O Artystce, dla której łatwo stracić głowę.Pierwszym, co Adrastos zobaczył tamtego ranka, były rude włosy Lily Potter, które kompletnie zasłoniły mu pole widzenia, a także władowały się do jego ust. Pierwszym, co Adrastos poczuł tamtego ranka, był ciężar na jego klatce piersiowej, który pojawił się nagle, a razem z nim powietrze uciekło z jego płuc. Natomiast pierwszym, co Adrastos usłyszał tamtego ranka, był słodki i niepotrzebnie ściszony głos szepcącej ciche przeprosiny Lily Potter.
— Co ty robisz? — Wymamrotał nieprzytomnie, jednocześnie wypluwając rude kosmyki ze swoich ust.
Lily przetoczyła się przez niego, wywołując cierpiące stęknięcie z ust Adrastosa, gdy wpakowała mu łokieć w brzuch. Położyła się obok niego, nie zważając na jego nieco zakłopotane i skonsternowane spojrzenie.
Jeżeli ktoś umiał wprawić Adrastosa Flinta w zakłopotanie, to była to tylko Lily Luna Potter i nie miała w tym sobie równych.
— Potknęłam się — wytłumaczyła Lily, wzruszając ramionami. Adrastos uniósł dłonie i ukrył w nich twarz, wzdychając ciężko. — Straciłam równowagę.
— Czemu akurat na mnie? Tak bardzo przeszkadza ci mój niewinny sen? — Dopytywał się dalej, bo było to nieco dziwne.
Co prawda, nocą w salonie robiło się trochę ciasno i łatwo było o potknięcie. Adrastos rozkładał kanapę, a Lily swoją polówkę. Przesuwali stół po prababci w kąt pokoju i rozstawiali krzesła w najróżniejszych kombinacjach. Jakoś udawało im się funkcjonować w takich warunkach, choć niestety nie należało to do czynności najłatwiejszych. Żadne z nich jeszcze się nie potknęło.
No, do tamtego poranka żadne z nich się nie potknęło.
Lily przewróciła oczami, jakby wątpiła w to, że Adrastos mógł zrobić coś, co uchodziło za niewinne. Według niej te dwa słowa nigdy nie stały obok siebie, a nawet jeżeli to robiły, to zawsze sobie przeczyły.
— Nachylałam się nad tobą i straciłam równowagę, wielkie mi co — prychnęła, jakby nie powiedziała właśnie czegoś bardzo nietypowego. Adrastos przewrócił się na prawy bok, aby spojrzeć na Lily spod zmarszczonych brwi. Oparł głowę na ramieniu.
Wzrok rudowłosej niemal natychmiast powędrował na zabłąkany kosmyk włosów opadający na czoło. Wyglądało to tak, jakby ręce ją świerzbiły do tego, aby poprawić mu fryzurę.
— Czemu się nade mną nachylałaś, Lily? — Zapytał jeszcze bardziej zdezorientowany niż wcześniej. Rumieniec pojawił się na policzkach dziewczyny.
— Lubię patrzeć, jak ludzie śpią — powiedziała nieprzekonująco pierwszą lepszą wymówkę, jaka przyszła jej do głowy. Adrastos spojrzał na nią tak, żeby zobaczyła, że jej nie wierzy. Westchnęła, nerwowym gestem przeczesując dłonią włosy. Usiadła i przyjrzała się swoim palcom, jakby za wszelką cenę chciała uniknąć kontaktu wzrokowego z Adrastosem. — Nie bierz tego do siebie, ale staram się ciebie naszkicować, a kiedy śpisz, wyjątkowo się nie ruszasz.
Adrastos nawet nie wiedział, jakiej odpowiedzi tak właściwie się spodziewał, ale na pewno nie takiej. Wiedział, że Lily rysowała i to, że postanowiła uwiecznić go na kartkach swojego szkicownika to tak naprawdę nic szczególnego. Mógł się tego nawet spodziewać, bo przecież bardzo często szkicowała, gdy siedzieli razem i zawsze wpatrywała się w niego raz po raz.
Niemniej jednak myśl, że Lily szkicowała go, gdy spał, sprawiała, że żołądek zawiązywał mu się w supeł. Czy robił jakieś dziwne miny? Albo, co gorsza, wydawał z siebie jakieś nietypowe dźwięki? Czemu go to w ogóle obchodziło?
CZYTASZ
• Wiśniowe Marzenia • Lily L. Potter
Fanfiction❝ - Nasza relacja jest czysto platoniczna - potaknął Adrastos, choć zrobił to niechętnie. Zaczął tracić kontrolę nad tą swoją fascynacją. - Tylko przyjaciele - dodała Lily, kiwając głową. - Towarzysze do wiśniowych lizaków - poinformował Adrastos. ...