I'm CEO of the stupid b*tch...

310 23 0
                                    

Natomiast gdy kładłam się spać dostałam powiadomienie...

Był to Jaden.

Jaden🔫🤡:
Siema robaku! Jak tam w nowym domku?

Ja:
Bardzo fajnie. A u ciebie jak tam?
(Musiałam okłamać chłopaka, ponieważ obiecałam Jackson'owi, że nie powiem o tym nikomu, ponieważ by się domyślili o Payton'a)

Jaden🔫🤡:
A w miarę. Masz chyba światła w pokoju zgaszone. Co robisz?

Ja:
A oglądam sobie na lapku serialiki, a ty😘?

Jaden🔫🤡:
Ja sobie leżę na łóżku i przeglądam nasze zrąbany filmiki z Warszawy hahaha. Szczerze? Jesteśmy zjebani umysłowo!

Ja:
Ejejej! Wypraszam sobie! I'm CEO's of the stupid bitch! Hahahah

Jaden🔫🤡:
No tak. Przepraszam Haha.

Nawet nie wiem kiedy rozmowa się zakończyła bo zasnęłam w trakcie pisania wiadomości...
Obudził mnie Jackson wskakujący na łóżko.
- Sieeeemmmmaaankooooo! Jak Tobie minęła ta jakże wspaniała nocka?! - powiedział chłopak z bananem na twarzy
- Ja nie żyje... A czemu jesteś taki szczęśliwy chłopie?! Opowiadaj!
- Moja mama powiedziała mi, że dzisiaj rano do niej dzwoniła pielęgniarka! Payton poczuł się lepiej. Za jakieś 2-3 tygodnie będzie mógł opuścić szpital! Co ty na kolejną nockę? Tym razem z Payt'em!
- Ale ja nie chce wam przeszkadzać. Przecież on mnie nie polubił.
- Oj ziomek. Ty nawet nie wiesz. Mniejsza. On Cię polubił! - powiedział po czym dodał coś pod nosem.
- Wątpię, ale moim zdaniem jest on bardzo sympatyczny. Ale ty i tak jesteś od niego lepszy hahah

Pov. Jackson
Obudziła mnie dzisiaj uradowana mama. Przekazała mi coś, w co nie mogłem uwierzyć dobrą godzinę. Powiedziała mi, że o 7:25 zadzwonili ze szpital i powiedzieli, że stan Payton'a się znacznie polepszył. Prawdopodobnie wypuszcza go za 2 max 3 tygodnie. Muszę zorganizować nockę! Payton i Liv muszą się bardziej poznać... Będę musiał napisać do chłopaków, że za miesiąc spotykamy się całym składem w parku. Ale to dopiero za 15 dni im napiszę. Teraz muszę iść obudzić tego zombie. Wyszedłem  z pokoju i zacząłem kierować się do pokoju, w którym znajduje się Olivia. Otworzyłem szybko drzwi i wskoczyłem dziewczynie na materac.
- Sieeeemmmmaaankooooo! Jak Tobie minęła ta jakże wspaniała nocka?! - zacząłem się do niej szczerzyć jak głupi
- Ja nie żyje... A czemu jesteś taki szczęśliwy chłopie?! Opowiadaj!
- Moja mama powiedziała mi, że dzisiaj rano do niej dzwoniła pielęgniarka! Payton poczuł się lepiej. Za jakieś 2-3 tygodnie będzie mógł opuścić szpital! Co ty na kolejną nockę? Tym razem z Payt'em!
- Ale ja nie chce wam przeszkadzać. Przecież on mnie nie polubił.
- Oj ziomek. Ty nawet nie wiesz. Mniejsza. On Cię polubił! Gdybyś tylko wiedziała jak...- ostatnie zdanie wypowiedziałem bardziej do siebie. Mam nadzieję, że Olivia tego nie usłyszała.
- Wątpię, ale moim zdaniem jest on bardzo sympatyczny. Ale ty i tak jesteś od niego lepszy hahah
- Weź bo jeszcze się zakochasz i będziesz myślała, że te inicjały na łańcuszkach są moje - zaśmiałem się.
- No a jak! Jeszcze się zaręczymy i będziemy mieszkali w LA. Będziemy mieli pieska i kotka! Będziemy mieszkali obok domu naszej ekipy, która będzie żyła na zawsze!
- Boże! Nie gadaj! Już nie mogę się doczekać! Aaaaaaa - pod koniec pisnąłem jak te psiapsiółki z seriali
- Hahhahaha. Warto wierzyć w marzenia Hahahah. Jestem głodna. Mogę coś zjeść?
- Ty się nie pytaj! Czuj się jak u siebie! Mój dom to twój dom.
- Dzięki Haha.
Dziewczyna poszła do toalety, a ja w tym momencie dostałem SMS'a od Payton'a...

Pov. Olivia
Gdy schodziłam z piętra na dół spotkałam mamę Jacksona, z którą swoją drogą trochę rozmawiałam po powrocie od Payt'a. Przywitałam się ładnie i podziękowałam za nocleg. Co prawda jeszcze nie wyjeżdżałam, bo moja mama szykuje obiadek o 15:30 więc mam jeszcze 4 godziny. Zaczęłam robić gofry. Zrobiłam idealnie 6 porcji więc na luzie jego rodzina może zjeść śniadanko. Wyłożyłam ładnie wszystko na stół. Położyłam różne dodatki i rozłożyłam sztućce. Po chwili przyszła mama Jackson'a.
- Ojeju. Nie trzeba było tego robić Oli!
- Oj tam. Cud, że nie spaliłam pani domu. Bo kiedyś jak robiłam sobie gofry to podpaliła kuchnię.
- To gratuluję osiągnięcia Haha, ale naprawdę nie musiałaś.
- Żaden problem. - uśmiechnęłam się ciepło do kobiety. W tym czasie do pomieszczenia wkroczył Felt.
- Co tak ślicznie pachnie! Kto zrobił gofry?!
- Olivia je zrobiła. Naprawdę ja jej do tego nie zmuszałam. Jak przyszłam to już wszystko było przygotowane.
- Wow! I nie spaliła nam domu? Gratulacje! To chyba ten dzień, w którym zdarzają się cudy!
- Widzi pani? Jakieś święto dzisiaj jest. - zaśmiałam się
Po zjedzeniu śniadania obejrzałam jeszcze z Felt'em „Five feet apart". Poryczałam się na nim minimalnie z 5 razy. Bardzo wzruszajacy film...

————
Jakiś taki krótki, dlatego zrobię dwie części tego rozdziału. Mam nadzieje, że nie ma błędów, bo pisałam to dosłownie na spątanie i nawet go nie sprawdziłam. Także na kolejne 5 gwiazdek piszę kolejną cześć tego rozdziału! Kocham 🥰
765 słów

Stay with me // P.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz