Rozdział 5

938 52 10
                                    

Siedziałam na fotelu obok łóżka, na którym leżała Dawn podpięta do różnych aparatur, które podtrzymywały jej życie. Splotłam ręce i spojrzałam na bandaż, który znajdował się na mojej lewej ręce. Spojrzałam na Hanka, siedzącego naprzeciwko mnie, również blisko Dawn, myślał nad czymś i skupił wzrok na jednym punkcie jak się okazało tyły to jego ręce. Dla pewności załapałam kobietę za rękę i chciałam odebrać jej ból lecz na szczęście nic nie poczułam. To znaczy, że wszystko jest w porządku.

-I tak dużo już zrobiłaś- powiedział ochrypłym głosem Hank. -To dzięki tobie żyje. Tak bardzo ci dziękuję- mówił ze łzami w oczach. Podeszłam do niego i położyłam mu rękę na ramieniu delikatnie ściskając, mężczyzna położył dłoń na mojej i również ją ścisnął.

-Wszystko będzie dobrze- powiedziałam również ochrypłym głosem i popatrzyłam na nieprzytomną Dawn. 

-Hank- powiedziałam, kiedy za szybą zobaczyłam Dicka, który patrzy na Dawn. Razem z mężczyzną  wyszłam z sali zamykają drzwi i stanęłam obok niego.

-Hank, przepraszam. Gdybym nie...- zaczął mówić ale mu przerwał.

-Kim oni byli? Czego chcą od Rachel- zapytał wściekły.

-Nie wiem. Ale opiekuj się nią, ja ich odszukam- powiedział, a Hank wszedł ponownie do sali.

-Idę z tobą i nie chce słyszeć odmowy- powiedziałam i ruszyłam przez szpitalny korytarz. -Znajdę Rachel i pomszczę Dawn- szepnęłam, ale mnie chyba nie usłyszał bo gadał z nimś przez telefon.

---

Jechaliśmy naprawdę szybko co było niepodobne do Dicka, przez lusterko spojrzałam na Chickena, który smacznie spał na tylnym siedzeniu.

-Myślisz czasem o przeszłości- zaczęłam rozmowę -O rodzicach, batmanie i jak zdobyłam moce?- zapytałam wiedząc, że to trudny temat dla mężczyzny.

-Miałaś cztery lata, nie masz pojęcia o niczym- powiedział, kończąc ten temat i nawet na mnie nie spojrzał tylko dalej wpatrywał się w drogę.

-A pamiętasz jak ukradłeś auto Bruca, a ja bezmyślnie pojechałam z tobą? - zapytałam ze śmiechem i wzięłam do buzi żelka. -Ile my mieliśmy wtedy lat?- zapytałam i znowu na niego spojrzałam.

-Ja piętnaście, ty siedem- powiedział z uśmiechem na wspomnienie owego wydarzenia -Później zgarnęła nas policja, a ty tak zbajerowałaś Wayne, że uniknęliśmy jakiejkolwiek kary- zaśmialiśmy się i westchnęliśmy wspominając.

-Wtedy było jakoś lepiej. Fajniej- powiedziałam, biorąc kolejnego żelka -Wróciłabym do tamtych czasów- powiedziałam melancholijnie i wpatrywałam się na krajobraz za oknem.

-Byliśmy wtedy dziećmi. Wtedy wszystko wydawało się łatwiejsze- zakończył temat, dopóki nie dojechaliśmy na miejsce.

Wyszłam z samochodu i tym razem to ja podążałam za Dickiem, podszedł do jednego z policjantów, który stał z czarnym workiem na zwłoki. Podeszłam jeszcze bliżej i owy mężczyzna otworzył worek pokazując nam jego zawartość, w którym były zwęglone zwłoki.

-Myślisz, że zrobiła to Rachel?- szepnęłam do Dick przerażona.

-Nie wiem, oby nie- odpowiedział i wszedł do środka budynku, aby przejrzeć zapisy z kamer monitoringu. Pobrał plik na swojego pendrive i już w samochodzie oglądaliśmy co się stało. 

-Przewiń trochę- powiedziałam gdy to trwał zbyt długo -O czekaj! Cofnij trochę. O tutaj, patrz!- powiedziałam i wskazałam palcem na dwie postacie. Przybliżył obraz i zeskanował numer tablicy rejestracyjnej.

Polaris ■ TitansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz