Uratowaliśmy go?

1.8K 80 50
                                    

Po zjedzeniu razem śniadania postanowiliśmy razem z Shuichi'm wyjść na zewnątrz. Ubraliśmy się w normalne ubrania i udaliśmy się do parku. Usiedliśmy na jednej z ławek i rozmawialiśmy. A dokładniej to Saihara opowiadał mi, co się dzieje w szkole, jakie mamy tematy itd. Słuchałem to uważnie.
-A nasza następna lektura, to "Dziady" cz. 2. Wszystko rozumiesz? Może coś Ci jeszcze bardziej wytłumaczyć?
-Nie, wszysztko rozumiem- uśmiechnąłem się do niego szczerze, na co on również się uśmiechnął.
Patrzyliśmy na ptaki, siadające na gałęziach ponad naszymi głowami. Były to wrony, gołębie, słowiki, mazurki i szpaki. Trzy ostatnie bardzo pięknie śpiewały. O dziwo nie słyszeliśmy nic, poza ich śpiewem. Jadące praktycznie koło nas samochody były tylko ledwo słyszalnym szmerem w uszach. Nieświadomie chwyciłem ciemnowłosego za rękę i lekko ścisnąłem. Niestety chwila pięknej i kojącej ciszy nie mogła trwać wiecznie. Nagle usłyszeliśmy czyjś krzyk. Odwróciliśmy się w stronę krzyku. Dobiegał on z niedaleka.
-Co tam się dzieje?- nie myśląc zbyt wiele chciałem pobiec w jego stronę, lecz zatrzymała mnie dłoń złotookiego.
-Nie idź tam. Co jeśli tam jest jakiś psychopata?- na jego twarzy malowało się zmartwienie.
-Spokojnie Saihara-Chan! Złole bardzo rzadko wybierają parki jako swój cel. Nic mi nie będzie. A jeżeli tak bardzo się o mnie martwisz, to chodź ze mną!- zasugerowałem z lekką powagą na mordce.
-Ale....Dobrze, ale tylko zobaczyć- na co ja przytaknąłem i razem pobiegliśmy do źródła wcześniejszego krzyku.
Przy drzewie ("Starą Naganen") stała młoda kobieta. Była przerażona i patrzyła na ziemię.
-Proszę Pani, czy coś się stało?- zapytałem ją, ale ona nie odpowiadała- Proszę Pani?- ostrożnie pogłaskałem ją po ramieniu, na co ona gwałtownie odwróciła się do nas.
-Czemu Pani się tak zląkła?- Detektyw zadał spokojnie pytanie, na co kobieta wskazała ledwo palcem wskazującym na gałęzie dębu.
Gdy powędrowaliśmy tam wzrokiem, ujżeliśmy czyjeś ciało, wiszące na gałęzi. Wyglądało to, jaki istny wisielec!
-Musimy mu pomóc!- wdrapałem się na drzewo, podczas gdy Shuichi patrzył na mnie, jak na porąbańca.
-A co ja mam robić?- zawołał do mnie z dołu.
-Złapiesz tego typa!- odwołałem.
-Co?!
-Ja jestem małym chucherkiem, które najmniejszej siły nie posiada. Tylko Ty możesz zaamirtyzować upadek tego kolesia!- rzekłem i zacząłem czymś rozciąć linę, która była źródłem duszenia.
-Proszę użyć tego!- kobieta rzuciła do mnie scyzoryk.
Zręcznie go złapałem i podziękowałem. Szybko zacząłem ruszać wcześniej wybranym przez siebie nożem.
-Dawaj, dawaj...!- mówiłem przez zaciśnięte zęby.
Bałem się, że nie zdążymy. Nagle ciało spadło na ziemię. Na całe szczęście Saihara złapał "zwłoki". Znaczy nie tyle co złapał, co próbował. Na szczęście nie uszkodził czaszki. Zręcznie zlazłem z drzewa i podbiegłem do mojego chłopaka. Gdy bliżej przyjrzałem się temu człowiekowi, okazało się że był to nikt inny, tylko...

Kłamstwo chwyta za Serce (SaiOuma)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz