wertuję

24 2 0
                                        


Dobijam się do drzwi pozbawionych framug.
Beznadziejność zasad chłonie moją skórę.
Policzek otoczony ciepłem obcych nóg.
Upadam, wlecząc ołowianą chmurę.

Nigdy potem nie pragnęłam,
jak przy strasznych ścianach
dla ptaków stworzonych.

Ołów na mnie ciąży, gdy dociera,
że nie mnie to przeznaczone.
Drzwi się wyłamały, każdy poszedł
w swoją stronę.

Ubojnia motyliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz