2. Pamiętasz te cudowne wakacje?

60 3 0
                                    

- Nadia! Wstawaj, bo nie zdążymy.

Mama budzi mnie z długiego snu.
Musiałam nie usłyszeć budzika. Naprawdę spałam jak zabita.

Świetnie. Mój telefon wskazuje siódmą! Zawsze wstaję po szóstej, więc na bank nie zdążę, a miałam mieć dobry humor. Wreszcie normalnie się wyspałam. No cóż - jak to mówią - nie można mieć wszystkiego.

- Podwieziesz mnie? - krzyczę do mamy, wchodząc jednocześnie do łazienki z ubraniami do szkoły. Wzięłam czarne dżinsy i pierwszą lepszą koszulę w kratę.

Niestety nie zdążę się już pomalować. Nie maluję się jakoś bardzo. Choć rzęsy bez tuszu nie wyglądają okej. Kto maluje ten wie. Wrzucam do plecaka delikatnie różową pomadkę i mgiełkę perfumowaną.

- Jasne, co się pytasz. Zrobiłam naleśniki. Czekają na stole. - od razu mi ulżyło.

Uwielbiam naleśniki.

Za chwilę jestem na dole, w kuchni. Moje rodzeństwo nabrudziło wokół siebie dosłownie wszystkim. Nie przejmują się konsekwencjami sprzątania. No tak, nie oni to będą sprzątać.

- Naprawdę moglibyście czasem przystopować. - śmieję się im na powitanie.

- Nadi nutella jest cała dla nas! - krzyczy pierwsza Rozalka.

I tak wolę swoje masło orzechowe. Cieszę się, że mam jedną rzecz w tym domu, której nikt nie toleruje, oprócz mnie. Całe pudełko mojej masy tylko dla mnie.

- Kochanie, - mama zwraca się do mnie. - masz coś dzisiaj w studiu?

- Tak, wstępne konkursy semestralne. - przewracam oczami, bo znowu zapomniałam jej powiedzieć. Nie moja wina, że mam tyle na głowie. Nie mam czasu nawet porozmawiać z rodziną. - Chcą wytypować kilka osób do reprezentowania studia. Jeszcze nie wiadomo z kim będziemy konkurować, ale to nie ma znaczenia. - macham ręką. - Nagrodą ma być wspólny występ i może nagranie razem piosenki. To super doświadczenie. Nieważne kto wygra.

Mama szczerze się uśmiecha na moją odpowiedź.

- Cieszę się, że tak to postrzegasz. - nachyla się nade mną i zostawia szybki pocałunek z tyłu głowy. - Dobra dzieciaki, zbieramy się!


Przed ósmą dojeżdżamy pod moje liceum. Rzucam szybkie "cześć" i wysiadam z samochodu. Kieruję się do głównego wejścia, mając nadzieję, że spotkam gdzieś Szymona.

Po chwili czuję, jak ktoś mnie obejmuje od tyłu. Gdybym od razu nie wiedziała kto to, zareagowałabym inaczej. Mam lęki przed dotykiem obcych osób: złe wspomnienia z przeszłości.

- Jak samopoczucie? - pyta na powitanie mój chłopak.

- Nie mogę się doczekać dzisiejszych występów. - odpowiadam szczerze, jednocześnie odwracając się w jego stronę.

- To na pewno będzie twój szczęśliwy dzień. Dasz z siebie wszystko. - uśmiecham się na znak, żeby tak było. Tego właśnie chcę.

- Hej zakochani! - wita nas Olivia. Przytulamy się na powitanie i idziemy pod salę historyczną.

Historia jest dla mnie bardzo ciekawa, dlatego nie narzekam tak, jak wszyscy, że jest pierwsza. Lubię, kiedy nauczyciel szczerze opowiada o czymś, co go naprawdę interesuje. Większość profesorek robi nam łaskę, że w ogóle przychodzi na lekcje. Trudno jest z matmą, czy biologią.
Pan od historii to cudowny człowiek. Może i trochę wymaga, ale to idzie w parze z dobrze zdaną maturą. Dziewczyny strasznie z nim flirtują, bo muszę przyznać, że jest przystojny. Choć skończył już trzydzieści lat. Z kolei chłopaki nie mają z nim dobrych stosunków. Są zazdrośni o jego "urok". Sami nie potrafią tak zagadać do dziewczyny.
Zobaczymy, co będzie dzisiaj.

- Siadajcie już na swoje miejsca. - mówi Welczyk do chłopaków, którzy jeszcze stoją nad pierwszą ławką przy drzwiach.

Wyjaśniam - pierwsza ławka przy drzwiach - najbardziej popularne dziewczyny w naszym roczniku. Mają wszystko, czego chcą i wszystkich wokół. Nie są jakieś chamskie, czy niemiłe. Nic do nich nie mam. Jedynie przyciągają chłopaków z prawie każdej klasy.

- Dobrze, że twój Szymon i Fabian nie są tacy niemoralni jak ci pomyleńcy. - prychnęła do mnie Olivia, na co pokiwałam twierdząco głową. Instynktownie odwróciłam się jeszcze do mojego chłopaka i jego przyjaciela. Siedzą ławkę za nami, przez co możemy razem komentować spięcia z lekcji.

- Zanim przejdziemy do tematu, ktoś odpowie z ostatnich zajęć.

Po klasie zaczęły rozchodzić się błagania, żeby nas dzisiaj oszczędził. Codziennie to samo, ale przynajmniej jest zabawnie.

- Dobra, zaraz zobaczymy kto jest najbardziej chętny.

Zaczyna chodzić po klasie i patrzeć kto się najbardziej kłóci.
Zwyczajne, a w tle piski dziewczyn, albo śmiech. Trudno stwierdzić.

- Widzę, że Eryk chce odpowiedzieć na dobrą ocenę. - zaczyna.

- Oczywiście profesorze, ja tylko na dobrą.

- Mam na myśli jedynkę. - odpowiada szybko.

Wszyscy naraz parskamy śmiechem. Z wyjątkiem speszonego Eryka.
Po odpytaniu zgłoszonej dziewczyny oraz wspólnym żartowaniu, wreszcie zaczynamy lekcję, która mija bardzo szybko. Tak samo jak cały dzień w szkole.


Do drugiej szkoły dojeżdżamy kilka przystanków autobusem. Nie mam za daleko, ale, że mamy styczeń, to nie chcę marznąć tyle na dworze.
Teraz stoję przed moim drugim domem.
Domem z marzeniami.
STUDIO SŁOŃCA - ROZŚWIETLA NADZIEJE I PASJE

Przypominam sobie piękne chwile z ostatnich wakacji, których w sumie nie mieliśmy. Wszyscy woleliśmy chodzić na zajęcia. Spędzać tutaj cały wolny czas. To same przyjemności: słuchanie dźwięków instrumentów, tworzącej się na żywo muzyki. Uwielbiamy to. My po prostu żyjemy muzyką! Ona jest ciągle w naszych sercach.
Transparent z tytułowym napisem naszego siedliska robiliśmy właśnie w wakacje. Razem włożyliśmy w niego dużo pracy, własnych chęci. Nadal czyste, kremowe tło z kolorowymi, pastelowymi literami zawieszone jest nad szerokimi drzwiami.

Jedna z wiolonczelistek, Antonia jest naszą duszą twórczą. Ma talent artystyczny. Rok temu skończyła technikum o profilu plastycznym. Nie poszła na studia, dlatego spędza tu dosłownie całe dnie. Jest autorką graffiti w środku budynku. Na bocznych ścianach jest wiele jej rysunków, o nieznanej tematyce. Ma w głowie jakąś myśl i od razu przekłada ją na podkład.

- Wspomnienia wracają? - wyrwał mnie z transu Szymon.

Odwracam się z lekkim uśmiechem wzruszenia. Jego kąciki ust unoszą się jeszcze bardziej. Bo to właśnie od ostatnich wakacji zaczęliśmy się spotykać. Znamy się z Szymonem od pierwszej liceum, ale nagle coś się między nami zmieniło. Nie miałam pojęcia, kiedy i czemu. Po prostu inaczej się do siebie zwracaliśmy. Inaczej patrzyliśmy na siebie i osoby wokół nas. Przeszkadzało nam towarzystwo i woleliśmy spędzać czas sami. Szymon był o mnie coraz bardziej zazdrosny. Nie chcę powiedzieć, że ja o niego nie, po prostu jasno mu ufałam. Mamy do siebie ogromne zaufanie, którego bym nie zamieniła z nikim innym. Znajomi mówią, że jesteśmy parą, jak z bajki. Ja tak nie uważam. Owszem kochamy się, ale mamy sporo sprzeczek i odmiennych zdań. Najważniejsze, że umiemy ze sobą rozmawiać. Wyjaśniamy sobie zawsze niedopowiedzenia i na nowo się godzimy.

"Jak z bajki!"

- Pamiętasz te cudowne wakacje? - spytałam retorycznie. Wiedziałam, że od razu kiwnął głową. - Beztroskie życie, tylko my i muzyka.

Wybuchnęliśmy naraz śmiechem. Jeju, nie wiem ile jeszcze wspomnę o tych wakacjach, ale one naprawdę były wyjątkowe!

- Nie myślmy o nich, jakby były ostatnimi. Kolejne będą jeszcze lepsze. - mrugnął do mnie i razem weszliśmy na zajęcia.

Muzyka czy miłość?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz