Przyjaciel

924 41 1
                                    

CLARA

Minęło parę miesięcy od całej masakry. Staram się żyć jak poprzednio jednak świadomość, że  Francesca zajęła dzielnicę sprawia, że mam ochotę urwać jej łeb. Klaus jest w żałobie, Hayely niczym się nie przejmuje, a Elijah stara się wszystko naprostować co mu niezbyt wychodzi. 

Dzisiaj umówiłam się, z Kalebem. Moim przyjacielem, którego znam odkąd się tu przeprowadziłam. Chodziliśmy razem do szkoły i to jemu zawsze się zwierzałam. Jednak od ostatniego czasu, zauważyłam w jego zachowaniu zmianę, dużą zmianę. Zachowywał się jak nie on więc coś musiało być na rzeczy. 

- Kaleb, wszystko w porządku?- zapytałam kiedy siedzieliśmy razem u mnie w domu oglądając telewizję

- Tak, czemu pytasz?- zapytał

- Zachowujesz się jak nie ty.- stwierdziłam

- Poznałem kogoś.- zaczął

- Znam ją?- zapytałam zaciekawiona

- Davina, twoja znajoma.- odpowiedział

- Nie wiedziałam, że znasz Davinę.- odparłam zaskoczona

- Poznaliśmy się niedawno i przez to się tak zachowuje.- powiedział

- Rozumiem. Życzę powodzenia.- powiedziałam kiedy ujrzałam, że szykuje się do wyjścia

- Dzięki.- powiedział po czym wyszedł z domu zamykając drzwi. Po godzinie 16:00 bez zapowiedzi przyszli do mnie bracia Mikaelson z Marcelem

- Co was sprowadza?- zapytałam

- Musimy znaleźć Davinę.- zaczął Marcel

- Po co?- zapytałam

- Davina przyzwała Mikaela, który ma kołek, a Cassie to nasza matka.- wyjaśnił Klaus co mnie zdziwiło

- Cassie? Ta dziewczyna ze żniw to wasza matka? Musiała opętać jej ciało.- stwierdziłam

- Dlatego namierzysz nam małą czarownicę.- powiedział Elijah

- Jeśli nie rzuciła zaklęcia, które zablokuje znalezienie jej, to znajdę.- odparłam

- Na ciebie zawsze można liczyć, kochana. Ale teraz, musimy się szykować do kolacji z matką.- powiedział Klaus i wyszedł z bratem 

- Co się dzieje?- zapytał Marcel

- Nic się nie dzieje.- odpowiedziałam wstając i kierując się w stronę lodówki. Wyjęłam z niej sok oraz zamknęłam za sobą lodówkę. Z szafki wyjęłam szklankę i nalałam soku

- Nie lubię gdy mnie okłamujesz. Znam cię tyle lat i wiem, że coś się dzieje.- powiedział Marcel stając obok mnie

- Sny.- powiedziałam

- Sny?- zapytał zdziwiony

- Tak, sny.- potwierdziłam

- Co z nimi?- zapyta nie bardzo rozumiejąc

- Odkąd zamiast dziewcząt ze żniw pojawili się Bastiana, Genevieve i Papa Tunde, zaczęły pojawiać się zny. To są chyba urywki moich wspomnień. Widzę w nich ludzi tyle, że nie widzę twarzy. Sny bardzo często się powtarzają. Dzisiaj w nocy widziałam 4 raz ten sam sen.- wyjaśniłam

- To chyba dobry znak.- stwierdził Marcel

- Niby tak ale...- w tym miejscu się zacięłam

- Ale?- zapytał

- Odkąd pamiętam byłam wraz z Lizzie i Tomem. Potem ich śmierć i pojawiłeś się ty w moim życiu. Nie wiem jak znalazłam się w lesie. Kim jestem oraz kto jest moją rodziną. Lata mijały, a wspomnienia nie powracały. Teraz to boję się dowiedzieć kim jestem.- stwierdziłam

- Nie ważne kim byłaś. Dla mnie zawsze będziesz Clarą Roseblood. Moją małą Clarą, która uwielbiała jeździć na barana. Dziewczynką, na którą zawsze mogłem liczyć i ona na mnie.- powiedział co mnie wzruszyło. Przytuliłam się do niego co oddał

Amnesia *The Originals*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz