Co Ja Tu Robię?

142 5 0
                                    

- Nie chcę brać w tym programie udziału - powiedziałam po raz kolejny menadżerce.
- Już to mówiłaś - odpowiedziała ze swoim stanowczym tonem głosu.
- Ja nikogo nie szukam! - zawołałam.
- A ci ktoś karze szukać? To jest słynny program, kto w nim występuje, ten jest rozpoznawalny. Ma dużą oglądalność, to dla ciebie dobra promocja. A poza tym możesz potraktować go jak przygodę.
- No przecież dla seksu wszystko - zaśmiałam się, gdy menadżerka zrobiła swoją oburzoną minę.
Takim sposobem stałam na środku sceny i przyglądałam się wszystkim kandydatom do randkowania jak i moim rywalkom. Wiedziałam kto, kim jest, w końcu zawsze jestem przygotowana. W kącie studia siedzieli mężczyźni, którzy mieli wybierać, które dziewczyny im się podobają. Wśród nich byli sami Koreańczycy, co mnie trochę zawiodło, bo nie znam ich kultury na tyle, by czuć się komfortowo w konwersacji. Wśród dziewczyn trzy były koreankami - piosenkarka  aktorka oraz siatkarka, ja i jeszcze jedna amerykańska dziennikarka, króra podobno potrafiła tylko swój własny język. No to zabawę czas zacząć.
Program prowadziło dwóch mężczyzn śmiałam się trochę, że wyglądają jak Flip i Flap. Ja pierdole, nie mogę wybuchnąć śmiechem, bo kamery wszystko zdołają zarejestrować.
- Witamy wszystkich w programie "Randkowanie z jajem".
O Boże ja nie wytrzymam, dopiero jak to powiedzieli na głos, dopiero doszło do mnie, jakie to niedorzeczne, że tu jestem.
Prowadzący spojrzał w naszym kierunku.
- Teraz nasze urocze Panie powiedzą, coś o sobie.
Słuchałam, jak pieprzą o wielkiej miłości, którą chcą znaleźć. Serio? W programie o takiej nazwie?
Wszyscy spojrzeli na mnie, a prowadzący "Flip" zwrócił się do mnie po angielsku:
- Czy mogła Pani się przedstawić?
Co jest? Pomylił mnie z Amerykanką?
- Jestem Eliza, jestem pisarką - powiedziałam po koreańsku, na co "Flip" i "Flap" wielkie oczy. - pochodzę z Polski, w przeciwieństwie do dziewczyn nie szukam miłości, tylko bardziej osoby, która zechciał mi pokazać trochę Korei, zwyczai, miejsc, jedzenia.
- Interesujące, Eliza szuka przyjaciela. - podsumował "Flap".
Spojrzałam na niego, chcąc zrozumieć, co w tym takiego śmiesznego, bo uśmiech mu nie schodził.
- Przechodzimy do pierwszej konkurencji. Wiecie, że mężczyźni lubią jeść. Macie 45 minut, by coś ugotować. Wszystkie potrzebne rzeczy są w spiżarni.
Podczas tłumaczenia zasad konkurenji, ja gorączkowo się zastanawiałam, co zrobić. Kurwa umiem gotować, ale 45 minut? To nie moje tempo. W końcu stwierdziłam, że zrobię nasze domowe pierogi z kapustą, serem i ruskie. Powinnam zdążyć bez problemu. Udałyśmy się na stanowiska i ubrałyśmy fartuszki. Różowe? Poważnie? No chuj i będę wyglądać jak Barbie.
- Czas start!
I się zaczęło, lubię rywalizację jak cholera, grunt się nie stresować. Na spokojnie, mam dużo czasu. Trochę ryzykowne posunięcie z pierogami, ale co mi tam, jak będzie smaczne, to każda potrawa będzie dobra. Co ja się wogóle tak przejmuje? Mam w dupie czy mnie ktoś wybierze, muszę tylko kontrolować, by się nie ośmieszyć. Dlatego luzik, będzie dobrze, a pierogi genialne. Tak minęło 30 min. Skosztowałam każdego mojego pieroga, przepyszne, nawet Geslerowa, by pochwaliła. KURWA ALE JESTEM GŁODNA! Zaczęłam się przyglądać z nudów. Spojrzałam na ten cały słynny zespół Bts? Muszę przyznać, nawet są przystojni. Jednak nie w moim typie.

Druga szansaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz