Rozdział 40

617 34 5
                                    


-Boże ile ona będzie tak leżała.- Jęknąłem i po raz tysięczny i schowałem twarz w dłoniach.

-Lou spokojnie, przecież już po woli się wybudza. Słyszałeś lekarza to, że poruszyła ręką jest dobrą oznaką. - Poklepał mnie po ramieniu Liam. Miał rację, dlatego Zayn po mnie przybiegł, gdy awanturowałem się na dole. Lila poruszyła dłonią i to wzbudziło w nas wszystkich większą nadzieję.
Niestety wszystko szybko się rozniosło i już w porannych wiadomościach mówili o wizycie One Direction w szpitalu. W internecie też zrobiło się głośno, a na dodatek można było obejrzeć moje wystąpienie. Więc dałem niezły popis, ale mówiłem samą prawdę i nie żałowałem. Oczywiście Paul wszystkim się zajął i szpital jest już bezpieczny. Osobiście tego nie oglądałem, lecz moja mama od razu do mnie zadzwoniła i nie mogła uwierzyć w to co się stało. Telefony reszty zespołu również dzwoniły. Mimo tego, że rodziny chłopaków nie znały za dobrze małej to i tak bardzo przejęli się ta sytuacją. Każdy kazał nam myśleć pozytywnie i dali nam duże wsparcie. Ja jednak już nie dawałem rady, widok Lily podłączonej do tych wszystkich kroplówek i kabelków był ponad moje siły. W pewnym momencie musiałem po prostu wyjść z tej sali.

-Louis co my teraz zrobimy? - Wszyscy się na mnie spojrzeli.

-A skąd mam to wiedzieć. - Powiedziałem załamany. - Trzeba poczekać na Paula.

-Jak tylko się obudzi musimy jej powiedzieć. - Odezwał się Zayn.

-Nie - Od razu zaprzeczyłem.

-Zgadam się z Zaynem, im wcześniej tym lepiej. - Niall przyznał rację mulatowi.

-Ale gdy się obudzi nie może się denerwować. - Liam się włączył do rozmowy.

-Harry a ty co o tym sądzisz? - Spojrzałem na przyjaciela.

-Ta umowa była bez sensu. - Szybko wstał z krzesła i podszedł do okna.

-To akurat już wiem. - Jęknąłem.

-Louis twoja kuzynka nie zasługuje na to żeby zrobić jej takie świństwo. - Popatrzył się na mnie blondyn.

-Tak ale musimy jej to w końcu powiedzieć, zostały tylko dwa tygodnie. - Odwrócił się w naszą stronę brunet.

-Powiemy jej za tydzień? - Spojrzał po wszystkich Liam,a my się zgodziliśmy. To chyba był dobry czas, żeby nie sprawić, że się jej pogorszy a, żeby mogła przyzwyczaić się do nowej sytuacji.
Siedzieliśmy w ciszy, patrząc się na te urządzenia i kabelki podłączone do jej ciała. Gołe ręce prawie znikały w pościeli, a twarz nie wyrażała żadnych emocji. Wyglądała jak by spała, ale jej sen był bardzo głęboki i spokojny. Po woli się do niej przysunąłem i chwyciłem delikatnie jej dłoń, w którą wbity był wenflon.

-Lilka proszę otwórz oczy. - Szepnąłem załamany. W tej samej chwili do sali weszła pielęgniarka.

-Za chwilę przyjdzie lekarz, czy mogli by panowie wyjść z sali. Muszę zmienić kroplówkę. - Spoglądała na nas niepewnie.

-Dobra wychodzimy. - Mruknąłem i razem z przyjaciółmi poszliśmy na korytarz. Wszyscy byli zmęczeni całą sytuacją, lecz ja z Harrym najbardziej. Te krzesełka szpitalne były bardzo niewygodne. Znów nikt z nas się nie odzywał, nie wiedzieliśmy już nawet co powiedzieć.

-Lou telefon. - Szturchnął mnie Liam i wyrwał z zamyśleń. Szybko wyciągnąłem komórkę z kieszeni i nie patrząc kto dzwoni odebrałem.

-Halo.

-Louis to prawda Lila jest w szpitalu. Co się stało? Mogę przyjechać? - Usłyszałem zdenerwowany głos Lou.

-Louise spokojnie. Jesteśmy w szpitalu. Czekamy aż się obudzi.

- Jezu co się stało, w internecie aż huczy o tym, że od wczoraj nie wyszliście ze szpitala.

-Boże oni nie mają swojego życia. - Mruknąłem i podszedłem do okna. Był środek dnia przez co ludzie chodzili jak nakręceni po wąskiej uliczce.

-Louis mów co się stało? Tu piszą, że Lila została pobita przez wasze fanki. - Gdy to usłyszałem zagotowało się we mnie. Jak ktoś w ogóle mógł tak pomyśleć.

-Lou to są jakieś bzdury. Nikt jej nie pobił. - Prawie krzyknąłem do słuchawki. Miałem dosyć tych wścibskich ludzi wypisujących bzdury w internecie.

-To co się stało?

-Zemdlała i ma wstrząs mózgu. Leży nieprzytomna i jest bardzo osłabiona. Lou boję się. - Załkałem do słuchawki.

-Spokojnie, przyjadę jak tylko nakarmię Lux i zawiozę ją do mamy. - Było słychać, że na prawdę przejęła się tą całą sytuacją.

-Dzięki. - Szepnąłem i się rozłączyłem. Miałem dosyć wszystkiego. Odwróciłem się i moja dziewczyna od razu zaczęła interwencję.

-Chłopcy do domu. - Zaczęła po raz setny. - Żaden z nas nie chciał się ruszyć.

-Ej nie możecie tu wiecznie siedzieć. My zostaniemy. - El stanęła obok Zayna i Liama. Nie byłem do końca przekonany co do tego pomysłu, wolałem być przy niej gdy się wybudzi.

-Ale - Harry chciał po raz kolejny zaprzeczyć, gdy przerwała mu El.

-Jedziecie i bez dyskusji. Weźmiecie prysznic zjecie coś i przyjedziecie. - Patrzyli na nas z groźnymi minami.

-Dobra macie rację. - Wstał z krzesła Harry. Tylko ja nie mogłem się przemóc i opuścić szpital. Po prostu czułem, że muszę przy niej być.

-Louis chodź jedziemy. - Brunet chwycił mnie za ramiona.

-Nie mogę, muszę z nią być. - Wskazałem na drzwi.

-Lou za chwilę tu wrócicie. - Podeszła do mnie moja dziewczyna. - Obiecuję, że jak tylko by się obudziła to od razu do ciebie zadzwonię. - Uśmiechnęła się do mnie pocieszająco. Niechętnie wstałem z krzesła.

-Dobra, ale najpierw zaczekam na lekarza.

***
Jak sądzicie, lepsze krótsze rozdziały i częściej czy dłuższe i rzadziej?

Oczywiście zapraszam do komentowania, bo daje mi to wielkiego kopa do działania ❤️

A New LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz