-Emily, wyglądasz pięknie - powiedziała oczarowana Deborah, na której wargach błąkał się szeroki uśmiech.
-Nie przesadzaj - odpowiedziałam i przeglądam się w lustrze. Mam na sobie przepiękną czerwoną sukienkę, opinającą moje ciało. Na nogach piękne czarne szpilki, mój makijaż został wykonany przez Debb, która jest mistrzynią w tym temacie. Pięknie wyblędowane, brązowe cienie wyglądają oszałamiająco. Podkład na mojej buzi wygląda gładko i nie ukazuje efektu maski, szminka w kolorze nude dopełnia, czy makijaż, w którym jestem po prostu zakochana. Blondynka zakręciła mi również włosy przez co wyglądałam jak księżniczka.
-Puknij się w czoło, wyglądasz nieziemsko. Kto wie, może Mike zabierze Cię z przyjęcia wcześniej - powiedziała i puściła mi oczko, na co wytykam jej język. Nie powiem, chciałabym i to nawet bardzo.
-A może Hugh zabierze Cię stamtąd na samym początku? - stwierdziłam i zaczynałam się śmiać. Blondynka również się śmieje i zaczyna robić swój makijaż. Dzisiaj są urodziny Hugh. Nie idziemy do żadnej restauracji. Dom chłopaka jest wystarczająco duży i zdecydowanie pomieści kilku dorosłych. Adrian i Jennifer również będą, co bardzo mnie
cieszy, bo ostatnio widzieliśmy się na domówce u nich w domu. Charlotte została dzisiaj z rodzicami Hall. Każdy ją uwielbia, ale zdecydowanie lepiej będzie kiedy jej tu nie będzie. Siadam na łóżku i odczytuję sms od Michael'a, w którym napisane jest, iż on i Hugh są już prawie gotowi. Odpisuje mu, że ja i Deborah również. Robię sobie zdjęcie na pamiątkę tego, jak pięknie wyglądam i odkładam telefon. Przyglądam się Debbie, która właśnie tuszuje sobie rzęsy. Jest piękna i cholernie zazdroszczę jej tej delikatnej urody choć wiem, że ja również jestem piękna. Ona i Hugh zdecydowanie do siebie pasują. Blondynka spogląda na mnie w lustrze i się uśmiecha.-Dlaczego tak bardzo mi się przyglądasz? - zapytała i nakłada bazę na twarz.
- Ah, tak jakoś - powiedziałam i się uśmiechnęłam - Mike napisał mi, że on i twój ukochany są prawie gotowi - powiedziałam, Hall na samo stwierdzenie "twój ukochany" robi się czerwona z zawstydzenia. - Mogę Cię o coś zapytać? - zapytałam i spoglądam na dziewczynę.
-No jasne. - odpowiada i przygląda mi się w zaciekawieniem.
- Czujesz coś głębszego w stosunku do Hugh? - zapytałam i widziałam, że ta unika mnie wzrokiem.
- Myślę, że tak. Czuje się przy nim szczęśliwa, bardzo szczęśliwa. Nie żebym wcześniej nie była, bo byłam ale chyba mnie rozumiesz? - spogląda na mnie a ja kiwam energicznie głową. Blondynka kontynuuje robienie swojego makijażu, a ja wstaję z łóżka i udaję się w kierunku swojej sypialni w mieszkaniu dziewczyny. Kiedy już tam jestem, odnajduję czarną torebkę na ramię i wkładam do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Wracam do dziewczyny i jej torebkę również uzupełniam. Hall kończy swój makijaż i wstaje. Chwyta swoją piękną różową sukienkę i idzie się w nią przebrać.Nasze sukienki są identyczne, ale różnią się kolorem.
- Możesz już zamówić ubera, założę tylko szpilki i jestem gotowa - krzyknęła z łazienki.
Wyjęłam telefon z kopertówki i załatwiam ubera. Dostaję powiadomienie, iż pojawi się za 20 minut, więc tragedii nie ma.- Mamy 20minut, biore twoją torebkę i idę na dół! -krzyknęłam, wzięłam nasze torebki i wyszłam z pokoju. Moje myśli krążą wokół Charlotte. Ten mały promyczek zasługuje, na wszystko co najlepsze. Dlaczego wcześniej nie powiedziałam jej prawdy o Michael'u. Sama nie wiem, ale to już nieważne. Ważne jest to, że aktualnie wszyscy jesteśmy szczęśliwi z takiego obrotu sprawy. Char zapewne bawi się właśnie z Dorothą, zresztą ona czuje się tam, jak w domu. Dorothea i Leonardo traktują ją, jak wnuczkę i to na swój sposób piękne i urocze. Tak na prawdę to dla nich obca dziewczynka, a jest dla nich tak ważna. Jestem im za to wdzięczna. Za każdym razem kiedy widzę uśmiech mojej córeczki moje serce wręcz się roztapia. Dochodzę do drzwi i ze stolika zabieram klucze, słyszę stukot szpilek Deborah, więc otwieram już drzwi. Odwracam się i widzę za sobą blondynkę która niesie ze sobą dwie torebki urodzinowe.
CZYTASZ
ZAWALCZ o nas
RomanceIdę prosto na pociąg, z którego odjazdem skończy się moje dotychczasowe życie, a zacznie się nowe. Życie bez niego u boku, ze złamanym sercem i małą, przecudowną osóbką, która niedługo zacznie kroczyć, po tym okrutnym świecie. Życie na każdym kroku...