Gdy weszliśmy do głównej sali gdzie przetrzymywaliśmy najczęściej zakładników ujrzałam najbliższą mi bratnia duszę - Narobi. Kobieta krzątała się pomiędzy zakładnikami i usadzała ich jak dzieci w przedszkolu. Zaśmiałam się w duchu na ten widok. Ta dziewczyna miała surową rękę w wychowywaniu nie tylko dzieci. Widząc jak zakładnicy posłusznie wykonują polecania byłam pewna w niemal 100% że będzie cudowną matką.
Każdy zakładnik siedział po turecku z prostym kręgosłupem i rękami na kolanach. Wyglądali tak uroczo i niewinnie, aż przypomniały mi się czasy przedszkola i wczesnej podstawówki, kiedy wychowawczyni usadzała nas na apele i akademie szkolne.
W pewnym momencie zobaczyłam jak Narobi podnosi chude ręce do góry i wymachuje nimi na wszystkie strony świata i mówi coś bardzo szybko. Tak szybko, że nie zdążyłam wyłapać o co chodziło. Mogłam się tylko domyślić, co tym razem wykręcił nasz kochany dyrektor. Od początku napadu minęło około siedemdziesiąt parę godzin a facet wywinął nam więcej numerów niż ja swoim rodzicom przez całe życie. Mężczyzna ewidentnie cierpiał na jakiś syndrom podczas napadu, lecz który to nie wiem. Mam wrażenie, że Arturito nie był dobrym przełożonym i teraz pragnie udowodnić swoją odwagę i chęć pomocy współpracownikom.
- Pomożemy jej? - usłyszałam przy uchu.
- Nie, po co? Zobacz jak świetnie sobie radzi - zaśmiałam się, a chłopak ze mną.
- Jak myślisz, co tym razem odwalił? - zapytał brunet.
- Oh, ten facet jest tak gwałtowny, że nie sposób przewidzieć co tym razem zrobił - odparłam poważnie, lecz po paru sekundach oboje zaczęliśmy się głośno śmiać.
Narobi po naszym wybuchu odwróciła się gwałtownie, zbyt gwałtownie, bo potknęła się o własne nogi i upadła jak długa. Ten niefortunny wypadek doprowadził do ponownej slawy śmiechu. Razem z Rio nie mogliśmy powstrzymać się od śmiechu. Położyłam rękę na brzuchu i zgięłam się w pół. Czułam jak z moich oczu płynął łzy, a z gardła wydobywa się perlisty śmiech. Moje nogi zgięły się i delikatnie drżały. Za każdym razem gdy próbowałam przestać się śmiać mój wzrok londował na wciąż leżącej kobiecie, której widok powodował kolejny atak śmiechu. Przez śmiech nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa. Ukucnęłam przy schodach i ręką lekko uderzałam o swoje kolano. Spojrzałam na Rio, który leżał na podłodze i zwijał się ze śmiechu. Wtedy zdałam sobie sprawę, że wystarczy jeden z pozoru głupi wypadek, aby wywołać u nas taki stan. Cieszyłam się, że nawet podczas napadu potrafimy zachowywać się jak prawdziwi ludzie i nie zapominamy o poczuciu humoru.
Kobieta podniosła się powoli z podłogi i zmierzała w naszym kierunku. Brunetka poruszała się niebezpieczne szybko. Zdałam sobie sprawę, że jeszcze nie jest za późno na ucieczkę. Szybko podniosłam się do pozycji prostej i ogarnęłam włosy z twarzy. Przez chwilę przeszła mi przez myśl opcja poddania się i nie skazywania Rio na samotną walkę, lecz z natury byłam tchurzem. Jak najszybciej spojrzałam na brunetkę, którą dzieliło ode mnie już tylko parę metrów. Odwróciłam się szybko i pobiegłam po schodach na górę śmiejąc się głośno.
- Wracaj tu przeklęta wiedźmo! - krzyczała Narobi.
Na szczycie schodów odwróciłam się aby zobaczyć gdzie jest kobieta. Narobi stała tylko schodek niżej niż ja, co wywołało u mnie pisk przerażenia. Chciałam jeszcze uciec, lecz niebieskooka złapała mnie za nogi i przewróciła na płytki. Złapała moje nadgarstki w jedną dłoń, a drugą zaczęła mnie łaskotać. Każdy, dosłownie każdy wiedział, że moją pięta Achillesa są właśnie łaskotki. Po sali po raz kolejny dziś rozchodził się mój głośny śmiech. Dziewczyna nie miała litości. Swoją rękę z mojego brzucha przeniosła na żebra i zatrzymała na chwilę swoją zemstę.
- Policzymy żeberka? - zapytała uśmiechając się szatańsko.
- Jezu nie! Wiem ile mam żeber! - krzyczałam.
- Mimo wszystko sprawdzimy - zaśmiała się i rozpoczęła atak.
Moje męki nie trwały jednak długo, bo dziewczyna puściła moje nadgarstki i przysunęła do mojej twarzy palec wskazujący.
- Żeby mi to było ostatni raz, moja droga Panno - powiedziała poważnie i pogroziła mi palcem tuż przed oczami.
- Złaz ze mnie - mruknęłam.
- Sugerujesz, że jestem gruba? - zapytała unosząc do góry brew.
- Oczywiście, że nie! - powiedziałam szybko.
- Tak myślam - odparła i zlazła ze mnie.
- Czemu jemu odpuszczasz? - zapytałam z wyrzutem i wskazałam palcem na Rio.
- Przecież to proste - powiedziała jakoby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie - on nie ma łaskotek.
Spojrzałam się z oburzeniem na dziewczynę. Jak mogła? Toć to znęcanie się z premedytacją. Lecz w głębi duszy cieszyłam się, że mogłam ją poznać.
- Dobra, żarty żartami, a robota czeka - powiedziałam i podniosłam się na równe nogi - narazie Narobi.
Pamachałam do kobiety i powolnym krokiem zeszłam dół, gdzie czekał już Rio. Podeszłam do chłopaka i razem udaliśmy się do magazynu po jedzenie dla zakładników. Po drodze żadne z nas nie wypowiedziało ani jednego słowa. Dostaliśmy do właściwego pomieszczenia i zabraliśmy torby z posiłkiem oraz kuleczki na herbatkę.
Gdy weszliśmy już do głównej sali zakładnicy siedzieli w tej samej pozycji, w której ich zostawiliśmy. Podeszłam do pierwszego rzędu i rozpoczęłam rozdawanie. Niektóre osoby skinęły głowami, a niektóre wypowiadały ciche "dziękuję", lecz były i takie, które nie zaszczyciły mnie nawet spojrzeniem. Doskonale je rozumiałam. Też nie miałabym szacunku do ludzi, którzy mnie przetrzymują wbrew mojej woli.
Po rozdaniu ostatniego opakowania usiadłam na schodach i sięgnęłam po kawałek pizzy.
- Jeszcze ci się nie znudziła? - zapytał Rio.
- Coś ty! Pizza z ananasem nigdy mi się nie znudzi - zaśmiałam się, a chłopak razem ze mną.
Hejkaa 🙋🏻♀️Wiem, że rozdział pojawia się wyjątkowo późno, lecz jest to spowodowane końcem roku szkolnego i poprawą ocen.. Mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą pojawiać się częściej. Do następnego rozdziału! 🙋🏻♀️❤️
CZYTASZ
Dziewiątka *La casa de Papel*
Fiksi PenggemarTo miał być zwykły napad. Dziewiątka ludzi wchodzi, robi swoje i wychodzi. Jednak, gdy w grę wchodzą uczucia wszystko się komplikuje... Najwyższe notowania: #1 domzpapieru 20.11.2019 07.01.2020 30.03.2020 #1berlin 14.01.2020 #2 napad 19.01.2020 #1...