Od rana miałam ciszę w swoim mieszkaniu. Deborah spała po wypiciu zbyt dużej ilości wina, a Charlotte była w przedszkolu. Hugh zadeklarował, że odbierze swoją Panią i zabierze ją na watę cukrową. Modliłam się, aby nie rzucił w jej kierunku tekstu, tak jak ostatnim razem gdy byliśmy w wesołym miasteczku.
Ciesząc się z chwili dla siebie, zrobiłam sobie herbatę i włączyłam serial, w celu odreagowania. W sumie sama nie miałam pojęcia od czego chce odpocząć, ale tego potrzebowałam. Była już trzynasta, a Deb nie miała zamiaru wstawać ze swojego łóżka i przeleżeć w nim cały Boży dzień. Należało jej się po tym, jak Hugh zalazł jej wczorajszego wieczoru za skórę. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i donośne tupanie nogami. Odwróciłam się do tyłu i ujrzałam Char, która rzuciła swoje buty na środek salonu, a plecak rzuciła na ścianę. Wstałam ze swojego miejsca, a za małą do mieszkania wszedł Hugh z wielkim pudłem. Spojrzałam na niego pytająco, a on wzruszył ramionami. Zachowywał się cicho, jakby potwornie bał się Charlotte. W sumie miał ku temu powody.
- Co się stało? - zapytałam, patrząc na Char i łapiąc ją za bark. Moja córka wyrwała się z mojego uścisku i stanęła przodem do mojej osoby.
- Zadzwoń do taty! - krzyknęła i tupnęła nogą.
To dziecko stawało się coraz bardziej rozpieszczane i twardo stąpające po ziemi. Bałam się jakich później będzie używała środków, gdy nie dostanie tego, czego chce.
- Co się stało Lotte? - zapytałam ponownie, próbując dotrzeć do dziewczynki, która założyła ręce na piersi, a w jej oczach pojawiły się łzy, które łamały moje serce na drobne kawałeczki.
- Zadzwoń do Tatusia! - krzyknęła, uciekając do swojego pokoju.
Spojrzałam na Hugh, który zadomowił się i rozłożył się na kanapie. Zaczął nawet oglądać mój serial, a przecież to ja sobie go włączyłam. Wyjęłam telefon z kieszeni dresów i wybrałam numer do ojca mojej córki. Odebrał po zaledwie dwóch sygnałach.
- Halo? - rzucił, a ja załapałam wargę pomiędzy swoje zęby, nie wiedząc od czego zacząć.
- Charlotte żąda abyś do niej przyjechał. - oznajmiłam, a po drugiej stronie usłyszałam krótkie parsknięcie śmiechem.
- Już jadę. - powiedział, a ja rozłączyłam się z niewyobrażalną szybkością.
Usiadłam obok Hugh, a między nami panowało milczenie. Wiedziałam, że pójście do Charlotte skończyłoby się źle. Dlatego pozostało mi siedzenie przy bałwanie i oglądanie z nim mojego serialu. Deborah nadal nie wstawała i może było to dobre, patrząc na obecność gościa w naszym mieszkaniu. Zdążyliśmy dokończyć z Hugh odcinek w momencie, gdy Mike wparował do mieszkania.
- Gdzie ona jest? - zapytał, zdejmując kurtkę oraz buty.
- U siebie w pokoju. Uważaj, wkurwiona jest. - rzuciłam i poszłam za nim.
Mike wszedł do pokoju Charlotte, a ja stałam przed drzwiami, aby móc dowiedzieć się, co wprowadziło moją córkę w aż taki stan wkurwienia. Przez szparę w drzwiach, widziałam jak przytula się do swojego taty, a on bierze ją na kolana i razem siadają na jej łóżku, które poobklejane było zdjęciami księżniczek.
- Co się stało słoneczko? - zapytał, zakładając kosmyk jej włosów za ucho.
- Glay mnie zostawił. - rzuciła smutno, a mi serce pękło na pół.
CZYTASZ
ZAWALCZ o nas
RomanceIdę prosto na pociąg, z którego odjazdem skończy się moje dotychczasowe życie, a zacznie się nowe. Życie bez niego u boku, ze złamanym sercem i małą, przecudowną osóbką, która niedługo zacznie kroczyć, po tym okrutnym świecie. Życie na każdym kroku...