Rozdział 12

660 50 6
                                    


Obudziłam się, gwałtownie wstając i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Znajdowałam się w salonie, a razem ze mną pozostali, razem z jakimś mężczyzną.

-Gar?- zapytałam i spojrzałam na chłopaka, który leżał obok mnie i również gwałtowanie się podniósł.

-Popatrz martwi się o przyjaciela, a sama była bliska śmierci- powiedział mężczyzna, stający nade mną i spojrzał na Rachel.

-Dziękuję- powiedziała dziewczyna i pomogła mi wstać. Przytuliła się do mężczyzny, a ja razem z Garfieldem wycierałam krew z twarzy. -Wszystko dobrze?- zapytała Rach, podchodząc do nas.

-Tak, chyba tak- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej. Rozmawialiśmy jeszcze kilka minut dopóki nie zobaczyłam jak do domu wchodzi Dick. Stało się z nim coś dziwnego, stał parę minut w miejscu, a później jego oczy pokryły się czernią, która zatrzymała się dopiero na policzkach mężczyzny.

-Dick!- krzyknęłam podchodząc do niego i przyjrzałam się jego twarzy. -Zostaw go!- powiedziałam zła i już miała użyć na nim swojej mocy, ale mężczyzna za pomocą swoich uniósł mnie metr nad podłogą -Co do kurwy?- zapytałam i próbowałam się ruszyć ale to nic nie dało tylko poczułam ucisk na szyi. Złapałam się za nią ale nic nie poczułam, a oddychało mi się coraz ciężej.

-Zostaw ich!- krzyknęła Rachel i odwróciła się w stronę ojca.

-To nie moja sprawka lecz jego- powiedział spokojnie i wskazał głową w stronę Dicka -Dałem mu wybór, który sam wybrał. Wolał iść ścieżką zła- podszedł do dziewczyny.

-Dzięki błogosławieństwu Trigona stał się częścią rodziny- powiedziała matka dziewczyny, a ja zaczęłam się miotać w powietrzu, próbując się jakoś uwolnić.

-Tay!- krzyknęła dziewczyna i złapała mnie za rękę. -Ona nic nie zrobiła. Wypuść ją!- powiedziała zła.

-Zagraża mi i całej naszej misji- powiedział z uśmiechem i spojrzał na mnie.

-Pierdol się!- wychrypiałam, a uścisk wzmocnił się. Łapczywie łapałam powietrze ustami.

-Przestań prosze!- zapłakana dziewczyna podbiegła do mężczyzny i pociągnęła go za rękaw swetra. Po chwili poczułam jak uścisk stał się luźniejszy i już mogłam oddychać normalnie.

-Wszyscy twoi bliscy odejdą lub umrą. Czeka cię tylko rozczarowanie i smutek. Serce ci się kraje prawda? Pozwól mu pęknąć to nieuniknione. A wtedy dołączysz do mnie, czeka nas chwalebna przyszłość- mówił powoli i z uśmiechem.

-Podziękujemy. Rache musimy już iść- wtrącił się Garfield i razem uciekli.

-Nie chce po dobroci. Wiesz co robić- zwrócił się do Dicka, a ten tylko kiwnął głową.

-Nie- szepnęłam i zaczęłam się wiercić.

-Widzę, że zależy ci na mojej córce. Zależy ci na nich wszystkich- powiedział i podszedł do mnie, a ja spojrzałam na niego z mordem w oczach. -Oj już nie patrz tak na mnie. Taka moja misja- mówił z cynicznym uśmieszkiem. -O przyszła reszta towarzystwa- powiedział, kiedy spojrzał przez okno.

-Nie... zostaw-ledwo powiedziałam, a mężczyzna bardziej zacisnął mi gardło.

-Rachel, co do cholery?- zapytał Gar, kiedy zobaczył pozostałych w salonie, których również opętał Trigon.

-Tak musiało być Rachel. Tacy jesteśmy- powiedział Dick, schodząc po schodach.

-Nie słuchaj ich Rachel. Oni nadal tam są- wychrypiałam i pociągnęłam ustami powietrze.

Polaris ■ TitansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz