Mirey została poprowadzona do swojego pokoju przez elfa, zawołanego przez Legolasa. Pomieszczenie było tej samej wielkości, co jej pokoik w Rivedalle, ale w niczym innym go nie przypominało. Ściany pomalowane były na czysty biały kolor, z prawej strony stała jasna komoda, a naprzeciw niej duża, zielona szafa, a na ścianach wisiały, obrazy. Na środku pokoju stało wielkie, drewniane łóżko na którym było pełno poduszek, kołder i kocy.
- Gdybym nie miała pewnych spraw do załatwienia mogłabym tu zostać - stwierdziła elfka siadając na łóżku i zagłębiając się w piernatach.
Nagle usłyszała ciche pukanie w drzwi, pobiegła do nich i otworzyła.
- Mirey - powiedział Bilbo, bo to oczywiście on przyszedł do elfki - zapomniałaś o wszystkim? Chodzę za tobą od kiedy stanęłaś przed tronem króla Thranduila.
- Oczywiście, że o wszystkim pamiętam - westchnęła - wejdź proszę - wprowadziła hobbita do pokoju - mam zamiar zyskać ich choćby minimalne zaufanie. A ty się czegoś dowiedziałeś panie Baggins?
- Poszedłem wtedy za tą rudowłosą elfką do lochów, krasnoludy są pod kluczem a ich z kolei pilnuje strażnik, który siedzi na niższym poziomie niż lochy. - poinformował.
- Doskonale - uśmiechnęła się do siebie - od elfa, który mnie prowadził dowiedziałam się, że tej nocy organizowane jest przyjęcie z okazji jakiegoś święta. Znając leśne elfy będzie dużo wina. - zwróciła się do hobbita.
- Masz zamiar upić strażników? - spojrzał na nią ze zdumieniem.
- Z początku miałam taki plan, ale do upicia ich potrzeba będzie trochę czasu, poza tym jest możliwość, że się ockną, a ja potrzebuję twardego snu do działania. - orzekła.
- To co zrobimy? - spytał Baggins.
- Gdzie jest moja torba? - spojrzała ma hobbita.
- Mam ją - podał jej przedmiot, już przed wejściem umówili się, że na wszelki wypadek Bilbo weźmie jej torby.
Elfka wzięła ją do ręki i otworzyła, przez chwilę grzebała w niej po czym wyciągnęła niewielkie pudełko.
- To jest zestaw najróżniejszych ziół - wyjaśniła przyglądającemu się jej poczynaniom hobbitowi, a następnie otworzyła wieko. W pudełku znajdowało się mnóstwo podpisanych, papierowych torebeczek, dwie puste buteleczki i parę wypełnionych jakimiś płynami, mała, gliniana miska i tłuczek oraz maleńki kociołek. - to nie... To też nie... Mam! - wykrzyknęła wyciągając jedną z torebek - i jeszcze tylko... - po chwili położyła na podłodze dwie papierowe torebki i buteleczkę, napisy na nich głosiły daedu na jednej, gilfuin na drugiej i gurth* na butelce - mam zamiar zrobić wywar śmiertelnego snu - wyjaśniła - kiedy się go komuś poda, osoba zasypia twardym snem, przy tym w ogóle się nie rusza i oddych tak cicho, że może się wydawać, że umarła, a obudzić może ją tylko zaklęcie.
- Kiedy masz zamiar to zrobić? I jak przedostaniesz się do lochów?
- Mam zamiar wkroczyć do akcji kiedy przyjęcie się zacznie, wleję miksturę do jednej z beczek z winem, ale jeszcze nie wiem jak uda mi się to zrobić niezauważoną. - powiedziała i podpaliła świeczkę pod kociołkiem, a następnie wlała trochę płynu z buteleczki z podpisem gurth.
- Też nie wiem - westchnął hobbit - musi być jakiś sposób.
- Wiem - wsypała do kociołka zawartość torebki daedu, co sprawiło, że płyn zmienił kolor z żółtego na intensywny zielony. - zastanawia mnie jednak jak tobie udało się wejść niezauważonym do pałacu panie Baggins - na te słowa hobbit spiął się i zacinął nerwowo pięści - i chodzić za mną krok w krok... Zdradź mi swój sekret.
- Po prostu byłem ostrożny, uważałem na ludzi, chowałem się za ścianami - powiedział szybko.
- Ale jednak udało ci się śledzić mnie, a później Tauriel i przemknąć do lochów. - spojrzała na niego z nad gotującego się, zielonego płynu. - to nie jest możliwe abyś zrobił to tak łatwo.
- Ja... - zająknął się hobbit - ja mam sposób ale nie mogę ci go zdradzić.
Mirey bez emocji wsypała ostatnią torebkę do miseczki i zaczęła mielić jej zawartość tłuczkiem.
- Bilbo - powiedziała spokojnie - jestem to aby ci pomóc, tobie i twoich przyjaciołom. Przyjechałam to z Rivendell aby wypełnić polecenie Gandalfa, bo czuję, że to był jego prawdziwy cel. - Hobbit westchnął ciężko - ale zanim się o wszystkim dowiedziałam chciałam jechać po to aby przeżyć jakąś przygodę, wyrwać się od rutyny, a jest nawet ciekawiej niż sądziłam - uśmiechnęła się - trzymaj swoje sekrety, ale jeśli chcesz uratować kompanię, będziesz musiał zrobić to co teraz powiem. - wsypała zmielone zioło do kociołka i zamieszała, płyn przybrał ciemnonoebeską barwę. - zaraz będzie gotowy - mruknęła.
- Zrobię wszystko jak poprosisz - ucieszył się hobbit.
- A więc, dziś wieczorem weźmiesz gotowy eliksir i udasz się do lochów, dojdziesz do strażników i poczekasz aż skuszą się na wino. Kiedy naleją je sobie do kieliszków szybko wlejesz tam wywar, tylko po jednej kropli, kiedy usną stukniesz głośno łyżką w stół, a wtedy przyjdę ja i zajmę się resztą.
- Jasne dowódco - zasalutował - wszystko odbędzie się zgodnie z planem.
_
*te nazwy stworzyłem łącząc różne pasujące słowa z języka elfickiego.
Daedu - dae- cień, du- mrok
Gilfuin - gil- gwiazda, fuin- ciemność
Gurth - śmierć
CZYTASZ
Sukienka Z Koronki | Hobbit-LOTR
Fiksi Penggemar|nie skończę tego chłopaki, przepraszam, byłem młody i głupi jak to pisałem, tak wyszło, zostawiam żeby się zestarzało w publicznym spokoju, bo widzę, że niektórym się podoba| I W TRAKCIE POPRAWY Mirey wychowała się bez rodziców, jest absolutną myst...