6.Musiał odziedziczyć głupotę po Gabrielu

856 55 24
                                    

*Marinette*

Drugiego dnia mojego pobytu w Londynie wybrałam się na zakupy. Chciałam kupić sobie jakąś pamiątkę z wyjazdu. Chodziłam po stoiskach z pamiątkami razem z Francisem dobrą godzinę. Pozostali postanowili wybrać się na podwójną randkę, a my nie chcieliśmy im przeszkadzać. Francis oświadczył, że woli ze mną chodzić, kupować ubrania niż pamiątki.

Oj biedak nie wiedział, w co się pakuje. Na następne takie zakupy idzie ze mną i się nie wywinie. Zawsze znajdzie jakąś wymówkę skubaniec jeden. Chociaż podczas tego spaceru zamienił się w mojego prywatnego psychologa i słuchał uważnie mojej historii. A kiedy po zakupach poszliśmy do parku, stał się moją prywatną poduszką na wyładowania emocjonalne.

Dobra wracając do zakupów... Może i chodziliśmy długo po sklepach z pamiątkami, ale i tak nic za bardzo nie kupiliśmy. Mamie kupiłam breloczek z Big Benem, a tacie fartuch z ładnymi wzorami. Dla siebie wzięłam wielkiego, pluszowego, czarnego kota (chociaż w ogóle nie kojarzył mi się z Anglią) oraz poduszkę z napisem "London".

Wieczorem po powrocie zrobiłyśmy sobie z dziewczynami babski wieczór. Myślałam, że jedna wizyta u prywatnego psychologa mi wystarczy, ale dziewczyny uznały, że nie. Po tym, jak obgadałyśmy wszystkich trzech chłopaków podczas oglądania filmu, zaczęły mnie wypytywać o moje wczorajsze zachowanie. Oczywiście, że wyciągnęły ode mnie wszystko.

*Adrien*

Dziś Alya próbowała mnie gdzieś wyciągnąć z domu, ale nie miałem ochoty. Cały dzień spędziłem na oglądaniu tego, co akurat leciało w telewizji, a Plagg zjadł chyba cały zapas camemberta. Będę musiał iść w najbliższym czasie go kupić, bo będzie jutro narzekał, że nie ma co jeść.

Kiedy chciałem się położyć, zadzwoniła do mnie mama.

-Cześć mamo co...

-Ty mi tu nie mamuj!- Co ja tym razem zrobiłem źle, że ta kobieta wrzeszczy. Może chodzi jej o to, że w zły sposób odebrałem telefon- Dzwoniła do mnie Alya-Teraz to już na serio nie wiem, o co chodzi tej kobiecie.

-Od kiedy ty z nią gadasz?

-Nie powinno cię to interesować! No i teraz nie wiem, co chciałam powiedzieć. A tak z innej beczki to co tam u ciebie synku.

-Mam jutro przymiarki na ten pokaz mody.

-Już wiem, co chciałam.- czy ona mnie w ogóle słucha?- Alya mi mówiła, że razem z Marinette jest od wczoraj w Londynie.

-Tak wiem...

-To, czemu ty nic nie robisz? Dlaczego o nią nie zawalczysz?

-Bo to nie ma sensu, ponieważ ona ma chłopaka.

-Trzymajcie mnie, bo zaraz zwariują. Wiedziałam, że mój syn nie ogarnia rzeczywistości, ale żeby być aż takim głupcem. -O co tej kobiecie chodzi-Adrien ty po prostu się wrodziłeś w ojca.

-Mamo...

-Już dobrze wiem, że nie chcesz o nim gadać, ale co ja na to poradzę, że się w niego wrodziłeś. Nie widzisz najprostszych rzeczy. Dobra szkoda mi słów. Ale jeśli do powrotu Aly nie zrobisz coś, aby ship Adrienette w końcu ujrzał światło dzienne to wsiądę w najbliższy samolot do Londynu i popamiętasz mnie. Dobra będę kończyć, bo muszę dokończyć projekt twojego garnituru ślubnego.

-Cooooo?

-Nic, nic tylko pamiętaj, że chcę być jak najszybciej babcią. Kocham cię.

-Ja ciebię też

I się rozłączyła. O co chodzi tej kobiecie. Po pierwsze co to Adrienette, a po drugie, dlaczego ta kobieta planuje już mój ślub? Naprawdę nie nadążam za jej tokiem myślenia.

* Emillie*

Nie no po prostu nie wytrzymam, dlaczego mój syn musiał odziedziczyć głupotę po Gabrielu? Na szczęście, dopóki mam coś do powiedzenia, a nie muszę się martwić, bo ja mam zawsze coś do powiedzenia, to nie będę mieć innej synowej niż Marinette.

Dobrze, że w tej sprawie będę dobrze poinformowana. Na Alyę można zawsze w tej sprawie liczyć. Kochana dziewczyna załatwiła mi, że dopasowaniem stroju Adriena zajmie się moja synowa.

Jak wam się podoba na razie moja historia?

Miłość droge zna... MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz