14. Nic z tego nie będzie

19 3 0
                                    

- Pożyczyłem na dzisiaj trochę gier od znajomego. Gra w nie z rodziną i świetnie się bawią. - przy śniadaniu tata ciągle mówi, jak chce wykorzystać z nami wolny czas od pracy. - Nadia będziesz miała wolny wieczór?

Z nikim nie kontaktuję od rana. Nie wiem co się dzieje. To znaczy wiem, ale nie rozumiem, czemu tak się tym przejmuję. Sytuacja z Szymonem i Samuelem szybko idzie w niepamięć. Niestety, albo stety, teraz moja głowa jest na nowo zajęta - Leonem. Po tym jak wczoraj wyszedł rodzice niedługo przyjechali. Opowiedzieli mi jak się czuje babcia. Radzi sobie bardzo dobrze, ale jeszcze bardziej za mną tęskni. Obiecałam więc, że odwiedzę ją jeszcze przed świętami wielkanocnymi. Jestem niewyobrażalnie szczęśliwa, że tak szybko mnie zaakceptowała. Od początku zaczęła traktować mnie jak swoją wnuczkę. Nagle w wieku dziewięciu lat dostałam od losu wielu kochających ludzi.

- Przepraszam, jestem dzisiaj nieobecna. - tłumaczę swoje zdezorientowanie.

- Właśnie widzimy córciu. - odpowiada zatroskana mama. - Co się dzieje?

- Nic takiego. - od razu zaprzeczam, bo nie chcę, by wiedzieli cokolwiek o tej traumatycznej sobocie. Unoszę do góry wzrok i nagle wszyscy zaczynają się na mnie patrzeć. Całe pięć par oczu skierowanych tylko na mnie...

No to już wiem, że chcą usłyszeć tylko prawdę. Postanawiam powiedzieć jej część, małą część.

- Po prostu rozstałam się z Szymonem.

I prysło.
Rozalce zrobiło się smutno.
Tata i chłopaki patrzą na mnie tacy zaskoczeni, jakbym im powiedziała, że zaraz w nas uderzy ufo.
A mama straciła czucie w ręku, bo wypadła jej z wrażenia łyżeczka od herbaty.

- To nic takiego, naprawdę. Ludzie się schodzą i rozchodzą. Uznaliśmy, że nie ma sensu tego dłużej ciągnąć na siłę. Pogodziłam się z tym.

- Ale, ale jak to, tak szybko? - duka niezrozumiale mama, na co kiwam twierdząco głową. - Przecież wy byliście idealną parą.

- Może i tak, byliśmy. - przerywam jej, podkreślając ostatnie słowo. Jednak ona w ogóle mnie nie słucha i mówi dalej.

- Spotykaliście się ponad pół roku, dogadywaliście się, kochaliście...

- Zdradził mnie!

Nie wytrzymałam już, nie mogłam słuchać co ona mówiła. Jakby była po jego stronie!

Mój opóźniony refleks dał o sobie znać. Powiedziałam, że mnie zdradził!
Przy całej rodzinie.
Przy dzieciakach i...

Wkurzony ojciec odsuwa, a raczej przewraca krzesło, na którym jeszcze przed chwilą grzecznie siedział. Jest tak nabuzowany swoimi emocjami, że widać je jak namalowane na twarzy.

Mamy reakcja nie okazała się gorsza. Trzymany w drugiej ręce kubek z herbatą leży właśnie roztrzaskany na stole i nikt nie zawraca sobie nim głowy.

Muszę ich natychmiast uspokoić, bo inaczej obydwoje tu dostaną zawału.

- Nie w takim sensie jak myślicie. Zdradził mnie jako osobę, swoją dziewczynę. Kłamał i robił coś przeciwko mnie. To również się nazywa zdradą. Nie godziłam się na taki związek.

- Przykro mi Nadi. - szepcze najsłodszy głosik, jaki w życiu słyszałam. Odwracam się do Rozalki i z ogromnym, ale niestety udawanym uśmiechem zapraszam ją do siebie z otwartymi ramionami. Mała od razu wyskakuje z miejsca i rzuca się w moje ramiona. Za jej przykładem idą też chłopcy.

Na tę rodzinę zawsze można liczyć. Jestem wzruszona, dlatego nie powstrzymuję łez.
Po kilku minutach każdy wraca do normalności. Rodzice wysyłają dzieciaki na dwór, żeby się pobawiły w śniegu, który pewnie niedługo się roztopi.

Muzyka czy miłość?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz