- Debbie, ja cię zabiję! - krzyczę, wybiegając z salonu i wchodząc do łazienki, w której szybko załatwiam swoje sprawy. Przez wczorajsze alkoholizowanie, zaspałyśmy i zostało mi zaledwie trzydzieści minut do rozpoczęcia pracy. A jeszcze na dodatek, dzisiaj miało się odbyć ważne spotkanie z inwestorem, na które pod żadnym pozorem nie mogłam się spóźnić.
- I tak wiem, że mnie kochasz! - krzyczy z salonu, w którym razem z Char je płatki. Oczywiście nie zdąże zaprowadzić małej do przedszkola, przez co ten obowiązek spada na Deborah. Szybko przemywam twarz, na której nadal widać siniaka, po uderzeniu Richard'a. Szybko wiązuje włosy w niedbałego koka i zaczynam malować twarz. Rysuję kreski, tuszuję rzęsy, nakładam fluid oraz puder, maluję także usta bezbarwnym balsamem. Rozpuszczam włosy, które opadają falami na moje plecy. Zdejmuję piżdżame, aby po chwili założyć biały, cienki golf na długi rękaw, spódniczkę w kratę oraz czarne botki. Szybko wychodzę z łazienki, biorę torbę z pokoju i udaję się do salonu, w którym nadal siedzi Debbie i Char.
- Odprowadzisz ją, prawda? - pytam, zakładając płaszcz i pokazując na małą, która szczerzy się w moim kierunku. Pochodzę do czarnookiej i składam całusa na jej czole.
- Tak, nie masz o co się martwić. - mówi i zwraca się ku Charlotte. - Pokażesz mi tego przystojnego Grayson'a? - pyta dziewczynkę z przebiegłym uśmiechem na ustach, na co ja wybucham delikatnym śmiechem. Wiedziałam, że ona jest dziecinna, ale żeby aż tak?! - A i nie myśl, że ominie cię rozmowa na temat twojego siniaka. - mówi, a ja wpuszczam to jednym uchem, a drugim wypuszczam.
- Pa skarbie, mama cię kocha. - mówię, całując ostatni raz Char w nosek, na co ta standardowo marszczy brwi. - Ciebie też kocham. - mówię, całując Debbie w policzek i udaję się w stronę drzwi.
- Pa. - krzyczą, gdy zamykam drzwi, na co delikatnie się uśmiecham. Szybko wychodzę przed budwolę i łapię taksówkę, do której po chwili wsiadam i podaję taksówkarzowi adres. Skupiam wzrok na krajobrazie Asheville i pojawiają się w moim umyśle kolejne rozmyślania, które towarzyszą mi odkąd się tu przeprowadziłam. Jestem ciekawa jak wygląda teraz życie Michael'a. Może znalazł sobie dziewczynę, która jest jego żoną i ma z nim dziecko. Na ten obraz czuję nieprzyjemne ukłucie w sercu. Mimo upływu prawie czterech lat, ja nadal go kocham i chyba nigdy nie przestanę. Chyba to prawda, że czlowieka można tylko i wyłącznie zniszczyć. Ja, zostałam zniszczona przez odebranie osoby, która jako jedyna od zawsze sprawiała, że miałam szeroki uśmiech na ustach. Gdybym była chodź trochę odważniejsza i myślała w tamtym momencie tylko o sobie i o nim, to wcale bym nie uciekła. Wychowalibyśmy Char razem i oszczędzone mi byłoby ciągłe pytanie, gdzie jest jej tatuś. Nim się obejrzę zatrzymujemy się przed budynkiem, na którego parkingu stoi piękne, czarne Lamborgihini Aventador, którego widok zapiera dech w piersiach. Płacę taksówkarzowi i szybko wchodzę do budowli, aby pojechać windą na odpowiednie piętro. Witam się z Clementiną kiwnięciem głowy i udaję się do gabinetu szefa.
- Dzień dobry, szefie. Bardzo przepraszam za minutowe spóźnienie. - zaznaczam i unoszę wzrok.
Wszystko się zatrzymuje. Czas staje w miejscu i nie liczy się nic. Biorę płytkie oddechy i patrzę z szeroko otwartymi oczami. Nie wierzę, że to się dzieje i chyba nawet nie chcę. Moje oczy lekko zachodzą łzami, a serce wręcz pragnie wyskoczyć z piersi. To cud, że nie zeszłam jeszcze na zawał. Stoję przed nim z luźno opuszczonymi rękoma wzdłuż ciała. Obserwuję go w szoku i skupiam swój wzrok na jego tęczówkach. Skanuje całą moją sylwetkę swoimi czarnymi jak smoła oczami, a ja jedyne co potrafię to patrzeć w ich głąb i się zatracić. Zatracić po raz kolejny, choć może cały czas byłam w nich zatracona. Góra jego czarnych włosów jest standardowo dłuższa i w kompletnym nieładzie, który towarzyszył mu od zawsze. Jego umięśniona sylwetka jest opięta w czarną koszulę, której rękawy są podwinięte do łokci. Czarny krawat, który dodaje mu jeszcze więcej seksapilu. Swoje długie nogi ma opięte w eleganckie, czarne spodnie. Buty oczywiście gustowne i również czarne. Nadal obserwuje jego czarne tęczówki, w których widoczny jest błysk. Patrzę jak oczarowana na jego idealną twarz z wystającą żuchwą i delikatnym zarostem. Jest jak zawsze idealny.

CZYTASZ
ZAWALCZ o nas
RomanceIdę prosto na pociąg, z którego odjazdem skończy się moje dotychczasowe życie, a zacznie się nowe. Życie bez niego u boku, ze złamanym sercem i małą, przecudowną osóbką, która niedługo zacznie kroczyć, po tym okrutnym świecie. Życie na każdym kroku...