Siedziałam w głównej sali i pilnowałam zakładników. W pomieszczeniu panował spokój i cisza, która była przerywana tylko przez odgłosy jedzenia. Była pora kolacji. Wstałam ze schodów i podeszłam do olbrzymiego okna. Skoro policja i tak wiedziała kim jestem to dlaczego miałabym się ukrywać.
Za oknem rozciągał się piękny widok zachodzącego słońca. Gdy byłam mała co wieczór wychodziłam z tatą na brzeg morza, żeby obejrzeć zachód słońca. Codziennie wydawało mi się, że był inny. Może dla tego że byłam małym brzdącem, a może dla tego, że naprawdę tak było. Z czasem zaczęłam robić zdjęcia każdemu zachodowi. Miałam dość sporą kolekcję i ciągnęła bym ją dalej gdyby nie wydarzenia z 23 grudnia 2015 roku. Od tamtej pory nie poszłam oglądać już żadnego zachodu. Dziś był pierwszy raz od tamtego momentu. Z zachwytem wpatrywałam sie w zjawisko jakie pojawiło sie na niebie. Stałam jak oczarowana. Podniosłam swoją prawą rękę i położyłam ją na szybie. Przed moimi oczami ukazywały się wszystkie momenty z przeszłości.
*Mała, niska, blondynka biegała po piasku śmiejąc się głośno. Machała swoimi malutkimi rączkami w górę i w dół. Podbiegła do morza czekając aż zimna woda zmoczy jej malutkie stópki i uciekła z piskiem na piasek. Kawałek za nią siedział wysoki brunet, wpatrując się w dziecko z uśmiechem na ustach.
- Tatusiu zobac! - krzyknęła dziewczyna - słonecko idzie spac!
- To znak że my też powinniśmy już iść - powiedział mężczyzna uśmiechając się.
- Jesce nie, plosze! Chce zobacyc, mama nigdy mi nie pozwala! - żaliła się mała.
- Dobrze, ale tylko ten jeden raz - uległ mężczyzna.
Dziewczynka z uśmiechem usiadła obok ojca i wpatrywała się w zachodzące słoneczko. Brunet nawet nie wiedział jaka radość sprawił córce. Blondynka wpatrywała się jak zaczorowana jak słońce chowa się za wodą.
- Tatusiu? - zapytała.
- Co malutka?
- A gdzie słonecko posło?
- Do innych dzieci.
- Ale wlóci do nas, plawda?
- Jasne kochanie, jak jutro rano wstaniesz już będzie.
Dziewczyna uśmiechnęła się i przytuliła do mężczyzny. Po chwili usłyszał jak oddech dziewczynki robi się coraz bardziej spokojny. Malutka usnęła.*
W moich oczach stanęły łzy. Chciałabym wrócić do tych momentów gdzie byłam sama z tatą. On jedyny mnie rozumiał. Moja matka miała mnie gdzieś, dla niej zawsze liczył się tylko mój starszy brat. Była zawiedziona że urodziłam się dziewczynką. Wolała mieć dwóch synów. Lecz mój tata zawsze cieszył sie że ma córkę. Codziennie pokazywał mi że mnie kocha, i nigdy nie dał mi powodu żebym myślała inaczej.
Czułam jak po moich policzkach spływają słone łzy. Starałam je tak szybko jak sie pojawiły. Nie chciałam pokazywać słabości, nie w takim momencie. Kto mógłby wykorzystać to przeciwko mi. Nagle poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu. Wystraszona odwróciłam się w stronę sprawcy. Z ulgą zobaczyłam, że to tylko jedna z zakładniczek.
- Coś się stało? - zapytałam siląc się na zwyczajny ton.
- Mogłabym zapytać o to samo - mruknęła.
- Nic mi nie jest. Potrzebujesz czegoś? - zapytałam zirytowana.
- Widziałam jak wpatrujesz się w okno. Coś cię gnębi? - szła w uparte.
- Powiedziałam już, że nic mi nie jest - warknęłam.
- Spokojnie chciałam tylko pomóc - podniosła ręce w obronnym geście.
- Ponowie pytanie. Potrzebujesz czegoś konkretnego? - mruknęłam.
- Tak, jeśli mogłabym prosić oczywiście, chciałabym się wykąpać - powiedziała speszona.
- Trzeba było tak od razu. Chodź za mną - odparłam.
Ruszyłam w stronę innych zakładników. Zauważyłam, że Narobi i Helsinki już tam stoją.
- Czy ktoś chce skorzystać z toalety? Umyć się albo załatwić swoje potrzeby? - zapytałam.
Rękę podniosło pięć osób. Machnęłam na nich ręką aby podeszli.
- Spójrzcie na resztę - mruknęłam w stronę Narobi i Helsinki.
Oboje pokiwali głowami i zajęli się sobą. Ja zaś ruszyłam po schodach na górę prowadząc za sobie pięć kobiet. Szłyśmy korytarzem a przed moimi oczami stanęło kolejne wspomnienie.
* Wysoka blondynka kroczyła brzegiem morza. Ubrana była w jasno różową sukienkę w malutkie kwiaty. Na szyji oprócz srebrnego krzyżyka wisiał aparat fotograficzny. Nastolatka przystanęła na chwilę i spojrzała na towarzyszącego jej mężczyznę. Miał lekko siwawe włosy i zmęczoną twarz, lecz uśmiechał się. Ubrany w dresowe spodenki i letnią koszulkę, patrzył na córkę.
- Kochanie zaczyna się - powiedział.
- Nareszcie - westchnęła nastolatka.
Dziewczyna usiadła obok ojca i wzięła do rąk aparat. Siedziała i czekała przygotowana.
- Córeczko co zamierzasz robić po szkole? - zapytał.
- Chce iść na studia, zwiedzić świat i wyprowadzić się z tobą gdzieś daleko z tąd - powiedziała patrząc na ojca.
- Gdzie chcesz wyjechać - zapytał mężczyzna lekko zasmucony.
- Nie wiem tato, ale jak najdalej mamy. Może Hiszpania? Albo Włochy - odparła - w końcu język nie stanowi żadnej przeszkody.
Mężczyzna pokiwał głową i trącił dziewczynę ramieniem. Pokazał palcem na niebo, a blondynka spojrzała za jego gestem. Od razu uniosła aparat i zaczęła robić zdjęcia.*
Poczułam że w moich oczach znowu zaczynają gromadzić się łzy. Zamrugałam powiekami kilka razy aby się ich pozbyć. Przyspieszyłam kroku i otworzyłam drzwi przepuszczając wszystkie przede mną. Sama wchodziłam na końcu. Poczułam na mojej ręce uścisk dłoni. Spojrzałam w górę i dostrzegłam ciemne tęczówki, które tak bardzo kochałam.
- Co się dzieje? - zapytał brunet.
- Nic takiego, nie musisz się martwić - powiedziałam.
Mężczyzna chciał coś jeszcze powiedzieć lecz zniknęłam za drzwiami czując, że jak powiem jeszcze jedno słowo wszystkie moje bariery puszczą i okaże słabość.
- Pospieszcie się - warknęłam w stronę zakładniczek, osuwając się po ścianie łazienki.
Dziś taki troszkę nietypowy rozdział, jednak mam nadzieję, że również wam się spodoba.
Do następnego 🌸❣️
CZYTASZ
Dziewiątka *La casa de Papel*
FanfictionTo miał być zwykły napad. Dziewiątka ludzi wchodzi, robi swoje i wychodzi. Jednak, gdy w grę wchodzą uczucia wszystko się komplikuje... Najwyższe notowania: #1 domzpapieru 20.11.2019 07.01.2020 30.03.2020 #1berlin 14.01.2020 #2 napad 19.01.2020 #1...