Rozdział 1

1.3K 70 1
                                    

Siedziałam na kanapie i patrzyłam jak Dick czyści swój strój. Obserwowałam każdy jego ruch dopóki nie rzucił ostrzem w kształcie literki R. Za pomocą mocy wyciągnęłam ją i położyłam obok zlewu gdzie stał mężczyzna.

-Gdzie idziesz?- zapytałam, kiedy zobaczyłam, że się gdzieś ubiera i kieruje się w stronę drzwi wyjściowych.

-Do pracy, dowiedzieć się paru rzeczy- odpowiedział i wyszedł, westchnęłam, wstałam z kanapy i wyszłam z domu zgarniając po drodze paczkę papierosów, która leżała na szafce obok drzwi.

 Spacerowałam ulicami Detroit, słuchając muzyki na słuchawkach i skierowałam się w stronę mojej i Dicka ulubionej kawiarni. Kupiłam ulubioną kawę mężczyzny i coś słodkiego żeby zanieść mu to do pracy. Zawsze tak robię bo wiem, że nie ma on czasu żeby sobie coś wziąć do jedzenia. Weszłam na komisariat, przywitałam się z ludźmi pracującymi tutaj i skierowałam się do sali przesłuchań gdzie pewnie był mój brat. Zapukałam cicho i weszłam do środka gdzie był Dick i jakaś ciemnowłosa dziewczyna.

-Przyniosłam ci obiad- powiedziałam i wręczyłam mu jedzenie, skierowałam wzrok na dziewczynę, która siedziała przed nim, był cała roztrzęsiona. 

-Hej, jestem Taylor- powiedziałam z uśmiechem i pomachałam do niej, dziewczyna tylko na mnie spojrzała.

-Rachel- wydukała i uśmiechnęła się niemrawo, bawiąc się palcami, które miała położone na stoliku.

-Dobrze, że jesteś zostaniesz z nią dopóki nie wrócę- powiedział Dick i wyszedł z pomieszczenia. Usiadłam na jego miejscu i przyglądałam się dziewczynie, ta tylko spojrzała na mnie A gdy zobaczyła, że ja również na nią patrzę ta szybko odwróciła wzrok.

-Wszystko w porządku?- zapytałam z troską i złapałam ją za rękę, patrzyła na mnie pustym wzrokiem ale po chwili się ocknęła. Pokiwała głową na tak i uśmiechnęła się patrząc mi już w oczy.

-Opowiesz mi coś o sobie?- zapytałam i nadal trzymałam ją za rękę, dodając jej tym otuchy. Westchnęła głośno i zaczęła o sobie opowiadać. Po kilku minutach dowiedziałam się, że jest młodsza ode mnie, chodziła do szkoły gdzie była uznawana za dziwadło i że jej mama została zamordowana na jej oczach oraz jej nietypowych mocach, że uciekła z domu i przyjechała pierwszym lepszym autobusem. Później ktoś zaczął ją śledzić i dlatego rzuciła cegłą w szybę radiowozu.  Podniosłam brwi do góry i było mi strasznie żal dziewczyny. Gdy skończyła opowiadać łza spłynęła jej po policzku, lecz szybko ją starła.

-To teraz ty coś o sobie opowiedz- powiedziała cicho, a kiedy miałam już zacząć mówić do sali wszedł policjant.

-Przeniesiemy cię. Będziesz razem z innymi dziećmi. Tam będziesz bezpieczniejsza- powiedział i podał dziewczynie jej torbę, którą miała ze sobą. Rachel spojrzała na mnie przestraszona i poszła za mężczyzną. Złapałam ją za rękę i również wtałam z krzesła.

-Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Pójdę już- powiedziałam i przytuliłam dzieczynę, która odwzajemniła uścisk.

-Dziękuję- wyszeptała mi do ucha i poszła za policjantem, westchnęłam i wyszłam z pomieszczenia. Wyszłam na dwór i zobaczyłam, że już jest wieczór. Ruszyłam w stronę najbiższego sklepu żeby kupić coś do jedzenia. Kupiłam żelki, butelkę wody i jakieś ciastka. Gdy zapłaciłam, spakowałam wszystko do reklamówki i ruszyłam w stronę powrotną. Przeglądałam coś w telefonie kiedy ktoś do mnie zadzwonił.

-Co tam dupku?- zapytałam i poprawiłam reklamówkę, którą trzymałam w ręce.

-Mają Rachel- powiedział szybko Dick i się rozłączył, spanikowana zaczełam biec w stronę komisariatu. W pośpiechu weszłam do samochodu Dicka i zapięłam pasy, rzucając reklamowe na tył auta.

-Wiesz gdzie mogą być?- zapytałam z nadzieją, że mężczyzna będzie wiedział gdzie jest dziewczyna, z którą polubiłam.

-Domyślam się-powiedział i ruszył z piskiem opon.

---

Stanął niedaleko opuszczonego kościoła, a ja szybko wyszłam z samochodu. Weszłam do środka przez mosiężne drzwi, a za mną podążał Dick. Gdy zobaczyłam mężczyznę w przebraniu policjanta za pomocą mocy, rzuciłam nim o ścianę. Szliśmy dalej przez puste i ciemne korytarze, Dick cały czas trzymał broń w gotowości do użycia jej.

-Rachel, jesteś tu?- krzyknęłam rozglądając się po pomieszczeniach.

-Pomocy!- usłyszałam krzyk  dziewczyny i razem z chłopakiem pobiegłam w tamtą stronę. Coraz wyraźniej było słychać krzyki Rachel proszącej o pomoc. Gdy dotarliśmy na miejsce, jedyną przeszkodą zostały zamknięte drzwi.

-Rachel, otwórz drzwi!- krzyczałam, a Dick próbował je wyważyć. Coraz bardziej byłam zdenerwowana sytuacją. 

-Rachel, otwórz te cholerne drzwi!-tym razem krzyknął Dick, już miałam użyć mocy, kiedy w szybie pojawiła się zakrwawiona twarz jakiegoś mężczyzny. Po chwili drzwi same się otworzyły, a na krześle siedziała zapłakana dziewczyna. Przeszłam przez nie i minęłam martwe ciało, szybko podeszłam do niej.

-Rachel!- powiedziałam głośno i razem z Dickiem podbiegłam do dziewczyny aby jej pomóc, mężczyzna zaczął przecinać liny, które były przywiązane do jej nadgarstków. Zaczęłam ją uspokajać, gładząc jej włosy.

-Co się stało?- zapytał Dick i spojrzał na dziewczynę.

-Nie wiem- powiedziała roztrzęsionym głosem, gdy się uwolniła szybko ją przytuliłam, szepcząc uspokajające słowa. Dziewczyna bardziej się do mnie wtuliła i rozpłakała na dobre.

-Proszę, pomóż mi- powiedziała i zaczęła głośno oddychać.

-Pomogę, obiecuję- powiedziałam i spojrzałam na Dicka, który patrzył na nią I pokiwał głową, wychodząc z pomieszczenia, a ja z Rachel za nim.

Podeszłam do samochodu i obserwowałam Dicka jak wkłada rzeczy Rachel do bagażnika, który znajdował się w masce samochodu.

-To twój?- zapytała Rachel spoglądają na samochód.

-Rodzinna pamiątka- powiedział i zamknął bagażnik.

-Z cyrku?- zatrzymałam się w połowie kiedy to usłyszałam, skąd ona wiedziała o cyrku? Może Dick jej powiedział? Wszystko było możliwe. Wreszcie wszyscy weszliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę.

-Gdzie jedziemy?- zapytała Rachel, która siedziała na tylnym siedzeniu. Spojrzałam na nią przez lusterko,była zmartwiona i widać było, że jest zmęczona tym wszystkim co się wydarzyło.

-W bezpieczne miejsce- Powiedział Dick, nie patrząc na nią i prowadził dalej.

-Mama mówiła, że potwory nie istnieją. Chyba się myliła- dopiero po tym co powiedziała dziewczyna, Dick się odwrócił i na nią spojrzał ale trwało to kilka sekund. Ja jednak położyłam jej rękę na kolanie I uśmiechnęłam się do niej by dodać jej otuchy, a ona to odwzajemniła.
-Idź spać przed nami jeszcze długa droga-powiedziałam i założyłam słuchawki.
Jechaliśmy jeszcze sporo czasu więc postanowiłam się zdrzemnąć.

Polaris ■ TitansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz