16. Gdzie oni są?

747 45 4
                                    

*Marinette (około 8 lat później)*

-Cześć Danielle- przywitałam przyjaciółkę- dzięki, że zajęłaś się dziećmi.

Danielle bardzo lubi zajmować się moimi oraz Aly dziećmi, ponieważ niestety sama nie może mieć swoich.

-Właśnie miałam iść zobaczyć, co robi ta dwójka rozrabiaków, bo jest coś u nich za cicho.

-A jak się czuje Hugo?

-Przed chwilą podałam mu leki na zbicie gorączki i zasnął.

-Dobrze nie musisz się martwić, pójdę zaraz do Louisa i Emmy, a ty podobno musisz szybko wyjść. Lucas pisał do mnie, że chce cię zabrać na randkę.

-Dobra to ja spadam.

I już jej nie było.

Poszłam najpierw zobaczyć jak się ma Hugo. Przyłożyłam rękę do czoła chłopca. Na szczęście nie miał tak ciepłego, jak wcześniej. Pocałowałam synka w główkę.

Poczułam, że ktoś się do mnie przytula.

-Jak się czuje nasz biedaczek?- spytał mój mąż.

-Już znacznie lepiej.

-Chodź, pójdziemy zobaczyć, co robi dwójka rozrabiaków. Zostawiłem im Plagga, aby się nimi zajął. Wiem, że on nie jest przykładem odpowiedzialności, ale ma słabość do Emmy.

Zajrzeliśmy najpierw do pokoju Emmy, ale jej tam nie było. Pewnie bawi się z bratem u chłopców w pokoju.

-Emmuś, Louis- zaczęłam wołać dzieci, wchodząc do ich pokoju-... gdzie oni są?

-Kochanie nie martw się, na pewno nic im nie jest...- powiedział stając za mną- wiesz co, chyba czeka nas podróż w czasie.

-Nie mów, że oni użyli zegarków.

-A co mam skłamać?

-Adrien ty już się lepiej nie odzywaj. Jak mnie pamięć nie myli, to oni są najprawdopodobniej w czasach,  kiedy ty wróciłeś do Paryża.

-Pamiętam jak, mi wtedy namieszało to w głowie, ale na szczęście i tak w końcu wszystko się dobrze skończyło- powiedział, po czym pocałował mnie w szyję.

-Kocie skup się! Nie czas teraz na czułości, trzeba iść po dzieci.

-W jednym się z tobą nie zgodzę, zawsze znajdzie się czas na...- Popatrzyłam na niego groźnie- No już dobrze, idziemy kochanie. Tylko trzeba znaleźć osobę, która zajmie się Hugo.

-Już dzwonię do Francisa, a ty kotku znajdź sobie jakiś strój Czarnego Kota.

*Marinette (obecnie)*

Teraz to już naprawdę nie ogarniam rzeczywistości.

Nagle rozbłysło światło i pojawiła się dwójka super bohaterów

-Mama- krzyknęła dziewczynka i podbiegła do kobiety.

-Jak ja się o was martwiłam.

-Mamo Louis mówił, że jestem mała.

-Pogadam z nim w domu, żeby tak nie mówił.

-No z wami małe rozrabiaki będziemy musieli poważnie porozmawiać.- Powiedział starszy Czarny Kot, biorąc chłopca na ręce. Biedronka wzięła dziewczynkę.

-Będziemy musieli schować gdzieś te zegarki.

-Masz rację Kropeczko.

I tak jak nagle się pojawili, tak nagle zniknęli.

-Co tu się właśnie wydarzyło?

-Wyjąłeś mi to pytanie z ust Kocie.

Miłość droge zna... MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz