|| Daj Sobie Pomóc||

1.2K 66 13
                                    

Codziennie go widzę.
Codziennie z nim rozmawiam.
Codziennie próbuje się uśmiechać.
Nie rozumiem czemu udaje?
Czyżby bał się pokazać, że jest coś nie tak?
Odkąd go poznałem zastanawiało mnie jedno.
Po co te wszystkie bandaże?
Na początku tłumaczyłem sobie to, że to pewnie dlatego, że ma jakieś rany po misjach. W końcu w mafii to jest bardzo prawdopodobne.
Może i jestem egzekutorem. Jestem skurwielem. Ale jednak chciałbym mu pomóc. Może to dlatego, że z nim współpracuje? Dlatego, bo tyle czasu z nim muszę spędzać?
Sam już nie wiem.
Jest środek nocy, a ja siedzę w mieszkaniu myśląc czy mógłbym mu jakkolwiek pomóc. Może nie przepadamy za sobą, ale..
On nie raz mi pomagał, więc chciałbym chociaż raz się jakoś odwdzięczyć.
Dopiłem lampkę wina i wstałem idąc się ubrać. Może to głupota co chcę zrobić, ale mój umysł myślał inaczej przez ilość alkoholu jaką wypiłem.
Gdy ubrałem buty, płaszcz oraz kapelusz to wyszedłem z mieszkania zamykając je i odrazu się skierowałem do wyjścia z budynku.
Otworzyłem drzwi i momentalnie zimny nocy wiatr zawiał mi w twarz na co zmarszczyłem brwi. Spokojnym krokiem skierowałem się w miejsce zamieszkania bruneta.
Po około 30 minutach drogi dotarłem, wszedłem bezproblemowo do budynku i wszedłem na odpowiednie piętro. Stanąłem przed jego drzwiami i się zawahałem.
A jeśli śpi? Jeśli przesadzam i zrobię z siebie kretyna? Będzie miał kolejny pretekst, by się że mnie wyśmiewać.
Z tymi myślami stałem chwilę w bezruchu, ale w końcu zapukałem.
Gdy nikt nie otwierał to ponownie zastukałem w drzwi tym razem trochę mocniej.
Po krótkiej chwili drzwi się lekko uchyliły i wyjrzał zza nich nikt kto inny jak Dazai.

-Ch.. Chuuya... C.. Co ty tu robisz.. Idź stad.. - powiedział bardzo cicho.

Otworzyłem trochę szerzej oczy patrząc na niego. Pierwszy raz widziałem go wystraszonego.
Takiego zdezorientowanego.

-Musimy porozmawiać - powiedziałem cicho.

-N.. Nie.. Idź stąd.. Nie mamy o czym rozmawiać - powiedział chcąc zamknąć drzwi, ale wyprzedziłem go zastawiając je nogą.

-Możesz nie zachowywać się jak dziecko? Daj sobie chociaż raz pomóc, co? - mruknąłem.

-Nie potrzebuje pomocy..

-Ah tak? To mnie wpuść.

-Daj mi spokój... Idź do domu..

Westchnąłem cicho i siłą się wepchnąłem do jego mieszkania.
Jednak momentalnie spojrzałem na niego, gdy krzyknął.
To nie był zwykły krzyk.
On zwyczajnie krzyknął z bólu.
Gdy zauważyłem co sprawiło mu taki ból zaniemówiłem. Nie dość, że widziałem go teraz bez bandaży to na dodatek z mocno pociętymi rękoma.
Musiałem uderzyć go drzwiami w nie, gdy wchodziłem.
Świetnie Chuuya..

-Coś ty zrobił... - powiedziałem cicho.

-Idź stąd i daj mi spokój, okej? - podniósł ton patrząc na mnie.

Zmarszczyłem brwi i złapałem go za dłoń i siłą pociągnąłem do salonu i posadziłem na kanapie.

-Stul ryj i siedź tu- powiedziałem i poszedłem do łazienki po jego apteczkę.
Tak, znałem jego mieszkanie na wylot. Często razem piliśmy, a to u mnie albo u niego.

Gdy ją już miałem to wziąłem jakiś recznik który zmoczylem, następnie wróciłem do niego i spojrzałem na niego.

Siedział z podciągniętymi kolanami pod brodę i patrzył tępo na swoje ręce, po których swobodnie lała się krew.

- Dlaczego to zrobiłeś.. - zapytałem cicho kucając przed nim i starając się jakoś delikatnie wytrzeć jego ręce.

Oczywiście odpowiedzi nie otrzymałem. Dlatego zapytałem ponownie.
Chłopak spojrzał jedynie na mnie i uśmiechnął się słabo.

Soukoku | One Shots | Dazai & Chuuya |Bungou Stray Dogs|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz