* W mediach bardzo fajny edit BSD, polecam polecam. Wcale to nie jest promowanie się, nie nie nie. Miłego czytania oraz miłego dnia słońce :)) (mam nadzieję, że shoty ci się podobają c: ) *
Rudowłosy mężczyzna szedł dobrze znanymi mu korytarzami siedziby Portowej Mafii, które prowadziły do piekła. Do piwnicy, gdzie był przetrzymywany największy zdrajca Mafii.
Gardził tą osobą, nie chciał jej widzieć już nigdy więcej na oczy. Czuł do niego obrzydzenie po tym co zrobił.
Dotarł do drzwi jednej z piwnic. To była "sala tortur".
Wszedł znudzony i od razu w oczy rzucił mu się brunet przypięty kajdankami do betonowej ściany na środku pomieszczenia.
-Ha! Dazai- mruknął niezadowolony na jego widok.
-Ch-Chuuya...- powiedział przełykając głośno ślinę.
-Po co się dałeś złapać? Hę? Co Ty tym razem kombinujesz gnido?
-A wiesz, chciałem cię zobaczyć dziewczynko- powiedział złośliwie.
-Dziewczynko?!
Niebieskooki zamachnął się porządnie i uderzył z pięści byłego partnera prosto w szczękę.
Osamu zaśmiał się jedynie co bardziej sfrustrowało Nakaharę.
-Oh Chuu, nie rozpędziłeś się? Zapomniałeś kto tu ma władzę? Hm?
Mafiosa złapał zdrajcę za włosy i lekko pociągnął w swoją stronę.
-Słuchaj mnie pieprznięty samobójco. Nie drażnij mnie, bo cię zabiję.
-Nie zrobisz tego.
Rudzielec przewrócił oczami i w niemal sekundę Dazai miał czubek noża przy gardle.
-No dajesz Chuuya, zrób to.
-Wiesz.. Tak pomyślałem, że jednak cię trochę potorturuję.
-Ty? - wybuchł śmiechem.
-Wiesz, w końcu to ja znam twoje słabe punkty, Osamu.
Chuuya dał nacisk na ostatnie słowo, a brunet zesztywniał.
Podszedł do niego i prawą rękę położył na szyi ciemnookiego, a lewą przyłożył do jego klatki piersiowej. Z niechęcią pocałował go.
-C-Chuu..
-Coś się stało, Osamu?
-Przestań- mruknął.
-Osamu, mów wyraźniej bo cie nie rozumiem.
-S-Stop..
Lewa ręka Nakahary zaczęła zjeżdzać niepokojąco w dół tym samym doprowadzając bezbronnego Dazaia do szaleństwa.
-Chuu, STOP!- krzyknął.
-Dalej nie potrafisz się powstrzymać gnido- powiedział odwracając się od niego, lecz po chwili odwrócił się z zamachem i zerwał kajdany Dazaiowi, a ten padł na kolana.
Rudzielec podszedł do niego i kucnął przed nim łapiąc go za podbródek.
-Dlaczego mnie zostawiłeś?- zapytał twardo.
-Chuu.. Nie teraz, proszę.
-DLACZEGO?!- wrzasnął, po czym wymierzył ciemnookiemu solidnego liścia.
-J-ja.. Bałem się..
W tym momencie Chuuya opadł na kolana i patrzył na swojego byłego z niedowierzeniem.
-Nie kłam..- szepnął.
-Nie kłamię, od śmierci Ody już inaczej patrzyłem na świat, to mnie zmieniło. Bałem się, że cię skrzywdzę tak porządnie, dlatego odszedłem, by oszczędzić ci większego bólu..
Niebieskooki siedział zszokowany.
Zamachnął się ponownie i znów uderzył Dazaia w twarz.
-Nienawidzę cię dupku, nienawidzę, zrób co masz zrobić i wynoś się z mojego życia.
Niski mafiosa powiedział to będąc blisko płaczu.
Chciał coś dopowiedzieć, ale uniemożliwiły mu to wargi bruneta o czekoladowych oczach, którego kochał i nienawidził jednocześnie.
-Też cię dalej kocham Chuu, cały czas, przepraszam.
Nakahara przewalił Osamu tak, że on usiadł na jego brzuchu, a ręce zacisnął na szyi maniaka samobójstw.
Stopniowo ściskał ją coraz bardziej, ale gdy spojrzał w te pięknie ciemne oczy to najzwyczajniej pękł.
Nachylił się i musnął jego wargi.
-Wiedziałem, że tego nie zrobisz skarbie.
-Ts..
-Chodźmy do domu, Chuu.... naszego domu...
![](https://img.wattpad.com/cover/173189423-288-k465495.jpg)
CZYTASZ
Soukoku | One Shots | Dazai & Chuuya |Bungou Stray Dogs|
FanfictionWhite is not always light and black is not always dark... [Kolor biały nie zawsze jest jasny, a czerń nie zawsze jest ciemna]