Rozdział 2 - Buntowniczka z wyboru

111 15 3
                                    

W pierwszej chwili Centrala korpusu zrobiła na Sinie wrażenie. Gdy po kilku godzinach jazdy, podczas której od dawna już nie minęli żadnej wioski, wielkie zamczysko majaczące na horyzoncie zdawało się równie imponujące, co najpotężniejsze budynki w Calaneth. 

Nie potrzeba było wiele czasu, by nowi członkowie korpusu przekonali się, że Centrala dużo traci przy bliższym poznaniu. Budynek wzbudzający z odległości respekt swoją surową architekturą, teraz zdawał jej się nie tyle antyczny, co raczej przestarzały. Jednego jednak nie mogła mu odmówić. Zamek był na prawdę ogromny. Zdecydowanie za duży, jak na potrzeby podupadającego w ostatnim czasie korpusu. O tym z resztą szeregowi przekonali się na własnej skórze. 

— To coś jak chrzest dla żółtodziobów — ze słów Rajmunda wręcz wylewała się niewypowiedziana duma, że to właśnie on wyciągną tę informację z któregoś ze starszych zwiadowców. Oczywiście nie zapomniał nazwać ledwo co poznanego żołnierza swoim kumplem, co najmniej trzykrotnie w ciągu krótkiej wymiany zdań. — Nie odpuszczą nam, dopóki w podłodze nie będzie można się przejrzeć. 

Adela rzuciła chłopakowi nienawistne spojrzenie spode łba, ale nic nie powiedziała. Rajmund nie był jedynym rannym w bitwie o Trost, ale tylko on nie mógł z tego powodu wykonywać tych samych prac, co reszta. Lekarz twierdził, że z jego połamanymi żebrami za miesiąc wszystko będzie w porządku, ale  do tego czasu nie mógł się nawet schylić. Dlatego też teraz, gdy cała reszta nowych pastowała podłogi, trzepała dywany i wypalała pajęczyny, on — dumny jak paw — wszystkimi dyrygował, ani na chwilę nie zamykając przy tym gęby. 

— Raz, raz. Ruchy — klasnął w dłonie, poganiając ich. 

Sina z nienawiścią zamoczyła mop w wiadrze z wodą, zupełnie jakby chciała zadźgać kubeł przy pomocy kija. Co chwila klęła pod nosem, nie tylko na Rajmunda, ale w ogóle na zwiadowców. Zmuszenie ich do pucowania każdej komnaty nie miało żadnego większego celu. Przecież zamek nie skurczy się od wypolerowania go, a puste pokoje zaczną kurzyć się od nowa. Aż za rok przyjdą kolejni smarkacze, którym trzeba będzie pokazać, gdzie ich miejsce. 

Oni jednak czuli się wyjątkowo poniżeni. Może gdyby faktycznie byli zbieraniną aroganckich żółtodziobów, co to im się wydaje, że po treningu potrafią już wszystko, a później na ekspedycji sikają pod siebie ze strachu. Ale z nimi było inaczej. Bitwa dała wielu z nich doświadczenie porównywalne z tym, jakie zwiadowcy zyskiwali z murami. Równocześnie też zabiła w nich młodzieńczą naiwność i werwę. A przynajmniej w większości z nich... 

— Stul pysk albo nie tylko żebra będziesz miał połamane! — wydarł się jakiś gość. Zaraz potem minął Sinę, zostawiając odciski swoich brudnych buciorów na świeżo umytej podłodze, i podszedł wprost do Rajmunda — Jeszcze jedno słowo to... 

— To co? — Rajmund spojrzał na niego bezczelnie, nic sobie nie robiąc z gróźb. 

Nieznajomy blondyn, chodź wyraźnie młodszy i drobniejszy, bez wahania złapał pokiereszowanego chłopaka za kołnierz koszuli, jakby chciał go za niego podnieść. Rajmund natychmiast szarpnął za jego dłonie i zaczęli się siłować, nie tylko na ręce ale też wzrok oraz wyzwiska. 

— Już nie jesteś taki mądry, co pajacu?! — wrzasnął blondyn, wyszczerzając przy tym zęby. 

Chłopak potrząsał Rajmundem jak szmacianą lalką, za nic sobie mając jego próby obrony. Widząc to, Sina doskoczyła do nich w dwóch krokach, wpychając się między walczących. Ją też irytowało zachowanie Rajmunda, ale nie na tyle, aby pozwoliła zrobić mu krzywdę. 

Jej interwencja nie przerwała jednak przepychanki. Blondyn, wyższy od niej o głowę i zdecydowanie silniejszy, szarpnął nią z taką łatwością, jakby nic nie ważyła. Następnie odepchnął ją na bok, niemalże rzucając niż o ścianę. Dziewczyna w ostatniej chwili zamortyzowała uderzenie dłońmi. Szybko otrząsnęła się z szoku i znów wbiegła między chłopaków. Rajmund wstał ze swojego miejsca i zamachiwał się właśnie by poczęstować tego drugiego prawym sierpowym, gdy...

Nie jesteśmy wybrańcami [SnK Levi x Oc]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz