• III •

687 58 62
                                    


Artystka bez wisiorka i cierpliwości do swojej przyjaciółki

Lily Potter zniszczyła wszelkie wyobrażenia dotyczące kobiecej piżamy, jakie Adrastos kiedykolwiek miał. Nie, żeby szczególnie mu to przeszkadzało. Po niej niczego innego się nie spodziewał i w głębi duszy się cieszył, że rudowłosa nie sypiała w jakichś odświętnych fatałaszkach, tylko w za dużej koszuli - prawdopodobnie należącej kiedyś do któregoś z jej braci - i czerwonych szortach w renifery. Jedyne, co w jakiś sposób mu wadziło, to długie do kolan skarpetki. W końcu kto, na litość boską, sypia w skarpetkach?!

- Witam szanownego pana gospodarza - przywitała się entuzjastycznie, zakładając jedną nogę na drugą. Siedziała przy niewielkim stoliku w kuchni i bazgrała coś w szkicowniku. Włosy miała ciasno związane kilkoma gumkami na czubku głowy. Przy niej stał duży kubek wypełniony herbatą, po który machinalnie sięgała, co jakiś czas.

- Jakim cudem ty żyjesz o tej porze, kocie? - Ziewnął, sięgając po kubek ukryty w głębi szafki. Potarł oko wolną ręką. On sam ledwo trzymał się na nogach i jedynie silna wola zmusiła go do zwleczenia się rano z łóżka.

- Kto rano wstaje, temu Merlin daje - rzuciła wesoło, odkładając na blat stołu ołówek, który potoczył się aż na krawędź mebla. Uśmiechnęła się do niego szeroko, ukazując urocze dołeczki w piegowatych policzkach. Brązowe oczy błyszczały jej niebezpiecznie. Adrastos zaczynał podejrzewać, że coś kryło się za jej wyjątkowo dobrym humorem. Coś, co z całą pewnością mu się nie spodoba.

Albo jej ojciec zawarł jakiś pakt z diabłem, żeby pokonać Voldemorta i rzutowało to na kilka pokoleń do przodu. Nie wiedział, którą opcje wolał i która była bardziej prawdopodobna.

- Ta, jasne - prychnął sceptycznie, zalewając kawę wrzątkiem. - Uważaj, bo ci uwierzę.

- Cóż się takiego stało, że straciłeś wiarę w ludzi, Adi? - Zapytała z przesadnym przejęciem, wychylając się, żeby móc na niego spojrzeć.

- McGonagall zmieniła mojego najlepszego przyjaciela w brokuł - odpowiedział całkowicie poważnie, na co Lily parsknęła śmiechem. On nie widział w tym nic śmiesznego, choć wszyscy inni najwyraźniej tak. To było dla niego skrajnie traumatyczne doświadczenie. Chciał tylko uczcić zwycięstwo swojego domu i skończyło się to taką tragedią! - Nie śmiej się, nie żartuje!

Jak można było z łatwością przewidzieć, Lily się nim nie przejęła i wybuchła jeszcze większym śmiechem.

Adrastos uśmiechnął się pod nosem. Radosny nastrój dziewczyny prędko mu się udzielił. Lily coś w sobie miała, co poprawiało człowiekowi humor. Wiedział to już wcześniej, ale w ciągu ostatniego tygodnia, podczas którego razem mieszkali, przekonał się o tym jeszcze bardziej. Pierwszy raz spędzał z nią tyle czasu, ale w żadnym stopniu nie czuł się tym zmęczony. Ba! Podobało mu się to, nawet jeżeli czasami nie potrafił uwierzyć w jej postępowanie.

Na całe szczęście jeszcze nic nie puściła z dymem i oby tak zostało.

Albus nie robił już więcej niespodziewanych nalotów, więc rudowłosa nie była znowu zmuszona do wyskoczenia w pośpiechu przez okno. Na wszelki wypadek Adrastos schował w kuchni kilka poduszek, żeby w razie potrzeby zamortyzowały one upadek.

- Co robisz na śniadanie? - Zapytała niby to niewinnie, nawijając na palec uciekający z upięcia kosmyk. Adrastos westchnął.

Lily potrafiła przekręcić wszystko na swoją korzyść. Nie mogła dotknąć się do kuchenki? Super, Adrastos zostawał jej prywatnym kucharzem!

- Dzisiaj zjadasz kanapkę, kocie - oznajmił i uniósł kubek do ust napił się kawy. Oparł się tyłem o blat. - Nie mam czasu ci gotować.

I nie miał zielonego pojęcia, dlaczego w ogóle to robił, ale wolał przemilczeć te kwestię. Nie będzie przecież głodził siostry swojego przyjaciela ani tym bardziej truł, więc jego umiejętności kulinarne wzrastały w zaskakującym tempie, co było niebezpieczne. Albus w końcu zauważy, że zaczyna przyrządzać coś bardziej jadalnego niż zwykle, a wtedy to on i Lily mogą postawić krzyżyk na całym swoim misternym planie.

• Wiśniowe Marzenia • Lily L. PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz