×30×

60 8 4
                                    

Izzy:

Po tym jak Chloë została poturbowana broniąc mieszkania Raven, w jej udzie tkwił szpon jednego z demonów. Minął prawie miesiąc od tego czasu, minął prawie miesiąc badań... I nic. Wielkie nic. Skład był... bardzo ubogi. Był twardy jak kości, lecz nie miał szpiku lub chociaż wapnia. Po prostu był... Jednak był w nim dziwny związek, którego nikt nigdy nie widział na oczy...

+++++++
Dwa tygodnie wcześniej
+++++++

Wzięłam szpona pod mikroskop. Po kilku minutach przyglądania się z wielką dokładnością, zauważyłam coś czego nigdy nie widziałam. Jakby dwa wymieszane ciała, które nie powinny się połączyć.

Założyłam gogle i biały długi fartuch. Położyłam szpona pod specjalne urządzenie i zaczęłam wyciągać ten dziwny związek. Jak już miałam go osobno od twardej części pazura, zaczął skwierczeć. Położyłam go obok szpona, a ten zaczął puszczać iskry.

- Wszyscy na ziemię! - zaczęłam krzyczeć na cały gabinet. Wszyscy zaczęli kłaść się na podłodze, a w tle było słychać strasznie głośny wybuch.

Gdy wstałam z ziemi, po próbce nie było żadnego śladu...

+++++++
Teraz
+++++++

Przydałby się kolejny materiał genetyczny. Najlepiej w postaci krwi.

Nagle dostałam olśnienia...

Raven:

Siedziałam na łóżku szykując sobie ubrania. Miałam na sobie jedynie szlafrok i ręcznik przykrywający mokre włosy.

- Raven! - krzyknęła czarnowłosa dziewczyna z Runą Anielską na klatce piersiowej, wbiegając do mojego pokoju, jakby miała mi powiedzieć, że zbliża się koniec świata.

- Na Anioła, Izzy! - zaczęłam, zrywając się z łóżka, chwytając się za serce - Bym na zawał padła!

- Nadal w twoim domu stoją te rzeźby lodowe? - spytała pośpiesznie.

- Taak - powiedziałam skanując ją swoim pytającym spojrzeniem.

- Jak tylko się ubierzesz, masz przyjść do sali głównej i masz na mnie czekać - odparła, po czym wybiegła z mojego pokoju zamykając drzwi.

- Tu zwariować można - powiedziałam sama do siebie, sięgając z szafy czarną bluzę na zamek, należącą do Bretta.

^^^^^^^^^^

Po kilku minutach znalazłam się w umówionym miejscu, czekając na dziewczynę.

- Hej Raven! - powiedziała moja Parabatai, rzucając mi się na szyję.

- Hej - powiedziałam, odwzajemniając jej gest.

- Jak było w czasie rozmowy z Haidi? - spytała, patrząc mi prosto w oczy.

- Nie było tak...

- Coś jest z nią nie tak. Też to czujesz? - wtrąciła, nim zdą¿yłam dokończyć zdanie.

- Coś z nią nie gra, ale nie powiem tego wprost...

- Gotowa? - zaczęła podekscytowana Izzy, podchodząc do mnie od tyłu.

- Nie wiem na co, ale tak - powiedziałam, tworząc portal.

Chloë poszła z nami do mojego mieszkania. Pod ścianą w salonie stało siedem rzeźb lodowych, wypełnionych od środka demoniczną bordową krwią.

Księżycowy Róż 🌙🌹 [✔]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz