Rozdział 41

603 33 4
                                    

*Lila*

Widziałam lekkie światło, chciałam otworzyć oczy lecz nie mogłam. Głos kobiecy rozbrzmiewał gdzieś w oddali, a światło coraz bardziej mnie raziło.

-Lila proszę obudź się. Gdybyś widziała jak chłopcy się martwią. - Rozpoznałam, że moim rozmówcą była Lou. Chciałam odpowiedzieć kobiecie, ale moje usta odmówiły posłuszeństwa, a wargi po prostu się nie otwierały. Czułam coraz zimniejsze powietrze, na swojej skórze. Nie mogłam sobie nic przypomnieć, nie wiedziałam gdzie jestem i dlaczego nie mogę się poruszyć. Zaczynało mnie to irytować. Byłam jak słup, który nie może się ruszyć. Odzyskiwałam świadomość, lecz nie zdolność mówienia. W pewnym momencie poczułam ciepło czyjejś dłoni. Spiełam się i za wszelką cenę chciałam odwzajemnić uścisk.

*Eleanor*

Właśnie skończyłam rozmawiać przez telefon z właścicielem domku w górach, aby odwołać rezerwację. Mieliśmy zrobić niespodziankę Lilce i zabrać ją w góry, jednak stało się coś czego nikt się nie spodziewał i zamiast wakacji siedzieliśmy jak na szpilkach w szpitalu. Weszłam do sali gdzie siedziała już Lou, przyjechała do mnie, gdy chłopcy byli już w domu. Podeszłam do swojego krzesła i bez słowa usiadłam.

-I co udało się? - Spojrzała na mnie.

-Miał na początku pretensje, ale jak wytłumaczyłam o co chodzi to odpuścił. - Uśmiechnęłam się smutno.

-Jeszcze nigdy nie widziałam chłopaków w takim stanie. - Pokręciła głową Lou. - To straszne, nie mogą się tak dołować. Wszyscy się martwią, ale Louis to chyba wykończy się psychicznie.

-Tak, martwię się o nich. - Załamałam ręce. W tej chwili do sali wkroczył Liam z Zaynem, którzy przynieśli nam jedzenie. Mieliśmy się wymienić, lecz za nim wyszłam ścisnęłam jeszcze dłoń Lily na pożegnanie.  Zdziwiłam się bardzo, gdy ta również lekko mnie ścisnęła.

-Znowu się ruszyła. - Powiedziałam głośno z ekscytacją. Wzrok wszystkich skierował się na nas i wtedy ona jeszcze raz mnie dotknęła. Usiadłam znów na krześle i w ciszy czekaliśmy na rozwój sytuacji. Po chwili znów jej dłoń podniosła się z pościeli. Serce zabiło mi mocniej, gdy po woli otworzyła jedno oko, a potem drugie. Trochę potrwało za nim przyzwyczaiła się do światła w sali, ale kamień spadł mi z serca i miałam ochotę skakać z radości.

-Co się stało? - Było widać, że te słowa kosztowały ją dużo siły.

-Spokojnie - Lou dotknęła jej dłoni, a ta po woli ją chwyciła.

-Idę po lekarza. - Liam szybko wyszedł z sali.

-Kochanie już dobrze. - Gładziłam dziewczynkę po włosach. - Wszystko będzie dobrze. - Dosłownie po parunastu sekundach do sali wszedł lekarz i dwie pielęgniarki, które od razu wyprosiły nas z pomieszczenia. Jak tylko wyszliśmy chwyciłam za telefon by poinformować o wszystkim Louisa, a Lou dzwoniła do Harry'ego.

 *Lila*

Udało mi się otworzyć jedno oko, lecz musiałam je zamknąć, gdyż oślepiło mnie jasne światło. Ledwo mogła zobaczyć kto nade mną stoi. Kolejna próba wyszła już trochę lepiej i w końcu mogłam podnieść zmęczone powieki. Gdy tylko to zrobiłam poczułam kłujący ból głowy.

-Co się stało? - Tylko to zdołałam z ledwością powiedzieć.

-Spokojnie - Lou chwyciła moją dłoń.

-Idę po lekarza. - Mężczyzna szybko się ruszył. Reszta gapiła się na mnie z delikatnymi uśmeichami na twarzy.

-Kochanie już dobrze. - El mówił to raczej do siebie niż do mnie. - Wszystko będzie dobrze. - Widać było, że są trochę zdenerwowani, ale uśmiechnięci. Po chwili do sali wszedł facet w odrażającym białym fartuchu, a za nim dwie kobiety.


Po badaniu leżałam znów podłączona do kroplówek, jedna się skończyła i od razu podaną miałam drugą. Głowa wciąż mnie bolała, ale już mniej, pewnie dzięki tym przeciwbólowym. Dziewczyny razem z Zaynem i Liamem były już ze mną w sali, ciągle próbowali mnie zagadywać i rozweselać. Mimo to dowiedziałam się, że zemdlałam i mam wstrząs mózgu. Czego nie pamiętałam. Przed oczami cały czas miałam scenę siedzących nas przed telewizorem. Ci mówili, a ja tylko chichotałam delikatnie, bo nie miałam jeszcze siły żeby dużo mówić.

-Lilla dziecko. - W drzwiach pojawił się Louis z Harrym. Od razu podlecieli do łóżka.

-Jak ja się cieszę, jak się czujesz? - Było widać wielką ulgę w oczach mojego kuzyna. Nigdy bym nie pomyślała, że tak się o mnie martwił, ale dziewczyny zdążyły opowiedzieć mi wszystko co się działo.

-Dobrze - Wychrypiałam.

-No właśnie widzę. - Spojrzał na mnie podejrzliwie Harry i usiadł obok mnie na łóżku.

-Ale się martwiliśmy. - Złapał moją dłoń i poczułam przyjemne ciepło.

-Dziękuję. - Uśmiechnęłam się chciałam się podnieść i go przytulić, ale byłam cała obolała i dosłownie wszystkie mięśnie dały o sobie znać.

A New LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz