12. Obawiam się, że to będzie musiało poczekać

41 8 24
                                    

Wszyscy zebrali się przy ciele Quentina. On tylko leżał, praktycznie w ogóle się nie poruszył. Spodziewałem się najgorszego. Strażnicy pozwolili Cyrusowi sprawdzić mu puls. Gdy klęczał obok niego, z dłonią na szyi, modliłem się w duchu, żeby Quentin żył, w innym przypadku mogłem już witać się z dziurą pełną krabów. Cyrus spojrzał na strażników kręcąc głową.

- Puls jest znikomy. Jakimś cudem, jego sztylet przy upadku wbił mu się w bok. Nie ma szans, że przeżyje - wyjaśnił rudowłosy, zerkając w moją stronę z uniesionym kącikiem ust.

Wszyscy mieszkańcy podziemnych jaskiń, spojrzeli w moją stronę. Ci, którzy stali najbliżej mnie, zrobili pewny krok wstecz.

- Teraz będą się mnie bać, jakbym przed chwilą zabił im przywódcę... Zaraz... - pomyślałem, uświadamiając sobie, że akurat tak się przed chwilą stało.

Podszedł do mnie jeden ze strażników, możliwe, że był to Richard. Gdyby nie maska zasłaniająca im całkowicie twarze, z pewnością zobaczyłbym nienaturalny grymas na jego twarzy.

- Quentin umiera przez Ciebie - zmierzył mnie wzrokiem, po czym z powrotem spojrzał mi w oczy, przynajmniej tak mi się zdawało... Naprawdę nie rozumiem, jak oni widzą cokolwiek przez to coś - Chyba wiesz co to znaczy...

Pokręciłem energicznie głową. Nie miałem pojęcia. Skoro za wtargnięcie na ich teren, zostało się wrzucanym do dołu z krabami, to jaka istniała gorsza kara za wypadek przy pracy? Może przynajmniej egzekucja będzie szybka i bezbolesna...

Dylan podeszła do ciała Quentina. On jedynie jęknął, próbując spojrzeć na dziewczynę. Ta jednak powstrzymała go, kładąc mu dłoń na oczach z powrotem je zamykając. Cyrus odsunął się od nich i stanął obok mnie. Wszyscy zamilkli czekając na rozwój zdarzeń.

Blondynka wyszeptała kilka słów w jednym ze starożytnych języków. Skończyła mówić, bez zapowiedzi wbiła mu w miecz w pierś, przebijając napierśnik. Quentin wydał z siebie zgłuszony krzyk, po czym jego głowa upadła bezwładnie na ziemie. Z ust zaczęła mu lecieć krew.

- Wiadomo przynajmniej, czemu wróżbitka mówiła o upadku korony - powiedziała jakby nigdy nic, chowając miecz w pochwie przyczepionej do pasa.

Zapadła grobowa cisza. Wszyscy postanowili uczcić śmierć zmarłego. Nikt się nie odezwał przez kilka minut. Sam nie wiedziałem co powinienem zrobić. Stałem tam i wpatrywałem się w martwe ciało ich dowódcy. Miałem krew na rękach.

Dylan przerwała ciszę. Wstając jej zbroja uderzała o siebie, tworząc głuchy brzdęk. Wolnym krokiem podeszła do Richarda. Stanęła przed nim twarzą w twarz, a on tylko skinął głową jakby dokładnie wiedział co chciała mu przekazać. Blondynka zrobiła krok w bok, robiąc chłopakowi miejsce.

- Po tylu latach terroru, pokój nareszcie powraca do Kryształowej Jaskini! - powiedział podniosłym głosem, unosząc ręce ku górze - Oro przewidywał ten dzień już lata temu. Quentin i jego rodzina, sprawowali rządy żelaznej ręki już za długo. Dzisiaj kończy się ten etap, a rozpoczyna nowy!

Wszyscy zaczęli wiwatować, cieszyć się, wydawać dziwne okrzyki. Cyrus i ja staliśmy tam jak na skazaniu. Nie bardzo wiedzieliśmy co się właśnie wydarzyło... Przecież ich przywódca przed chwilą zginął! Chyba potrzebowałem kogoś, kto wyjaśniłby mi kulturę każdego regionu.

- Skoro pomogliśmy wam pozbyć się waszego dyktatora, to moglibyśmy dostać kwiat i wrócić do domu? - spytał Cyrus.

- Oczywiście - Richard skinął głową do dwójki strażników, którzy po chwili zniknęli w drugiej odnodze.

Minęła chwila, zanim wrócili, w rękach niosąc przepiękny kwiat. Jego płatki od trzonu przybrały kolor fioletu, im dalej tym stawały się bielsze. Na fioletowej stronie dostrzegłem ciemne plamki, dające charakter egzotycznej roślinie.

Róża Północy ||Dziedzictwo Ignis||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz