4 - Przyszedł taki...

4.8K 160 157
                                    

Biegnę do budynku, w którym powinnam być już od piętnastu minut. Jestem spóźniona przez to, że musiałam jakoś zakryć sinaka na mojej twarzy, którego zafundował mni wczoraj Richard. W moich myślach nadal rozbrzmiewa rozmowa z osobą, której telefonu w ogóle się wtedy nie spodziewałam. Szybko kręcę głową i patrzę na budynek, który znajduje się przede mną. Teoretycznie mam na dzisiaj wypisany urlop, ale i tak nie miałabym co robić, więc postanowiałam się ostatecznie w niej pojawić. W biegu poprawiam swoją brązową spódniczkę przed kolano, która co jakiś czas się podwija. Wchodzę pośpiesznie do budynku i jak na moje nieszczęście zauważam, że winda jest popsuta. Zatem czeka mnie mały spacerek po schodach. Szybszym tempem kieruje się ku górze, uważając, aby nie potknąć się przez swoje czarne, wysokie botki. Po chwili znajduję się już na odpowiednim piętrze i kieruję się do swojego gabinetu, w którym z westchnięciem siadam na swoim krześle. Gdy mój oddech wreszcie się wyrównuje zdejmuję swój czarny płaszczyk i wieszam go na oparciu krzesła. Skanuję kartki, które leżą na moim biurku i szybko biorę się do pracy, która zajmie mi conajmiej dwie godziny.

Po prawie trzech godzinach opieram się o krzesło i oddycham pełną piersią, bo wreszcie skończyłam układanie tych umów i innych jakiś dziwnych rzeczy. Po chwili stwierdzam, że pójdę zrobić sobie kawę, a gdy chcę otworzyć drzwi na schody, ktoś mnie uprzedza i tracę równowagę. Czuję jak lecę do tyłu, lecz po chwili jakieś silne i męskie ramiona łapią mnie w talii. Unosze wzrok i widzę te hipnotyzujące czarne oczy, które uważnie skanują moją twarz.

- Emi, nic ci nie jest? - pyta Mike, który pomaga mi stanąć na nogi. Kiwam głową na potwierdzenie i poprawiam swoją czarną koszulę, która ukazała trochę za dużo mojego dekoltu. Dopiero teraz unoszę wzrok i odstrzegam drugą osobę, która patrzy na mnie z takim samym szokiem, jak ja na nią.

- Hugh? - pytam, a moje oczy zachodzą łzami.

- Emily? - pyta w tym samym czasie co ja i nim się obejrzę zostaje zamknięta w jego szczelym, silnym i pełnym miłości uścisku. Moje łzy zbierają się pod powiekami i nim się obejrzę jedna z nich znajduje ujście. Po chwili mężczyzna się ode mnie odsuwa i widzę go w całej okazałości.

Hugh Wilson. Cholernie przystojny brązowowłosy z zabójczymi niebieskimi tęczówkami, które patrzą na mnie z ogromnym szokiem. Standardowo cholernie wysoki, uśmieśniony i z tą bijącą od niego wyższością. Hugh był i jest nadal moim starszym o rok najlepszym przyjacielem z Charlotte. Znamy się od małego bachora, a on zawsze chronił mnie przed starszymi kolegami i rozśmieszał, gdy miałam fatalny humor. Zostawiałam go trzy lata temu bez żadnych wyjaśnień, tak jak Mike'a, który obserwował naszą dwójkę z wielkim uśmiechem. Hugh i Mike za czasów liceum należeli do elity szkoły. Znani byli z wszelakich odpałów, pewności siebie i nadzwyczajnie zabójczego wyglądu, który niejedną dziewczynę mógł doprowadzić do zatracenia. Jedną z tych dzieczyn byłam ja sama.

- Moja mała Em. Powiem, że trochę nabrałaś tych kobiecych kształtów. Gdybym nie traktował cię jak siostrę, przeleciałbym cię przy pierwszej możliwej okazji. Kurwa jesteś piękniejsza niż za czasów liceum! - krzyczy i patrzy na mnie z tym błyskiem rozbawienia w oczach.

- Bezpośredni jak zawsze. - oznajamiam, a na ustach naszej trójki pojawia się szeroki uśmiech. - Co cię tak w ogóle tu sprowadza? - pytam, skanując wzrokiem jego sylwetkę i mogę śmiało stwierdzić, że on jest jeszcze bardziej przystojny. Ale nie powiem mu tego wprost, bo jego ego jest już i tak wywalone w kosmos.

- Jestem najlepszym pod słońcem doradcą i pracownikiem Mike'a. A no i oczywiście jego najlepszym przyjacielem i kochankiem. - mówi, mrugając do mnie oczkiem i uśmiechając się szeroko.

- Rozumiem. Czyli niby będę widywać twoją parszywą mordeczkę częściej? - pytam z przekąsem, a on marszczy nos i patrzy na mnie spod przymrużonych powiek.

ZAWALCZ o nasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz