Zniewolona #7- Korzenie

2K 42 4
                                    

Kiedy się obróciłam ujrzałam swojego ojca. Wyglądał tak jak go zapamiętałam, łysy z krzywym nosem, napakowany, średniego wzrostu mężczyzna wyglądający jak gangster. Na jego widok poczułam niewyobrażalną złość. Miałam ochotę się na niego rzucić i zetrzeć mu ten uśmiech z jego głupiej mordy

-Miło ciebie widzieć.- powiedział z uśmiechem. Szkoda, że nie podzielałam jego entuzjazmu.

-Po co mnie tu sprowadziłeś?- powiedziałam zła.

-Chciałem mieć córkę przy sobie.

-To mogłeś porwać drugą córkę. Ona przynajmniej widziała ciebie na oczy.- odparłam.

-Wolałem sprowadzić ciebie, tym bardziej, że nie spędzałem z tobą czasu w dzieciństwie.

-Straciłeś swoją szansę na kontakt ze mną kiedy zostawiłeś mamę- syknęłam.

-Zostawiłem ją, bo musiałem.

-Nie kłam!- krzyknęłam wstając zła z kanapy.
-Zostawiłeś ją dla jakiejś szesnasto letniej, rudej gówniary!

-Tak ci powiedziała?

-Rozmawiała z kimś i wtedy się dowiedziałam.

-W takim razie powinnaś wiedzieć, że cię okłamała. Zostawiłem ją, bo musiałem. Jako szef mafii musiałem wyrzec się rodziny, bo inaczej mogłaby się ona stać celem ataków.

-Niby kto by miał nas atakować.

-Inne mafie.

-Po co?

-Chociaż by dla okupu, albo jakiejś kapitulacji.

-Nie ważne co powiesz i tak ci nie uwierzę.- syknęłam przymykając oczy. On w odpowiedzi jedynie głośno westchnął.

-Jak minęła ci podróż?- zapytał na co od razu otworzyłam szeroko oczy przypominając sobie wszystko co się działo od momentu porwania. Spojrzałam zdziwiona na Donalda który na moje zachowanie od razu przymrużył oczy. Następnie spojrzałam na starego.

-Co to ciebie obchodzi?- zapytałam.

-Od dzisiaj jestem twoim opiekunem i chce wiedzieć wszystko o tym co się z tobą dzieje.

-Właśnie od dzisiaj. Nie interesuj się więc przeszłością, bo cię nie dotyczy.

-Grzeczniej.

-Niby dlaczego? Nie będę owijać w bawełnę, nie lubię cię i nie chce przebywać tu dłużej niż to możliwe. Dlatego chce, aby twoi ludzie odstawili mnie z powrotem do domu.

-Jest to niestety niemożliwe. Spędzisz tu dużo czasu więc dostosuj się do panujących tu reguł.

-Jak to dużo czasu? Powiedziałam już, że chcę wracać do domu. Czego ty nie rozumiesz?

-A czego ty nie rozumiesz w zdaniu "Teraz mieszkasz ze mną"?

-Rozumiem wszystko.

-Dobrze, że w końcu się dogadaliśmy.

-Nie dogadaliśmy się. Narzuciłeś na mnie swoją wymuszoną i przymusową wolę, która do tego mi się nie podoba. Nie jest to więc dogadanie.

-Zamknij się w końcu i zrozum, że teraz ja jestem twoim opiekunem!- warknął zły.
-Zaprowadźcie ją do pokoju, kiedy się zadomowi i wszystko rozpakuje wprowadźcie ją po domu i przedstawcie jej obsługę.- powiedział. Na jego słowa od razu przyszedł do mnie Artur wraz z Donaldem i pociągnęli mnie za ramiona w kierunku drzwi.

-Nie możesz mnie tu więzić!- wrzasnęłam przed opuszczeniem pomieszczenia…

-Nie możesz mnie tu więzić!- wrzasnęłam przed opuszczeniem pomieszczenia…

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Zniewolona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz