- Może by go już obudzić? Spał już dwie godziny jak nie więcej - jak przez mgłę, do moich uszu docierały słowa Megan, a sądząc po nich, nie była zadowolona z jakiegoś faktu.
- Lepiej niech odpocznie. W końcu to niecodzienny widok, żeby ktoś jawnie posługiwał się magią - powoli otworzyłem oczy, żeby rozejrzeć się dookoła siebie.
Mya i Megan pakowały dwa płócienne wory na drewnianą przyczepę wozu. Białowłosa, gdy wrzuciła wór na przyczepę, obróciła się w stronę młodszej dziewczyny.
- Podepniemy konie do wozu i możemy ruszać, zanim demony wrócą, żeby nas dopaść.
- Jeżeli odważą się wrócić, to postaram się zrobić to, co wcześniej, byleby tylko zostawili nas w spokoju - wysapałem, powoli siadając na zimnej ziemi.
Poczułem ból w boku, przez co odruchowo złapałem się za niego. Latynoski zauważyły to, w jednej chwili przerwały swoją pracę. Białowłosa poprawiła kosmyk swoich włosów. Ruszyła w moją stronę, choć tak właściwie chodziło jej o zabranie czarnego konia, który stał zaraz za mną z przywiązanymi cuglami do drewnianej belki.
- Powinieneś odpoczywać Vincent. Pierwszy raz używałeś kompasu, dlatego tak fatalnie zareagowałeś, gdy opadła w twoim ciele adrenalina - wyjaśniła pokrótce dziewczyna, prowadząc konia za cugle prosto w stronę wozu.
- Mya ma racje... Zacząłeś siwieć od momentu użycia zegarka - wtrąciła się Megan podchodząc do mnie z metalową tacą, w której bez najmniejszego problemu mogłem zobaczyć swoje odbicie.
Megan miała racje... Kilka pasm moich włosów stało się o wiele jaśniejsze, a wręcz były one białe. Nie powiedziałbym, że była to siwizna, ale coś w stylu efektów ubocznych użycia nieznanej mi dotąd magii. W sumie nie wyglądało to aż tak źle, jakby można było przypuszczać. Kilka jasnych pasem stanowiło kontrast do moich naturalnie czarnych włosów.
- Przynajmniej mamy dowód, że jesteś dzieckiem południa - Mya przez ten czas przywiązywała obydwa konie do wozu, jednak widać było, że znalazła również czas na nieśmieszne docinki - Ruszajmy, musimy udać się do Canvery. Tam wynajmiemy łódź, którą przepłyniemy przez Morze Trytona i dotrzemy prosto do Silen gdzie spotkasz się ze swoim ojcem... I to wszystko jeszcze przed równonocą wiosenną, tak jak obiecałeś swojej matce.
- Raczej przed zaćmieniem - poprawiłem ją, chociaż że po części miała rację. Zaćmienie wypadało w dzień równonocy wiosennej.
Dziewczyna jedynie machnęła na to obojętnie ręką, jakby nie interesowały ją takie rzeczy... W sumie były one mało istotne, jeśli chodziło o powodzenie naszej misji.
- Plan wydaje się idealny, ale mam jedno małe, maluteńkie po prostu mało istotn... - przerwałem Megan dalszą wypowiedź.
Wiedziałem, że gdy ona zacznie zadawać pytania, to na jednym się nie skończy... Ale tu liczył się czas, w innym przypadku pozwoliłbym jej zagrać w tysiąc pytań do, ale nie tym razem.
- Megan chce zapytać o to, skąd weźmiemy łódź? Raczej w Canverze dobrowolnie nie oddadzą nam łodzi... A co dopiero za darmo.
- Właśnie - Megan kiwnęła głową, siadając na tyle wozu.
Gdy Megan siedziała już między kilkunastu kilogramowymi worami, postanowiłem, że powinienem już usiąść na swoim wierzchowcu, żebyśmy mogli spokojnie ruszyć w dalszą podróż... Niestety uniemożliwiła mi to Mya, blokując mi przejście do mojego czarnego konia.
- Ty siadasz razem z Megan z tyłu, a ja pokieruje wozem... Musisz odpoczywać, jakbyś w razie niebezpieczeństwa musiał znowu wzywać południowe wiatry.
CZYTASZ
Róża Północy ||Dziedzictwo Ignis||
FantasyWiódł spokojnie życie do momentu, aż nie musiał poznać prawdy skrywanej przez jego matkę... Prawda boli, ale może kogoś wyzwolić spod sił niewiedzy. Droga, którą postanowił podążać Vincent, nie była usłana różami. Aby odkryć prawdę oraz poznać przes...