- Boże, Emily! Zrobisz furorę na tym bankiecie! - krzyknęła Debbie nad moją głową w czasie, gdy prostowała moje niesforne kosmyki. Makijaż oczywiście zrobiła mi ona, który był bardzo delikatny i zarazem mocno mi się podobał. Mam na sobie bordową świecącą sukienkę, która sięgała mi do kostek i była luźniejsza, przez co unosiła się lekko do góry, gdy kręciłam się wokół własnej osi. Czarne szpilki jeszcze bardziej wydłużają moje nogi. Oczywiście Hall zadbała o najmniejszy szczegół mojego wyglądu, za co byłam jej ogromnie wdzięczna.
- Mam taką nadzieję. - odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem, który mogła zaobserwować w odbiciu w lustrze. Stresowałam się ogromnie i nic mi nie pomagało. Nawet myślałam nad odmówieniem, ale w rzeczywistości nigdy bym tak nie zrobiła. Nie współgrało to z przyjętymi przeze mnie zasadami i gdybym tak zrobiła, to czułabym się po prostu okropnie.
- Ale najważniejsze jest chyba to, co powie o tym Mike, prawda? - zapytała z szatańskim uśmiechem, na co ja przewróciłam oczami. Odkąd tydzień temu zastała mnie z Mike'm w jednym łóżku i na dodatek nago, snuje różne insynuacje, które doprowadzają mnie wręcz do szału.
- Pochwali mój wygląd i na tym się skończy. - odpowiedziałam lekko znużona, z zaciętą miną, która nie mówiła dosłownie nic. Powoli insynuacje moich przyjaciół zaczęły mnie denerwować i sprawiać, że bardzo szybko stawałam się zmęczona. Nie mówię, że nie mieli racji, bo mieli. Niestety wydarzenia z ostatniej nocy z Mike'm nie chciały za żadne skarby wyjść z mojej głowy. Było wtedy tak cudownie, że poczułam się, jak każdej nocy cztery lata temu. Nie chciałam wyrzucić niczego z pamięci i nawet nie oczekiwałam, że kiedyś do tego dojdzie.
- Ostatnim razem, wyglądał jakby miał cię przelecieć na moich oczach. A później wyglądał, jakby miał cię wypieprzyć na stole w kuchni, gdy tam się pojawiliście. Zapewne po tym, co mu powiedziałaś. - stwierdziła Deborah, na co przewróciłam jedynie oczami. Mogłam wygłosić jej kolejną reprymendę za to, jak się odzywa w obecności Char, ale zaczynałam wątpić, że cokolwiek one dają. A co do tamtego ranka...
- Mike, muszę ci coś powiedzieć. - oznajmiłam.
- Coś się stało? - zapytał, lekko unosząc na mnie wzrok i ze zmarszczonymi brwiami, obserwował moją twarz. Miałam mieszane uczucia do tego, co mam mu odpowiedzieć. Nie wiedziałam nawet, czy tamte słowa, nie wyszły z niego jedynie za sprawą alkoholu. Szczerze się bałam i nawet nie wiedziałam, czy to pamiętał.
- Ostatniej nocy pytałeś się mnie, czy pójdę z tobą na bankiet. - oznajmiłam i obserwowałam każdy najmniejszą zmianę na jego twarzy. Nie liczyłam nawet na to, że to pamięta. Wydawał się to niemożliwe, bo nie ukrywam, że przesadziliśmy tej nocy.
- No tak i co w związku z tym? - zapytał i teraz już miałam pewność, że wszystko pamięta. Czułam ogromny strach i nawet nie wiedziałam, jak mu to oznajmić. Postanowiłam być konkretna, czego nauczyłam się od Charlotte.
- Chodzi o to, że się zgadzam. - odpowiedziałam.
- Nie dopowiadaj sobie. - stwierdziłam, gdy wróciłam myślami od wspomnień. Powoli czułam ciężar i bałam się, co mogą pomyśleć sobie o nas ludzie, gdyż na dobrą sprawę nawet nie byliśmy parą. Na ten moment łączyła nas tylko i wyłącznie Char.
- Nie dopowiadam! Nawet Hugh to potwierdzi. - skwitowała Deb z wielkim oburzeniem, gdy skończyła swoją pracę nad prostowaniem moich włosów. Wyglądałam pięknie i było to tylko i wyłącznie jej zasługą. Cieszyłam się, że mam taką przyjaciółkę, bo nawet nie miałam pojęcia, co ja bym bez niej zrobiła.
CZYTASZ
ZAWALCZ o nas
RomanceIdę prosto na pociąg, z którego odjazdem skończy się moje dotychczasowe życie, a zacznie się nowe. Życie bez niego u boku, ze złamanym sercem i małą, przecudowną osóbką, która niedługo zacznie kroczyć, po tym okrutnym świecie. Życie na każdym kroku...