XXI

1.1K 64 10
                                    

Kiedy tylko Bard odszedł od Thranduila i zmył się z jego pola widzenia Mirey natychmiast do niego podbiegła.

- Co mówił? - spytała ziewając, choć większość udało się jej usłyszeć.

- Chce iść z krasnoludami na wojnę - mruknął Bard - muszę jechać porozmawiać z Thorinem, chcę to rozegrać pokojowo.

- To jedź, może cię nie zabije - znów ziewnęła - ja w każdym bądź razie idę spać, całe dwie noce nie spałam - powiedziała a następnie poszła aby zrobić jak mówiła. Ułożyła się na posadzce gdzieś w kącie odosobniona od reszty i położyła sobie torbę pod głowę.

- Zaczekaj - usłyszała nad swoją głową głos Barda - powiedz mi po której ty stronie właściwie jesteś co?

- O co ci chodzi - mruknęła odwracając się na drugi bok.

- To ty przekupiłaś mnie żebym przemycił krasnoludy do miasta, a teraz zamiast z nimi jesteś tutaj, a wcześniej byłaś z elfami.

- Ja mam po prostu wielu przyjaciół - stwierdziła, a następnie położyła drugą torbę na głowie i zamknęła oczy ucinając tym rozmowę. Bard pokręcił tylko głową, ale nie chciał się kłócić, musiał jak najszybciej jechać pod Erebor.

Mirey kiedy tylko usłyszała, że jego kroki się oddalają zdjęła torbę z głowy i zamknęła oczy odpływając w błogą krainę snów i marzeń. Długo jednak tą błogością nie mogła się cieszyć. Kiedy spała niecałe półtorej godziny obudził ją krzyk.

- To ty! - usłyszała głos nad swoją głową, jęknęła i przekręciła się na drugi bok.

- Dlaczego nagle wszyscy coś ode mnie chcą - burknęła nie otwierając oczu.

- To ty oszukałaś naszego władcę i uwolniłaś krasnoludy z naszych lochów - powiedział głos. Szatynka otworzyła jedno oko i zobaczyła elfa, poznała w nim sługę, który stał przy wejściu na zamku, a potem podawał jej broń.

- Tak, to ja - mruknęła otwierając drugie oko - a teraz daj mi się łaskawie wyspać.

- Powiem królowi, że tu jesteś i on już zadba żebyś się wyspała - powiedział - w lochu!

W jednej chwili elfka poderwała się i wyciągnęła nóż, który przystawiła elfowi do gardła.

- Nie powiesz Thranduilowi, że tu jestem - syknęła przez zęby - dowie się i tak w swoim czasie, a teraz idź stąd i daj mi spać, bo nie wytrzymam i poderżnę ci gardło. - elf spojrzał na nią z przerażeniem i powoli zaczął się wycofywać.

- Ty jesteś jakaś chora! - krzyknął jeszcze na odchodnym.

- Tak! - wrzasnęła za nim - przez braki snu - powiedziała, a następnie ponownie ułożyła się na ziemi.

Nagle rozległ się potworny huk, elfka poderwała się z miejsca i przetarła oczy, zobaczyła, że krasnoludy w Ereborze zrzuciły z Góry ogromną skałę, która rozbiła się na ziemi. Zaraz usłyszała kroki Barda i kopyta łosia (czy jelenia) Thranduila.

- Szykujcie się! - wrzasnął Bard na całe miasto - będzie wojna!

***

W mieście panował chaos, ludzie biegali we wszystkich kierunkach, zakładając na siebie wszystko co przypominało zbroję i poszukując mieczy czy sztyletów, kobiety jęczały, a dzieci płakały, zbliżał się już wieczór i cały dzień wszyscy spędzili na szykowaniu się do walki, Mirey w tym czasie odespała noc i teraz zmęczona hałasem siedziała na dachu wysokiej wieży i obserwowała ludzi, sama była całkiem uzbrojona i gotowa do wojny. Rozmawiała z Bardem, proponując mu, że mogłaby podszkolić wszystkich, którzy nie umieją władać mieczem, ale ten zbył ją mówiąc, że ludzie nie zrozumieją elfickiego sposobu walki. Siedziała więc tak i patrzyła, kiedy nagle z całego tego gwaru rozległ się głośny tupot kopyt, a zaraz głos, którego nie dało się pomylić z nikim innym.

Sukienka Z Koronki | Hobbit-LOTROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz