Rozdział 26

703 28 1
                                    

Mimo złamanego palca niestety i tak chodziłam do szkoły. Co prawda nie byłam w stanie pisać, dlatego kserowałam notatki od May, bym miała się z czego uczyć.
Skończyłam swój dzień w szkole, notatki miałam wydrukowane, więc pożegnałam się z koleżanką i wyszłam ze szkoły. Nigdzie nie widziałam znajomych mi samochodów, już miałam w głowie myśl, że znowu o mnie zapomnieli. Na szczęście wtedy zauważyłam Prestona, był to jeden z moich ulubionych ochroniarzy, dlatego od razu do niego podbiegłam.

-No siema młoda.- Wyciągnął rękę w moim kierunku, a ja przybiłam mu piątkę.

-Siema staruszku.- Zaśmiałam się.-Gdzie jedziemy?- Zapytałam, wsiadając do samochodu.

-Chłopacy są na sesji, mam cię do nich przetransportować.- Odpowiedział zapalając silnik.-A jak tam w szkole?

-Masakra,wiesz co dzisiaj robiliśmy na zajęciach plastycznych?

-No oświeć mnie.-Zaśmiał się.

-Ozdoby choinkowe i mój aniołek wyszedł trochę jak zmutowany jednorożec.-Zaśmiałam sie, a po chwili jednak posmutniałam.

-Hej to nie koniec świata, nie każdy ma talent plastyczny.- Powiedział widząc moja minkę.

-Nie o to chodzi, wiesz, że dopiero dzisiaj zdałam sobie sprawę z tego, że za tydzień są święta.- Powiedziałam smutno i spuściłam głowę na dół.

-Oj złotko nie smuć się.- Uśmiechnął się pocieszająco do lusterka, aby na mnie spojrzeć, gdyż siedziałam z tyłu.

-Najlepiej jakby tych świąt nie było.- Powiedziałam cicho. Na prawdę nie chciałam obchodzić świąt sama. Pierwsza wigilia bez rodziców wcale nie będzie łatwa. Nie wiem jak przeżyje te parę dni. Całą drogę myślałam o tegorocznych świętach, a z transu wyrwał mnie głos Prestona.

-Lila, wysiadaj.- Powiedział, gdy otworzył mi drzwi i wziął mój plecak. Weszliśmy do dużego, oszklonego budynku i windą wjechaliśmy na 8 piętro.

-No już, rozchmurz się.- Uśmiechnął się do mnie po raz kolejny, aby się odczepił, uśmiechnęłam się blado w jego stronę i znów spuściłam głowę i patrzyłam na podłogę.

-Dobra wchodź.- Otworzył przede mną drzwi do wielkiego pomieszczenia, gdzie znajdowało się dość dużo ludzi. W centrum znajdowało się białe duże tło, gdzieniegdzie opadł czerwony materiał, a sprzodu stał aparat. Weszłam w głąb pomieszczenia i ujrzałam chłopaków siedzących na krzesłach przed wielki lustrami.

-O Lila już jesteś.- Pierwszy zauważył mnie Zayn.

-No jak widać.-Odburknęłam.

-Co jest?- Spytał podejrzliwie.- Musiałam coś wymyślić, aby w czasie pracy się o mnie nie martwili. Podeszłam do siedzenia Harry'ego, oparłam się o nie i spojrzałam na Louisa.

-Kiedy pojedziemy do domu?- Zapytałam słodkim gosikiem.

-Lila dopiero co zaczynamy, a chyba nie chcesz sama siedzieć w domu,co?

-No nie chce.- Przyznałam mu racje.

-No to bądź grzeczna, bo my już zaczynamy.- Odezwał się Liam i wszyscy jak na zawołanie wstali z siedzeń i poszli w stronę ustawionego aparatu.

A New LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz