Good Afternoon! It's Joanne...

250 17 4
                                    

Nagle ktoś podszedł i zaczął mi odsłaniać oczy, abym mogła coś widzieć. Po chwili ujrzałam mojego przyjaciela. Rozejrzałam się po ''całej" plaży. Co prawda przez słońce nie widziałam praktycznie nic, ale coś tam dało się ujrzeć. Chłopak powiedział abym podeszła do miejsca gdzie są rzeczy chłopaków i się rozpakowała. Podeszłam do koca, który znajdował się na piasku i położyłam moją torbę, z której wyjęłam ręcznik. Przy okazji spojrzałam na mój telefon, aby sprawdzić czy dostałam SMS od Pani Joanne. Niestety nic nie napisała. Odłożyłam telefon do torby i usiadłam na kocyku.

- To co będziemy robić? - zapytałam
- Chcesz się nauczyć surfować? - zapytał Jackson
- No nawet bym mogła. Nie zabije się na tym?
- Co ty! Jedynie co sobie zrobisz to możesz się zacząć dusić lub mieć duże siniaki po gwałtownym wpadnięciu do wody. - powiedział przyjaciel Jackson'a - Tak przy okazji to jestem Alex.
- Olivia. - uśmiechnęłam się do chłopka. - Raczej nie utonę. Pływać coś tam potrafię. Gorzej z tymi siniakami. Kiedyś miałam ich od cholery. - w końcu mieszkałam kiedyś z alkoholiczką-ciotką.
- A co się działo, że miała ich dużo? - zapytał tym razem Jackson
- Nie chce narazie o tym mówić. Nic w sumie takiego ważnego też nie jest z tym powiązane. To co?! Lecimy do wody?
- Jasne! - powiedziała cała grupka chłopaków.

Podczas brania desek surfingowych poznałam imiona wszystkich przyjaciół Jackson'a. Wydają się bardzo sympatyczni i mili. Weszliśmy do wody z deskami i Jackson tłumaczył mi co i jak. Po 3-4 godzinach wyszliśmy z wody. Wyglebałam się na tej desce jakoś osiem razy, ale nie ma tragedii. Oddaliśmy deski i skierowaliśmy się do naszych rzeczy. Pierwsze na co się rzuciłam to na telefon aby zobaczyć czy już przyszła wiadomość. Gdy już odblokowywałam telefon dostałam powiadomienie. Zobaczyłam wiadomość na którą czekałam bardzo długo.

Python🥰:
Dzień dobry! Tutaj Joanne. Tak jak obiecałam piszę aby Cię poinformować, że Payton ma się już dobrze. Lekarze go trochę długo trzymali na tej sali, ponieważ nie mieli pewności czy coś mu się jeszcze nie stanie. Miał bardzo wysokie tętno, więc czegoś najwyraźniej się bał. Podali mu lek uspokajający więc jest już wszystko pod kontrolą. Payton teraz sobie śpi, więc nie ma co się martwić. Pozdrawiam cieplutko Olivio❤️

Ja:
Dziękuję bardzo za informację Pani Joanne. Naprawdę dziękuję🤍

Zablokowałam szczęśliwa telefon. Dobrze, że nic mu nie jest. Jackson by mnie chyba zabił gdyby coś mu się stało, a ja mu nic bym nie powiedziała.

- Ej, Jacks. Ja się będę po mału zbierała. Muszę gdzieś skoczyć.
- Mogę Cię podwieźć. I tak mieliśmy się już zbierać.
- Nie trzeba. Jak do Ciebie zadzwonię to możesz po mnie przyjechać i wtedy pojedziemy do mnie. Mama zapraszała nas na obiad, ale coś jej się przesunęło i będzie w domu o 20. Więc o 21 będzie kolacja. Jeśli byś mógł to po mnie przyjedziesz i pojedziemy razem?
- Jasne! Tylko napisz mi później gdzie. Do zobaczenie Olivia.
- Papa i miłego dnia wszystkim życzę! - chwyciłam moją torbę.
- Dziękuję, wzajemnie! - odpowiedzieli, a ja odeszłam.

Gdy byłam trochę dalej chłopaków wybrałam numer i zamówiłam taxi. Akurat gdy wychodziłam z plaży zauważyłam, że taxówka już czeka. Otworzyłam tylne drzwi i weszłam do środka. Powiedziałam aby zawiózł mnie pod Starbucks'a obok szpitala. Przez drogę przeglądałam sobie social media. Gdy byłam na miejscu, powiedziałam do typka w taxówce aby poczekał. Weszłam do kawiarnii i zamówiłam dwie mrożone karmelowe kawy i cztery croissanty. Po odebraniu zamówienia wyszłam ze Starbucksa. Wsiadłam do auta i powiedziałam aby podwiózł mnie pod szpital. Po dwóch minutach byłam pod szpitalem. Zapłaciłam panu i podziękowałam za podwiezienie. Weszłam do szpitala i zaczęłam kierować się na piętro chłopaka. Dzisiaj weszłam schodami. Dla mnie to nowość, ponieważ rzadko kiedy jak jest winda chodzę schodami. Jak byłam na pietrze chłopaka ruszyłam w stronę drzwi do jego sali. Dotarłam do drzwi po czym je otworzyłam i weszłam do środka. Zauważyłam Panią Joanne rozmawiającą z jej synem. Nie chciałam jej przeszkadzać więc już miałam wychodzić i usiąść przed salą. Jednak mama Payton'a odwróciła się.

- Nie musisz wychodzić. I tak już miałam jechać. - uśmiechnęła się. - Do widzenia synku. Jak coś to dzwoń. - pocałowała go w czółko i zgarnęła swoje rzeczy. - Do zobaczenia Olivio.
- Do widzenia. - uśmiechnęłam się do niej, po czym wyszła. Podeszłam do łóżka chłopaka. Położyłam zamówienie z kawiarni na stoliczek oraz moją torbę na podłogę po czym przytuliłam Payton'a - Siemanko. Przyniosłam tobie kawkę. Mam nadzieję, że możesz ją wypić i zjeść przepysznego croissanta. - odsunęłam się do chłopaka i się szeroko uśmiechnęłam.
- Cześć Olivia. Jasne, że mogę wypić tą przepyszną kawę. W dodatku moja ulubiona! Jak ty trafiłaś to ja nie wiem. - powiedział uśmiechnięty chłopak. Chwyciłam kawę i podałam mu ją.
- Proszę. Ogólnie to przepraszam jeżeli nie chcesz o tym mówić, ale co się dzisiaj stało???

————————
Sorka, że taki krótki, ale narazie będę wstawiała raz długie i raz krótkie rozdziały. Mam nadzieję, że podobał wam się ten rozdział. Serdecznie zapraszam do poczekania na następny!

777 słów

Stay with me // P.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz