7.Jednak może nie jestem aż takim kretynem

770 52 6
                                    

*Marinette*

Dziś niestety musiałam się wziąć do pracy. Jak zwykle się spóźniłam. Miła blondyneczka przekazała mi informacje o pokazie. Okazało się, że nie będzie się odbywał przez trzy dni. Dziś mieliśmy mieć przymiarki i poprawki strojów z naszymi modelami. Następnego dnia jakieś tam próby i dopiero trzeciego dnia pokaz.

Nasze ubrania były związane z paryskimi superbohaterami.

Każdy z nas miał się zająć innym modelem. Danielle zaklepała sobie strój Biedronki, Luis żółwia, Francis Lisicy, a więc mi został czarny kot.

Weszłam do sali, w której miałam mieć przymiarki i aż mi wszystkie rzeczy wypadły z rąk ze zdziwienia. Nie spodziewałam się, że moim modelem będzie Adrien.

*Adrien*

Czekałem na osobę, z którą miałem mieć przymiarki strojów. Po wczorajszej rozmowie z mamą byłem wykończony. Co się dziwić ta kobieta potrafi przekonać do swojej racji nawet najlepszego adwokata. Nie miałem siły dzisiaj na te przymiarki, a już tym bardziej nie chciałem myśleć o pokazie.

Usłyszałem pukanie i do sali weszła Marinette, więc nie zdziwiłem się, że się spóźniła. Pamiętam jak w szkole, ciągle się spóźniała. Dobra ja też nie byłem przykładem osoby punktualnej, ale tylko przez to, że byłem Czarnym Kotem. Życie paryskiego superbohatera było super. Chciałbym, choć jeszcze raz uratować Paryż. Wraz z Biedronką. Co do Biedronki to żałuję, że skupiłem się na "miłości" do niej. Gdybym tego nie zrobił, pewnie bym był razem z Marinette. Jeśli oczywiście odwzajemniałaby moje uczucia.

Pierwsze chwile tej przymiarki był krępujące. Marinette nie wiedziała co zrobić z rękami. Zachowywała się, jakby pierwszy raz to robiła. Kiedy miałem goły brzuch i zdejmowała ze mnie miarę. Widziałem jak z zachwytem, patrzyła na mój kaloryfer, a na jej policzki wpłynął rumieniec, kiedy ją na tym przyłapałem.

-Od kiedy jesteś z Francisem?- próbowałem rozpocząć jakąś rozmowę i przy okazji rozluźnić panującą wokół atmosferę.

-Od niedawna, wcześniej byliśmy najlepszymi przyjaciółmi i tak jakoś wyszło.

On ma to, co ja mogłem mieć. Moja mama ma rację, naprawdę jestem głupi. Gdybym w szkole... szkoda gadać.

-Wiem, że masz chłopaka, ale czy dałabyś się zaprosić w przerwie na obiad?

Mam pytanie, dlaczego to pytanie padło z moich ust? Jakim ja jestem kretynem. Przecież ona się nie zgodzi i wyjdę na głupka...

-Czemu nie- w jej tonie dało się usłyszeć obojętność.

Jedna może nie jestem aż takim kretynem.

*Marinette*

Dlaczego ja się na to zgodziłam, ale w sumie głupio mi było odmówić. Za to teraz będę musiała się pilnować, by nie palnąć jakiejś głupoty i by Adrien nie odkrył mojego kłamstwa.

Miłość droge zna... MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz