Po wszystkim dziewczyna z uśmiechem oblizała wargi i wstała z ziemi, po czym udała się do drzwi. Kiedy przechodziła obok mnie uśmiechnęła się triumfalnie tak jak wcześniej i wyszła z pokoju. Donald podszedł do mnie powolnym krokiem i stanął naprzeciwko mnie.
-Udowodniłeś mi co chciałeś, a teraz mnie odwiąż.
-A co według ciebie chciałem ci udowodnić?- zapytał z uśmiechem przyglądając się mi.
-Że jesteś chujem.- odparłam krótko na co od razu przestał się uśmiechać.
-A teraz mnie odwiąż do cholery.- warknęłam. Powoli podszedł do mnie po drodze podnosząc nóż. Martwiłam się widząc, że jest nieobliczalny, ale nie dawałam za wygraną i dalej starałam się utrzymać kamienny wyraz twarzy. Usiadł na mnie w rozkroku, po czym przyłożył ostrze do krępujących mnie więzów i jednym szybkim ruchem je przeciął. Od razu jak to zrobił popchnęłam go przez co ze mnie spadł i leżał teraz na materacu obok mnie. Wstałam jakby nigdy nic i wyszłam z pomieszczenia. Udałam się do swojego pokoju, po czym poszłam do łazienki. Podeszłam do wanny i spojrzałam na moją nogę która została postrzelona przez Donalda. Rana mnie swędziała i bolała. Zapomniałam ostatnio zmienić na niej opatrunek, ponieważ nie chciałam się spóźnić na spotkanie z blondynem i przez ten pośpiech nie nałożyłam nowego, a stary zdjęłam przed kapaniem. Rana wyglądała nie za dobrze, ale nic na to nie poradzę. Dotknęła niepewnie miejsca w którym wydawało mi się, że pojawiła się ropa.-Co ty sobie wyobrażasz?!- krzyknął zły mężczyzna, ale kiedy zobaczył moją nogę to od razu złagodniał.
-Co robisz?- zapytał.-Nic- odparłam krótko, po czym wstałam i chciałam pójść do pokoju. Donald nie dał za wygraną i mnie podniósł. Następnie posadził mnie na zlewie, a sam zabrał się za oglądanie mojej rany.
-Nie wygląda to za dobrze.- stwierdził.
-Było do mnie nie strzelać.- warknęłam, po czym próbowałam zejść ze zlewu.
-Musi to obejrzeć doktor.- oznajmił. Następnie wyjął telefon i gdzieś zadzwonił.
-Dzień dobry, może pan do mnie przyjechać tak za godzinę? Dobrze, do widzenia.- rozłączył się, po czym wykręcił inny numer.
-Zbieraj się.- zażądał twardo.
-Chuj mnie obchodzi, że jesteś teraz zajęty. Nasz zostawić te dziwki i za pięć minut widzę ciebie koło helikoptera.- warknął i się rozłączył. Nic nie powiedział tylko wziął mnie na ręce. Następnie wyszedł z pokoju, a następnie z budynku. Jego człowiek już stał na swoim miejscu. Widocznie przerwał mu świetną zabawę, bo miejscami był brudny od czerwonej szminki. Weszliśmy do helikoptera, po czym mężczyzna posadził mnie na siedzeniu, a sam uklęknął przede mną. Dotknął mojego czoła.
-Chyba nie masz gorączki więc jest dobrze.-odparł.
-Wytłumacz mi dlaczego zdjęłaś opatrunek.-Bo chciałam go zmienić.- powiedziałam zgodnie z prawdą.
-A, dlaczego nie nałożyłaś nowego?
-Bo zapomniałam.
-Jesteś strasznie nieodpowiedzialna.- powiedział. Zmarszczyłam brwi i odwróciłam głowę w bok patrząc na widoki za oknem.
-Super, jeszcze się obraziłaś.- syknął, po czym wstał i usiadł na siedzeniu naprzeciwko mnie. Przez resztę drogi nie zamieniliśmy ani słowa i w sumie dobrze, bo jak chce znowu gadać, że jestem nieodpowiedzialna czy coś to lepiej niech w ogóle się nie odzywa, a poza tym to wszystko przez niego. Mógł pomyśleć zanim mnie postrzelił w nogę. Niby to tylko draśnięcie, ale jednak. Na dodatek jeszcze kilkanaście minut temu udowodnił mi, że jest chujem i nawet nie wyjaśnił dlaczego tak się zachował. Zacisnęłam pięści przypominając sobie ten obrzydliwy uśmiech tej szmaty. Zamknęłam oczy chcąc o wszystkim zapomnieć...
CZYTASZ
Zniewolona
AksiyonByła normalną nastolatką mającą już plany na przyszłość. Wystarczyła chwila, a straciła wszystko na czym jej zależało... Zawiera wulgaryzmy i sceny erotyczne.