Rozdział 15 - Kusicielka

65 3 0
                                    

— I jak wyglądam? — Adela jeszcze raz pociągnęła czerwoną szminką i cmoknęła, by równomiernie rozprowadzić produkt po ustach. Następnie odwróciła się od lustra, teatralnie zarzucając przy tym włosami.

Sina przyglądała się podwładnej odrobinę dłużej, niż wypadało. Kiedy się poznały jeszcze w obozie treningowym, mając zaledwie po szesnaście lat, Sina natychmiast pomyślała, że z Adelą musi być coś nie tak. Bo po jaką cholerę dziewczyna o tak cudownej urodzie — ostro zarysowanych kościach policzkowych, porcelanowej cerze i szczupłej, ale kobiecej figurze, której nie był w stanie ukryć skrojony z myślą o męskiej sylwetce — miałaby iść do wojska? Ktoś tak piękny jak Adela nie potrzebował dobrego urodzenia, ani nawet posagu, by ustrzelić świetną partię. Bogatego kupca, może nawet arystokratę. 

Adela zamiast tego wybrała drogę przez hektolitry potu, krwi i gówna.

Od kiedy się poznały, dziewczyna urosła kilka centymetrów, nabrała pełniejszych kształtów. Sina nawet tego nie zauważyła. Aż do teraz. 

Sukienka w kolorze dojrzałej śliwki sięgała ziemi, co nie znaczyło wcale, że była skromna. Strój uwydatniał każdy atut jej figury. Od góry obcisły, pokryty czymś w rodzaju biżuteryjnej siateczki, rozszerzał się dopiero na wysokości kolan, podkreślając różnicę w szerokości bioder i talii. Najwięcej uwagi przyciągał jednak dekolt — zdecydowanie zbyt głęboki na salony, dodatkowo okraszony długim, wiszącym naszyjnikiem, kończącym się dokładnie pomiędzy piersiami dziewczyny. 

Sina uświadomiła sobie, że się gapi. Z trudem oderwała wzrok od wisiorka i skierowała na twarz dziewczyny.

I tam działo się dużo. Pociągnięte czerwoną szminką usta i podkreślone różem policzki wybijały się na tle bledszej niż zwykle cery. Ciemne oczy zdobił jeszcze ciemniejszy cień. Kruczoczarne, ułożone w staranne fale włosy ozdabiała opaska ze sztucznym piórem.

Adela uniosła pociągniętą pomadą brew. Usta wygięły się w złośliwym uśmieszku.

— Całkiem całkiem — burknęła Sina, czując jak krew napływa jej do policzków.

Na szczęście miała na twarzy zbyt dużo pudru, by przebijały spod niego rumieńce. Było to konieczne, bo na jej policzku, gdzie chlasnęła ją Misha, zaczynał wykwitać paskudny siniak.

— Choć, pokaż się — westchnęła Adela, gestem dłoni dając jej znak, by podeszła.

Stanęły obie przodem do wysokiego lustra, Adela złapała Sinę za łopatki i ściągnęła je w tył. Następnie położyła dłonie na jej biodrach, uniosła wysoko brodę i spojrzała na ich odbicie, krytycznym wzrokiem oceniając swoje dzieło.

Sina wyglądała nieporównywalnie mniej imponująco, elegancko i kobieco. Ubrana w złotą, frędzelkowatą sukienkę, ledwie sięgającą połowy uda, czuła się naga. Nigdy przedtem nie widziała, by jakakolwiek kobieta — nawet szanująca się dziwka — chodziła po ulicy z odkrytymi kolanami. Adela spędziła z dwadzieścia minut na przekonywaniu jej, że w mieście to się teraz nosi, i żeby zapomniała o tych łachach, które widywała w domu, bo Calaneth to prowincjonalna dziura, zacofana w kwestiach mody o dwie dekady.

Ku uldze Siny, poza skandaliczną długością, sukienka wcale nie miała dekoltu, a w pasie była luźna i bezkształtna. Zdaniem Adeli miały w ten sposób ukryć jej atletyczną, trochę chłopięcą sylwetkę, a podkreślić atuty, jakimi były długie nogi. Nogi, na które naciągnęła dziwaczny rodzaj rajstop, przypominających siatkę z szerokimi oczkami. Je także Adela nazwała ostatnim krzykiem mody.

Makijaż wykonany przez Lacroix zupełnie zmieniał strukturę jej twarzy. Podkreślone bordową szminką usta, normalnie raczej cienkie, zdawały się pełniejsze. Sztucznie zaokrąglone łuki brwiowe dawały efekt, jakby była permanentnie zdziwiona. Niemałym problemem okazały się odrastające włosy Siny. Kasztanowe kłaki odstawały niezręcznie w każdym kierunku, wciąż zbyt krótkie, by coś z nich ufryzować. W końcu zdecydowały się zaczesać je na żel, tak, by tworzyły gładką taflę. Ona również włożyła opaskę z piórem, tyle że bardziej nastroszonym.

Nie jesteśmy wybrańcami [SnK Levi x Oc]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz