Rozdział 17

2.5K 221 15
                                    

Gdybyście powiedzieli mi, że będę się wypłakiwać na ramieniu Shane’a, wyśmiałabym was prosto w twarz. Nazwałabym wariatami, bo trzy tygodnie temu byłam pewna jak diabli, że to się nigdy nie wydarzy.

No cóż, pieprzyć moje zdolności przewidywania, ponieważ w tej chwili to było dokładnie to, co robiłam.

Najbardziej zdumiewającą rzeczą był fakt, że zwykle nie płakałam przy ludziach. Mam na myśli, że nawet Jason czy Laura nigdy wcześniej nie widzieli, jak płaczę. A tu proszę, szlocham jak dziecko w ramionach popularnego szkolnego palanta.

Och, życie jest naprawdę nieprzewidywalne.

Shane pozostawał w ciszy, a ja bałam się, że mnie wyśmieje albo coś. Ale zaskakująco, trzymał usta zamknięte.

Dlaczego ja w ogóle płaczę? Te łzy sprawiły, że zdałam sobie sprawę jak bardzo obchodził mnie Evan. Wiem, że to brzmi szalenie, ponieważ nigdy nie widziałam tego chłopaka w realnym życiu, ale nic nie mogłam na to poradzić. Przywiązałam się do niego, do jego porannych wiadomości, życzących mi miłego dnia, do jego dokuczliwych żartów i aroganckich odpowiedzi. Byliśmy tak bardzo podobni, ale jednocześnie tak bardzo różni. Evan wiedział o mnie więcej niż moi najlepsi przyjaciele. Ufałam mu… dlaczego? To było pytanie.

Czemu ja mu ufałam? Był tylko chłopakiem, którego miesiąc temu spotkałam w internecie. Jak on skończył, stając się częścią mojego życia? Częścią mnie? Wiedziałam, że to wszystko moja wina, ja go do siebie dopuściłam. W ten sposób dałam mu siłę, żeby mnie zranił tak, jak właśnie to zrobił.

Nigdy nie powiedziałem, że mnie obchodzisz.

Jego słowa piekły. Były jak paliwo do płonącego w mojej piersi ognia. Przebłysk jego cudownej twarzy pojawił się w mojej głowie. Kochałam sposób, w jaki się uśmiechał. Kochałam dołeczki, pojawiające się w jego policzkach, kiedy to robił. Ciekawiła mnie ciemna głębia w jego oczach, które trzymały w sobie tak wiele tajemnic. Jego seksowny głos był zawsze obecny w moich myślach. Czułam się, jakby sobie ze mną pogrywał… Czasami był taki opiekuńczy i uroczy. Ale wtedy powiedział, że nigdy go nie obchodziłam. To takie sprzeczne.

Czy to dla niego tylko gra?

Odsunęłam się od Shane’a, pociągając nosem i wycierając łzy. Moje oczy spotkały jego i nic nie mogłam pomóc na to, że się zarumieniłam.

-Przepraszam, ja…- położył swój palec wskazujący na moich ustach, uciszając mnie.

-Nie musisz nic mówić- wyszeptał, po czym zrobił coś, czego nigdy bym się nie spodziewała po Shanie Masonie: uśmiechnął się. Shane posłał mi szczery uśmiech. Widziałam jak uśmiecha się wrednie albo kpiąco, ale nigdy nie spodziewałabym się, że pośle mi prawdziwy uśmiech.

-Dziękuję- powiedziałam szczerze. Przytaknął i nieporadnie wstał z kanapy.

-Ktokolwiek sprawił, że płakałaś- zaczął patrzeć prosto w moje oczy- nie jest tego wart. - Nie wiedziałam, co powiedzieć tak samo jak on, więc po prostu poszedł na górne piętro. Wiedział, że nie chciałam o tym mówić, więc doceniłam jego zamysł.

Usłyszałam pukanie do drzwi. Czekałam, aż Shane albo Jordan otworzą, ale żaden z nich nie przyszedł, więc sama musiałam to zrobić.

Wzdychając z frustracji, wstałam na nogi. W drodze do drzwi próbowałam trochę poprawić wygląd swojej twarzy, ale wiedziałam, że to bezcelowe. Mój nos był prawdopodobnie czerwony jak pomidor, a oczy spuchnięte. Wyglądałam pewnie jak bohater opery mydlanej. Okay, to nie było dobre porównanie, ale cóż, nigdy nie byłam dobra w porównaniach, jeśli jeszcze tego nie zauważyliście.

My Wattpad Love (Tłumaczenie PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz