Promienie słoneczne padały na moją twarz. Mozolnie otworzyłem oczy i rozejrzałem się dookoła. Po chwili dotarło do mnie, że nie byłem na plaży z Myą, ale w łóżku w pokoju gościnnym. Leżałem pod kocem na wygodnej poduszce. Chciałem wstać, ale powstrzymywała mnie czyjaś dłoń opleciona wokół mojego torsu. Spojrzałem w bok. Po mojej prawej stronie spała Mya, wtulona w mój tors. Nie powiem, zdziwiłem się, gdy ją zobaczyłem. Była bledsza niż zwykle, a jej białe włosy bezwładnie opadały na jej twarz, zasłaniając ją do połowy. Delikatnie poprawiłem kilka z pasm jej włosów, gdy niespodziewanie otworzyła oczy i gwałtownie wstała z łóżka a ja zaraz za nią.
– Co ty tu robisz?! – Mya krzyczała, przez cały czas chodząc zdenerwowana po pokoju – Gdzie jest Megan? Skąd się tu wziąłeś?! Gadaj!
Dziewczyna podeszła do mnie na tyle blisko, że mogłem zobaczyć każdą zmarszczkę na jej czole. Byliśmy podobnego wzrostu. Czułem, jak jej lodowaty wzrok przeszywa mnie na wylot. Między jej ciemnymi brwiami pojawiła się niewielka zmarszczka. Wyglądało to zabawnie, ale ani ja i ona nie mieliśmy ochoty na żarty.
– Po pierwsze. Pamiętam tylko tyle, co ty, jak byliśmy na plaży i... – zacząłem się tłumaczyć, jednak w połowie Mya przerwała mi mocnym uderzeniem z otwartej dłoni w policzek – Za co to było?!
Latynoska wzięła wdech, jednak przerwał jej dźwięk ugryzionego jabłka. Oboje spojrzeliśmy w stronę fotela przy ścianie, na którym siedziała niska dziewczynka, która chyba lubiła knuć za naszymi plecami, żebyśmy pozabijali się po drodze. Szeroko się uśmiechała. W ręce trzymała czerwone na wpół zjedzone jabłko.
– Wyglądaliście tak uroczo, kiedy znalazłam was śpiących na piasku – Megan wzięła kolejny kęs owocu – Nie musicie dziękować.
– Nawet nie licz na podziękowania – Mya przewróciła oczami, po czym bez zbędnych słów wyszła z pokoju, sądząc po odgłosie skrzypiących schodów zeszła na dół.
Spojrzałem na Megan. Zmarszczyłem brwi czekając na to co powie. Ta wpatrywała się we mnie, dalej szeroko się uśmiechając. Nie miałem pojęcia, co siedziało w głowie tej dziewczyny i szczerze mówiąc... Nie chciałem tego wiedzieć. Od początku próbowała chyba pogodzić mnie jakoś z Myą, jednak każdy kolejny jej plan kończył się katastrofą, a ja i Mya coraz bardziej stawaliśmy po dwóch stronach barykady.
– Jeśli myślisz o tym, że chce was skłócić, to wcale nie masz racji Vincent. Jesteśmy drużyną, nie chce, żeby ta drużyna się rozpadła.
– Problem w tym, że Mya za mną nie przepada i dobrze o tym wiesz – usiadłem naprzeciwko brunetki – W końcu to przeze mnie straciłyście wszystko, a na dodatek wczoraj umarł jej dziadek, dlatego ma takie wahania nastroju czy mnie zabić, czy może przytulić. To nie jest jej wina, też bym tak zareagował na jej miejscu...
– A twoi rodzice? Czy oni przypadkiem nie zostali skazani na śmierć?
Oparłem się dłońmi o drewniany stolik, który oddzielał mnie od ciekawskiej istoty zwanej Megan. Ona w dalszym ciągu jadła swoje jabłko, a ja czułem nieprzyjemny ścisk w brzuchu. Byłem głodny i powoli zaczynało burczeć mi w brzuchu.
– Zostali, ale to dwie zupełnie inne rzeczy... Moi sami zaryzykowali i teraz poniosą tego konsekwencje, a dziadek Myi umarł ze starości – wyjaśniłem, przerwało mi burczenie brzucha – Mya jest wspaniałą dziewczyną, jest silna. Wiele w życiu przeszła a jakoś nie widać, żeby miała zamiar się poddać.
– Tak. Ja na jej miejscu już dawno bym się załamała... Jak to dobrze, że mam Ciebie i Myę. Po tym, jak odnajdziemy Xaviera i dowiemy się całej prawdy, w końcu będziemy mogli żyć dalej w spokoju.
CZYTASZ
Róża Północy ||Dziedzictwo Ignis||
FantasyWiódł spokojnie życie do momentu, aż nie musiał poznać prawdy skrywanej przez jego matkę... Prawda boli, ale może kogoś wyzwolić spod sił niewiedzy. Droga, którą postanowił podążać Vincent, nie była usłana różami. Aby odkryć prawdę oraz poznać przes...