Kilka ostatnich dni okazało się bardzo efektywnych. Miałam dużo pracy nad projektem. Zapraszałam do domu chętne osoby do pomocy i muszę przyznać, że byłam równie zaskoczona jak Olivia, która i tak od początku spodziewała się sporego zainteresowania. Każdy angażował się jak mógł. Oprócz stworzonych melodii dobrałam kilka instrumentów. Zgłosiły się osoby grające na wiolonczeli, klarnecie oraz altówce. Wszystko się idealnie ze sobą łączyło. Czeka mnie tylko spojenie całości w odpowiedniej kolejności. Będzie mi do tego potrzebna osoba trzecia, spojrzenie obiektywne. Musi to być ktoś kto nie brał udziału w naszych przygotowaniach i nagrywaniu, żeby ocenił to, jak wygląda z zewnątrz.
Jest sobota i właśnie przygotowuję się na obiad u Szymona. Jak zawsze, nie wiem co na siebie włożyć. Ze względu na zimną porę roku, na pewno będą to jakieś eleganckie spodnie. Ale co do tego?
Po godzinnym przebieraniu się i zmienianiu stroju, wreszcie zdecydowałam się na długi dżinsowy kombinezon. Do urozmaicenia dodałam złoty pasek w kolorze takim samym jak zapinane po całej długości stroju guziki. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Wyjątkowo mi się dzisiaj podobają. Delikatnie się kręcą, ponieważ nie wysuszyłam ich do końca. Wyschły same.
Schodzę po schodach i od razu zostaję duszona przez Rozalkę. Jest mała, ale zwinna. Zdążyła na mnie wskoczyć i zawiesić mi się na szyi, zanim ją w ogóle zauważyłam.
- Ślicznie wyglądasz. - cieszy się, przyglądając z rozszerzonymi oczami na świecący pasek. Kiedy mała widzi cokolwiek mieniącego się jest w siódmym niebie, a jej słodkie oczka błyszczą razem z nią.
- Dziękuję. - odpowiadam z uśmiechem i odstawiam ją na bok, bo za chwilę pogniotłaby mi kombinezon. - Wiem, że ci obiecałam wybranie stylizacji na bal. Postaram się wrócić przed kolacją. Czekaj na mnie. - mówię i daję jej buziaka w lewy policzek.
- Córciu, ale dobrze wyglądasz w tym kombinezonie. - zagaduje mama. - Idealnie na tobie leży. Z resztą tak jak wszystko.
Nie ukrywam, że lubię słuchać o sobie komplementów. Jest to wyjątkowo miłe, ponieważ interesuję się trochę modą i kolekcjonuję różne ubrania. Trzymam je w dwóch dużych szafach.
- Dzięki. Idę, bo Szymon już czeka. Pójdziemy razem pieszo. Mam telefon. Będę wieczorem. - mówię wszystko o co, by mnie zapewne spytała przed wyjściem. Zakładam najcieplejszy płaszcz, szalik i biorę małą czarną torebkę.
- Pamiętaj, żeby pogratulować ode mnie jego ojcu! - krzyczy jeszcze mama zanim wyjdę.
- Jasne! - zamykam drzwi i wychodzę na ulicę, gdzie czeka na mnie chłopak.
- Cześć. - witamy się pocałunkiem w usta.
- Wreszcie mamy prawie cały dzień dla siebie. - Szymon radośnie oddycha z ulgą i bierze mnie za rękę. Kierujemy się powoli w stronę jego domu.
- Wiem. Też się cieszę. Przykro mi, że ostatnio nie miałam dla ciebie czasu. Olivia też była na mnie wściekła, ale chyba jej już przeszło.
Przypominam sobie poprzedni tydzień, w którym wręcz mnie błagała, żebym z nią gdzieś wyszła. Przez to, że mam dużo obowiązków w obydwu szkołach czasami sobie nie radzę z gospodarowaniem czasu. Dni są zdecydowanie za krótkie!
- Nie przejmuj się. Ważne, że dałaś radę z tym projektem. - pociesza mnie swoim kojącym głosem. - Słyszałem o Olivii. Podobno nie może usiedzieć w domu przez rodziców. Fabian mi mówił, że wczoraj się umówiła z jakimś chłopakiem.
- Co? - od razu się zatrzymuję. - Jakim chłopakiem? Niemożliwe. Nie mogłaby mi nie powiedzieć.
Zaczynam panikować, bo jedyny chłopak z jakim ostatnio się chciała umówić to Leon. Nie wiem czemu tak na niego reaguję. Może po prostu zawsze mam jakieś ale. Chyba przeszkadzałoby mi, gdyby chłopak mojej przyjaciółki był nauczycielem matematyki w moim domu.
Ja z chłopakami siedzę na kanapie i słucham nauczającego Leona, na którym siedzi obściskująca go Olivia.
O mój Boże! O czym ja myślę??
CZYTASZ
Muzyka czy miłość?
Short StoryNadia to bardzo utalentowana siedemnastolatka. Codziennie uczęszcza do dodatkowej szkoły artystycznej, w której ma zajęcia śpiewu, tańca i pracy z instrumentami. Jej niezwykły wokal jest kształcony przez najlepszych instruktorów. Nadia ma wsparcie u...