9. Proszę o uwagę!

46 10 18
                                    

- Może by go już obudzić? Spał już dwie godziny jak nie więcej - jak przez mgłę, do moich uszu docierały słowa Megan, a sądząc po nich, nie była zadowolona z jakiegoś faktu.

- Lepiej niech odpocznie. W końcu to niecodzienny widok, żeby ktoś jawnie posługiwał się magią - powoli otworzyłem oczy, żeby rozejrzeć się dookoła siebie.

Mya i Megan pakowały dwa płócienne wory na drewnianą przyczepę wozu. Białowłosa, gdy wrzuciła wór na przyczepę, obróciła się w stronę młodszej dziewczyny.

- Podepniemy konie do wozu i możemy ruszać, zanim demony wrócą, żeby nas dopaść.

- Jeżeli odważą się wrócić, to postaram się zrobić to, co wcześniej, byleby tylko zostawili nas w spokoju - wysapałem, powoli siadając na zimnej ziemi.

Poczułem ból w boku, przez co odruchowo złapałem się za niego. Latynoski zauważyły to, w jednej chwili przerwały swoją pracę. Białowłosa poprawiła kosmyk swoich włosów. Ruszyła w moją stronę, choć tak właściwie chodziło jej o zabranie czarnego konia, który stał zaraz za mną z przywiązanymi cuglami do drewnianej belki.

- Powinieneś odpoczywać Vincent. Pierwszy raz używałeś kompasu, dlatego tak fatalnie zareagowałeś, gdy opadła w twoim ciele adrenalina - wyjaśniła pokrótce dziewczyna, prowadząc konia za cugle prosto w stronę wozu.

- Mya ma racje... Zacząłeś siwieć od momentu użycia zegarka - wtrąciła się Megan podchodząc do mnie z metalową tacą, w której bez najmniejszego problemu mogłem zobaczyć swoje odbicie.

Megan miała racje... Kilka pasm moich włosów stało się o wiele jaśniejsze, a wręcz były one białe. Nie powiedziałbym, że była to siwizna, ale coś w stylu efektów ubocznych użycia nieznanej mi dotąd magii. W sumie nie wyglądało to aż tak źle, jakby można było przypuszczać. Kilka jasnych pasem stanowiło kontrast do moich naturalnie czarnych włosów.

- Przynajmniej mamy dowód, że jesteś dzieckiem południa - Mya przez ten czas przywiązywała obydwa konie do wozu, jednak widać było, że znalazła również czas na nieśmieszne docinki - Ruszajmy, musimy udać się do Canvery. Tam wynajmiemy łódź, którą przepłyniemy przez Morze Trytona i dotrzemy prosto do Silen gdzie spotkasz się ze swoim ojcem... I to wszystko jeszcze przed równonocą wiosenną, tak jak obiecałeś swojej matce.

- Raczej przed zaćmieniem - poprawiłem ją, chociaż że po części miała rację. Zaćmienie wypadało w dzień równonocy wiosennej.

Dziewczyna jedynie machnęła na to obojętnie ręką, jakby nie interesowały ją takie rzeczy... W sumie były one mało istotne, jeśli chodziło o powodzenie naszej misji.

- Plan wydaje się idealny, ale mam jedno małe, maluteńkie po prostu mało istotn... - przerwałem Megan dalszą wypowiedź.

Wiedziałem, że gdy ona zacznie zadawać pytania, to na jednym się nie skończy... Ale tu liczył się czas, w innym przypadku pozwoliłbym jej zagrać w tysiąc pytań do, ale nie tym razem.

- Megan chce zapytać o to, skąd weźmiemy łódź? Raczej w Canverze dobrowolnie nie oddadzą nam łodzi... A co dopiero za darmo.

- Właśnie - Megan kiwnęła głową, siadając na tyle wozu.

Gdy Megan siedziała już między kilkunastu kilogramowymi worami, postanowiłem, że powinienem już usiąść na swoim wierzchowcu, żebyśmy mogli spokojnie ruszyć w dalszą podróż... Niestety uniemożliwiła mi to Mya, blokując mi przejście do mojego czarnego konia.

- Ty siadasz razem z Megan z tyłu, a ja pokieruje wozem... Musisz odpoczywać, jakbyś w razie niebezpieczeństwa musiał znowu wzywać południowe wiatry.

Róża Północy ||Dziedzictwo Ignis||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz