Rozdział 7

127 11 0
                                    

          Zostaliśmy w hotelu na jeszcze jedną noc i tak jak to było planowane, przenieśliśmy się do mieszkania Louisa. Na początku nie zdawałam sobie sprawy, że dzieli je z Harrym i gdy owa informacja do mnie dotarła, poczułam się nieswojo. Co innego mieć własny apartament w hotelu i widywać go tylko na kilka godzin, a co innego mieszkać z nim pod jednym dachem przez kilka dni. W hotelu mogłam uciec i zająć się sama sobą, tutaj niestety nie było mi to dane, szczególnie, że któryś co chwila przychodził sprawdzać jak się miewam. Spędziłam o wiele więcej czasu z Lou niż początkowo zakładałam, co mnie niezmiernie cieszyło. Znowu byliśmy jak zwykli przyjaciele i na chwilę zapomniałam, że za parę dni wrócę do Doncaster i wszystko będzie po staremu. Bałam się tego, ale postanowiłam, że wykorzystam nasz wspólny czas najlepiej jak się da. Tomlinson popierał moje zdanie, dlatego dni, które zostały do sylwestra spędziliśmy na oglądaniu naszych ulubionych filmów, wspominaniu dawnych lat oraz wygłupach. Nie zabrakło też alkoholu, po którym robiliśmy się cholernie sentymentalni albo nasz poziom głupawki robił się niebezpiecznie wysoki, co owocowało w wymyślaniu nowych ruchów tanecznych, dużej ilości siniaków oraz śmiechów do rana. O dziwo Harry starał się nam nie przeszkadzać, a gdy spotykaliśmy się całą szóstką, nie zwracałam na niego zbytniej uwagi, ponieważ każdy z chłopaków próbował zdobyć moją uwagę. Czułam się z nimi swobodnie i robiło mi się przykro, gdy ktoś wspominał o tym, że po sylwestrze wrócę do domu. Sylwester zbliżał się nieubłaganie, dlatego dzień przed imprezą wybraliśmy się na zakupy. Pogoda w Londynie pozostawiała dużo do życzenia, jednak nie stanowiła dla nas przeszkody. Ubrałam na siebie milion warstw i dało się przeżyć mróz, szczególnie, że wszędzie poruszaliśmy się samochodem. W samym markecie postanowiliśmy się rozdzielić, żeby zakupy poszły nam szybciej, jednak to nic nie dało, ponieważ co chwila ktoś dzwonił do kogoś i tym samym zeszło jeszcze więcej czasu niż planowaliśmy.

          - Powinniśmy kupić te czapeczki? – zapytał uśmiechnięty od ucha do ucha Louis, trzymający w ręce papierowe czapki z Myszką Miki.

          - Wydaje mi się, że takie będą lepsze!

           Założyłam sobie na głowę ogromną czapkę czarodzieja i oboje zaczęliśmy się histerycznie śmiać. Standardowo Louis zrobił zdjęcie i wrzucił je na Instagrama, co zachęciło szalone fanki do przyjechania tutaj. I tak skończyły się nasze zakupy.

          Gdy wróciliśmy do domu, postanowiłam przejść się sama po okolicy. Chłopacy bardzo dobrze zdawali sobie sprawę, że gdy pójdą ze mną, to żadne z nas nie będzie miało chwili wytchnienia od fanek i paparazzi, dlatego zgodzili się, żebym mogła iść solo. Przechadzając się uliczkami mijałam wiele sklepów i wystaw, co dało mi do myślenia. Przecież nie miałam nic godnego uwagi do ubrania na sylwestra, a motywem przewodnim imprezy był styl Hollywood. Mój wzrok przykuła przepiękna i prosta czerwona sukienka z lekko opadającymi ramiączkami. Od razu ją zmierzyłam i o dziwo wyglądałam w niej dobrze. Zupełnie inaczej niż w tych, które ze sobą przywiozłam. W myślach modliłam się, żeby nie kosztowała tysiąc funtów, ponieważ w portfelu miałam tylko dwieście.

          - Ostatnia sztuka – usłyszałam za sobą głos ekspedientki – Dlatego jest w promocji i kosztuje sto funtów.

          - Biorę – uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze i uradowana poszłam się przebrać.

          Teraz już nic nie zepsuje mojego szampańskiego humoru. Może pierwszy raz w życiu będę wyglądać naprawdę dobrze?

StabiliserOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz