Rozdział 11

2K 213 11
                                    

-To zły pomysł - wyszeptałam do nikogo konkretnego, podczas gdy schodziłam na dół. Mogłam usłyszeć klakson Shane'a z zewnątrz. Wyglądało to tak, jakby grał na perkusji na klaksonie.

-Idę! - krzyknęłam mając nadzieję, że usłyszy mnie przez ten hałas, który robił. Otworzyłam frontowe drzwi i zamknęłam je za mną. Rześki, poranny wiaterek uderzył moją skórę i od razu poczułam się lepiej. Nie zaskoczyło mnie ujrzenie SUV-a przed moim domem. To była Honda CR V 2010. Rodzina Shane'a miała pieniądze; wiedziałam to dzięki mojej mamie. Zazwyczaj opowiadała mi o rzeczach, które mnie nie interesowały.

Shane wysiadł z samochodu i obszedł go, aby stanąć naprzeciw mnie. Miał na sobie znoszone jeansy i luźny czarny T-shirt, przy którym odznaczała się jego blada karnacja. Włosy celowo ułożone miał niedbałe, co nadawało mu jego zwyczajnego wyglądu bad boy'a. Nic nie mogłam pomóc na to, że zauważyłam u niego rozbawienie. Szedł w moją stronę uśmiechając się złośliwie.

-Co?- zapytałam zaciekawiona. On coś kombinował.

-Nic, gdzie moje chipsy? - powiedział marszcząc brwi na moje puste ręce.

-Myślałam, że powiedziałeś, że nie są one wystarczającą motywacją.

-Powiedziałem, że chcę chipsy plus twoją obietnicę na robienie czegokolwiek bym chciał.

-Oprócz seksu. - Czułam, że muszę to zaznaczyć. Shane zachichotał.

-Naprawdę myślisz, że mógłbym uprawiać z tobą seks? - wskazał na mnie i rzucił mi spojrzenie czy-ty-postradałaś-zmysły. Ok, musiałam przyznać, że to skrzywdziło moje ego. Spojrzałam na niego przymrużonymi oczami.

-Nieważne, chipsy się skończyły- bezwstydnie skłamałam. - Poza tym, myślę, że moja obietnica jest wystarczająca. - Założyłam ręce na klatkę piersiową i bezczelnie podniosłam brodę. Shane otworzył usta, żeby zaprotestować, ale podniosłam rękę, żeby go powstrzymać. - Chodźmy - zarządziłam mijając go. Nie miał innego wyboru, poza podążaniem za mną.

Wsiadłam do jego SUV-a. Od razu zapach przypraw i doskonałych męskich perfum uderzył moje nozdrza. Było tam naprawdę ciepło i wygodnie. Mogłabym przyzwyczaić się do tego samochodu. Shane usiadł na miejscu kierowcy i odpalił silnik. Odjechał, a ja zastanawiałam się, gdzie mnie zabiera. Nie powiedział ani słowa.

-Gdzie jedziemy? - Zauważyłam, że zmierzaliśmy w stronę miasta.

-McDonald.

-McDonald? Czemu? - Spojrzałam na niego gniewnie. - Nie jestem głodna. - Ok, to było kłamstwo i mój brzuch szczerze walczył, rycząc jak lew w klatce. Shane zaśmiał się gładko.

-Jesteś tego pewna? - Spojrzałam na niego.

-Słuchaj. - Zignorowałam jego pytanie. - Nie mam przy sobie żadnych pieniędzy.- Przyznałam zażenowana. Lepiej było powiedzieć mu teraz niż podczas zamawiania czy coś.

-Nie martw się o to, dzisiaj ja stawiam. - Spojrzałam na niego zmrużonymi oczami.

-Dlaczego jesteś dla mnie taki miły? Co kombinujesz? - Shane uśmiechnął się jak kot, kiedy podjeżdżaliśmy do mac-drive’a.

-Potrafię być miły.

-Nie, nie potrafisz.- Już miałam go dalej przesłuchiwać, ale była nasza kolej na zamówienie. Zgodziłam się, żeby wybrał dla mnie co chce. Pozwolenie mu, aby za mnie płacił było wystarczająco żenujące.

Wkrótce znów byliśmy na drodze, zostawiając miasto za nami. Gdzie jechaliśmy? Zmarszczyłam brwi, ale nie siliłam się na pytanie go. Zatrzymał się na poboczu opustoszałej drogi.

My Wattpad Love (Tłumaczenie PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz