Rozdział 3

2.4K 57 21
                                    

Ktoś zaczął pukać mnie w ramię, ale nie tak łatwo dałam się obudzić, więc doszły jeszcze krzyki.

-Lila...wylądowaliśmy.Wstawaj. - Wydarł mi się do ucha Louis. Niechętnie otworzyłam oczy i spojrzałam na niego zaspana. Mruknęłam tylko cicho. Wstałam po woli z miejsca i prawie przewróciła bym się o siedzenie, ale na szczęście mężczyzna przechodzący obok, chyba jakiś ochroniarz mnie złapał.

-Lepiej się już obudź.- Zaśmiał się i razem z nim wyszłam z samolotu. Na szczęście nie przechodziliśmy przez lotnisko pełne piszczących dziewczyn, tylko od razu skierowaliśmy się do podziemnego parkingu i tam wsiedliśmy do samochodu. Gdy wyjeżdżaliśmy było słychać krzyki dziewczyn, ale auto miało przyciemniane szyby i nic nie było widać. Siedziałam na miękkim siedzeniu z zamkniętymi oczami by na nikogo nie patrzeć i znowu zmorzył mnie sen. Lekko oparłam się o szybę i po chwili zasnęłam na dobre. W pewnym momencie usłyszałam znowu te przeklęte krzyki i poczułam, jak ktoś bierze mnie na ręce. Otworzyłam delikatnie oczy i zobaczyłam twarz tego ochroniarza z samolotu, a gdy przekręciłam wzrok przed siebie ujrzałam Louisa.

-Śpij mała,śpij.Jesteśmy już w hotelu.- Po tych słowach znowu zamknęłam powieki i starałam się nie zwracać uwagi na hałas. Poczułam jeszcze jak ktoś kładzie mnie na miękkim materacu, wtuliłam się w poduszkę i nic więcej nie pamiętam.

*Louis*


Przestraszyłem się bardzo, gdy mała zemdlała. Na szczęście nie trwało to długo, ale muszę coś z tym zrobić. Jutro zabieram ją do szpitala, skoro teraz mam się nią zajmować to musimy to sprawdzić. Preston wziął ją z samochodu na ręce, bo nie chcieliśmy jej budzić, widziałem, że była zmęczona tą podróżą. Przeszliśmy przez cały hotel i zostawiliśmy ją w jednym z pokoi. Na początku zastanawialiśmy się z chłopakami gdzie ją położyć, czy będzie spała ze mną w pokoju, czy dać jej osobny. W końcu stwierdziliśmy, że lepiej jej będzie we własnym pomieszczeniu. Poszedłem do pokoju, w którym siedziała reszta oczekująca na nasz powrót. Wszedłem tam, a na ich twarzach pojawiło się zdziwienie.

-Gdzie ona jest?- Pierwszy odezwał się Harry.

-Śpi, zasnęła już w samolocie.- Westchnąłem i opadłem bezradny na kanapę obok Nialla. Nie wiedziałem już co mam myśleć.

-Jaka ona jest, opowiedz coś?- Zapytała Lou. Szczerze bałem się odpowiadać, bo przecież jej nie znam.

-Hmmm nie wiem,nie odzywała się do mnie.Do nikogo.- Powiedziałem cicho, a wszyscy jeszcze bardziej się zdziwili.

-Jak dziecko w wieku 13 lat może się nie odzywać przez cały dzień.- Zagadnął Zayn.- Sądzę,że popełniliśmy błąd.-Dodał cicho.

-Zayn proszę cię nie zaczynaj,dobrze wiesz jak jest.- Westchnąłem bezradnie, a reszta tylko patrzyła się na mnie.

-Wiem, ale Louis zaczynam wątpić.- Nic mu już nie odpowiedziałem.

-Muszę z nią jechać do lekarza. Na lotnisku straciła przytomność, nie wiem jak się czuje, bo na żadne moje pytanie nie odpowiada.- Zacząłem im opowiadać bezradnie co się stało.

-Jezu biedactwo małe.- Powiedział Niall.

-Trzeba o nią dobrze zadbać.- Dodał Liam. Wszyscy patrzyliśmy się na siebie, nie wiedząc co robić.

-Daj jej trochę czasu, dopiero co straciła rodziców. To dla niej szok. A w ogóle to myślę, że to co chcecie zrobić jest nie w porządku.- Wypowiedziała się Lou, wstała z małą z fotela i pokierowała się do wyjścia.

-Ale tak będzie lepiej.- Odpowiedziałem.

-Jak dla kogo.- Odburknęła i wyszła.
Już do końca wieczoru miałem zepsuty humor. Po co ona znowu zaczynała, przecież wie, że to nasza wspólna decyzja i już nie ma odwrotu.

A New LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz