Na końcu rozdziału będzie ważna informacja.
~***~
W Palen jak widać nie ufają nieznajomym. Pukaliśmy do ich drzwi, nikt nawet nie był skory nam ich otworzyć. Jeden z mieszkańców wypuścił dziwne zwierze, o długich ciemnych włosach, krótkich nogach z kopytami zamiast łap i niewielkimi różkami na środku głowy. Oczy zaszły czerwienią, gdy nas zobaczył. Zaczął nas gonić, a my uciekaliśmy przed nim, do momentu aż Megan nie wskazała nam stodoły, której jedno ze skrzydeł drzwiowych było otwarte. Nie zastanawiając się długo, schowaliśmy się tam z nadzieją, że nie zostaniemy wytropieni przez to dziwne zwierze.
– Co to było?! – zapytała Megan, zatrzaskując zamek w boksie, w którym się ukryliśmy.
– Następnym razem puka Vincent! – szepnęła w moją stronę Mya, nadal musiała być zła na nas.
– Ja? A dlaczego nie ten tu Cyrus "Ideał" Morton? – wskazałem na rudowłosego, który aktualnie zerkał przez szparę między deskami, wypatrując tego stworzenia.
W pewnej chwili spojrzał na nas, marszcząc brwi. Między nami zapanowało nieprzyjemne napięcie. Z początkiem naszej podróży nic się nie działo, jednak teraz widać było, że jeden nie przepadał za towarzystwem drugiego. Cyrus irytował mnie swoim byciem "Panem Idealnym", ja go irytowałem... W sumie nie wiedziałem czemu, ale miałem swoje podejrzenia – sprowadzałem na nich same kłopoty.
– Wtedy przynajmniej będzie szansa, że nie zginiemy z rąk pierwszego lepszego przeciwnika – mruknął pod nosem.
Usłyszałem to. W zamian musiałem mu odpyskować, bo kim bym był, gdybym tego nie zrobił. Reagowałem pochopnie, zresztą tak samo, jak on.
– To oczywiste, bo wszystko, co robisz musi być idealne... Od razu każdy mieszkaniec Palen wpuści nas do swojego domu z otwartymi ramionami, a nawet poprosi o zamieszkanie. A to wszystko za sprawą tego, że to ty zapukałeś.
Cyrus spiorunował mnie wzrokiem, a co ja zrobiłem? Drwiąco zaśmiałem się. Nie przerażały mnie jego groźby słowne lub gestowe, tak czy inaczej był na mnie skazany, przynajmniej do rozmowy z Simonem, a on dobrze o tym wiedział.
– Najpierw wydostańmy się stąd, a dopiero później skoczycie sobie do gardeł – skarciła nas Megan, przerywając ciszę, która trwała między nami.
Może i z początku Megan bawiły nasze kłótnie, ale teraz musiały ją po prostu irytować. Jako jedyna zachowywała spokój, nie to, co ja i Cyrus... No albo Mya, która była nami załamana. Liczyła pewnie na wielkich odważnych kompanów podróży jak w legendach.
– Posłuchajcie – zaczęła – rozumiem was, denerwujecie się, że jesteśmy w Palen. Jesteśmy w połowie drogi i myślę, że tak samo, jak ja, jesteście jednocześnie zdenerwowani, jak i podekscytowani... Czekacie na przygodę, ale boicie się, co się wydarzy i dlatego co chwilę się kłócicie... Albo to, albo jesteście tępi jak but.
Między nami zapanowała cisza. Wszystkim było głupio, nie bardzo wiedziałem, co powinienem powiedzieć, żeby opanować sytuacje... Inni też pewnie nie wiedzieli. Patrzyliśmy na siebie. Każdy na każdego. Z czasem, przeszliśmy od nienawiści aż do wspólnego porozumienia. W końcu każdy z nas zrozumiał swój błąd.
– Trochę przesadziłem – podrapałem się po karku. Był to pierwszy mój odruch, gdy przyznawałem się do błędu.
– Wszyscy przesadziliśmy – westchnęła Mya – Derek nam zagraża, ma ze sobą niewielką armię demonów, pomaga mu Tryton i nie wiadomo kto jeszcze. Jesteśmy nastolatkami, co jest dziwne, że los tak chciał...
CZYTASZ
Róża Północy ||Dziedzictwo Ignis||
FantasyWiódł spokojnie życie do momentu, aż nie musiał poznać prawdy skrywanej przez jego matkę... Prawda boli, ale może kogoś wyzwolić spod sił niewiedzy. Droga, którą postanowił podążać Vincent, nie była usłana różami. Aby odkryć prawdę oraz poznać przes...