Zniewolona #8- Jesteś Moja

2.4K 33 10
                                    

Kiedy zjadłam cierpliwie poczekałam aż inni zjedzą.

-Najadłaś się?- zapytał Donald patrząc na mnie.

-Yhym.- mruknęłam w odpowiedzi.

-Smakowało?- zadał kolejne pytanie.

-Jadłam lepszą.- odparłam krótko bez emocji.

-Jadłaś lepszą.- mruknął pod nosem, po czym zamilkł i poczekał cierpliwie na koniec kolacji. Kiedy wszyscy zjedli odeszliśmy od stołu, po czym poszłam za Donaldem.
-Jadłaś lepszą.- westchnął, po czym pociągnął mnie w jakimś kierunku. Przeszliśmy przez próg, weszliśmy do kuchni.

-Co tu robimy?- zdziwiłam się oglądając pomieszczenie. Kuchnia była duża i jasna. Na środku pomieszczenia stała wyspa, a pod ścianami meble kuchenne takie jak lodówka, szafki, kuchenka indukcyjna, zmywarka i tym podobne. Zerknęłam przez ogromne okno znajdujące się przy wyspie. Ujrzałam piękny widok na ogromny las. Nagle do pomieszczenia weszła jakaś starsza drobniutka kobieta. Uśmiechnęła się do mnie co odwzajemniłam. Po chwili spojrzała na blondyna i uśmiech od razu zniknął z jej twarzy.

-Dobry wieczór.- powiedziała łagodnym głosem kobieta.

-Dobry wieczór Älva.- odpowiedział jej mężczyzna.

-Coś się stało?- zapytała.

-Tak. Przyszedłem powiedzieć, że następnym razem ma pani lepiej się postarać nad jedzeniem.

-Chyba nie rozumiem. Gotuję tu od kilku lat i zawsze wszystkim smakowało.

-Potwierdzam, zawsze smakowało, ale widzi pani, że tym razem odwiedził nas gość.- mówiąc to Donald położył rękę na moim ramieniu.
-I nie smakowała jej sałatka którą pani przygotowała.

-Przykro mi z tego powodu, ale robię ją już od kilku lat i na pewno jest zrobiona dobrze.- broniła się.

-To niech pani zmieni przepis.- warknął blondyn przez co aż podskoczyłam.

-Donald przecież nic się takiego nie stało.- próbowałam uspokoić chłopaka.

-Ty się nie odzywaj.- syknął na mnie, przez co spojrzałam sobie na nogi.
-A wracając do ciebie lepiej wymyśl coś, żeby następnym razem wszystkie posiłki wszystkim smakowały.- powiedział, po czym chwycił mnie za łokieć i pociągnął w tylko mu znanym kierunku…

Kiedy przekroczyliśmy próg mojego pokoju wyszarpałam się z uścisku blondyna.

-Co to miało być? Miałeś do niej problem o głupią sałatkę?- zapytałam zła, ale kiedy zauważyłam jego złą minę agresja zmieniła się w lęk. Widocznie jemu nie podobał się ton z jakim wypowiedziałam te słowa.

-Chyba zapomniałaś z kim gadasz.- warknął zły, po czym zrobił krok w moją stronę. Ja na jego nagły ruch cofnęłam się o trzy kroki w tył. Nagle natrafiłam na ścianę.

-Przepraszam.- szepnęłam ze strachem patrząc na swoje nogi. Kiedy zerknęłam na powrót na blondyna on stał trzy metry przede mną.

-Nie chcę ciebie karać, ale za złe zachowanie będę musiał. Dla swojego dobra naprawdę przestań się tak zachowywać. Nie drzyj się na mnie, nie pyskuj i w ogóle nie rób niczego głupiego.- mówiąc to chwycił mnie za podbródek. Spojrzałam na niego niepewnie, ale nic nie powiedziałam. Bałam się, że znowu go czymś zdenerwuje. Mężczyzna widząc, że nie mam nic do powiedzenia nachylił się nade mną i pocałował w policzek. Ja na jego gest zaczęłam szybciej oddychać i zamknęłam oczy. Po chwili poczułam jego usta na swoich. Z każdą chwilą całował coraz namiętniej. Nagle usłyszeliśmy jak do pokoju ktoś wchodzi, a blondyn się od razu ode mnie odsunął. Spojrzał na nowo przybyłą osobę, którą okazał się wysoki mężczyzna o opalonej karnacji z czarnymi, krótkimi włosami i ciemnym zarostem.

Zniewolona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz