Zapłata +16

3.5K 132 200
                                    

Do klasy wszedł wysoki, poważny szatyn o brązowych oczach. Miał na sobie brązowy, długi płaszcz i jasne spodnie. Jego ręce, które znajdowały się w kieszeniach płaszcza, były całe zabandażowane, niczym dłonie mumii. Na jego szyji również znajdowały się bandaże. Patrzyłem na niego z wielkim zaniepokojeniem. Nerwowo podrapałem się za chustą. Mężczyzna podszedł do tablicy i zaczął mówić.
-Witajcie, moi drodzy. Jak już wiecie -lub nie- zjawiłem się tu z powodu choroby Waszego nauczyciela matematyki. Będę zastępował go cały tydzień. Nazywam się Osamu Dazai i jestem z komendy policyjnej, niedaleko szkoły- wtedy drewnooki spojrzał ździwionym wzrokiem na Shuichi'ego, po czym uśmiechnął się.
- Czy on go zna?- pomyślałem w głowie.
-Tak więc, otwórzcie wszyscy książki na stronie 173- na co usłyszałem ciche westchnięcia i odgłos przewracanych kartek.

Po szkole

Była godzina 16:25. Odrobiłem nareszcie lekcje. Przypomniałem sobie o tym, że miałem się spotkać z Shuichi'm u niego w domu. Na tą myśl zarumieniłem się, przygryzając lekko dolną wargę. Ostatecznie szybko wyszedłem z domu, zamykając go na klucz. Pobiegłem do Saihary, nie tracąc ani chwili. Szybko pozbyłem się rumieńców. Gdy byłem na miejscu, zadzwoniłem domofonem.
-Słucham- usłyszałem rozleniwiony głos chłopaka.
-Otwórz, Saihara-Chan!- uśmiechnąłem się uroczo.
-K-Kokichi?!- ździwił się moją wizytą.
-Ja nigdy nie łamię obietnic- na co pewnie już czerwony wielkolud otworzył mi drzwi do bloku, a chwilę potem do mieszkania.
Wlazłem, jak do siebie i przytuliłem złotookiego. Po krótkiej chwili mój "mały" Emo odwzajemnił ten gest. Odepchnąłem nogą drzwi na co one zamknęły się.
-Pamiętasz, co mieliśmy zrobić po szkole?- spojrzałem na niego z udawanym smutkiem.
Detektyw tylko westchnął, po czym przekręcił kluczyk w drzwiach wejściowych i zaprowadził do salonu. Ja wykorzystując to, popchnąłem go na kanapę i usiadłem mu na biodrach.
-Jednak pamiętasz- dotknąłem ręką jego czerwonego, rozpalonego policzka- Ty zboczeńcu...- na te słowa złączyłem nasze usta w namiętnym, długim pocałunku.
Shuichi z zaskoczenia otworzył buzię na co ja wdarłem się do środka językiem. Zacząłem badać każdy zakamarek jamy ustnej mojego chłopaka, powoli odpinając guziki jego koszuli. Gdy pozbyłem się niepotrzebnego ubioru, zrobiłem sobie to samo, praktycznie nie odrywając ust od Saihary. Gdy już to zrobiłem, przygryzłem jego dolną wargę, pociągnąłem lekko i puściłem.
-Mmmm....- chłopak zamruczał, a ja zjechałem niżej, do jego bokserek.
Powoli je ściągnąłem, widząc już twardo stojącego członka Detektywa. Zarumieniłem się lekko, patrząc zalotnie na złotookiego. Nie przedłużajac zacząłem amatorsko ruszać głową w górę i w dół, słysząc ciche pojękiwania mego kochanka. Szczerze mówiąc, fajnie to brzmi.....Mój kochanek.....
Wracając, nagle poczułem nieśmiałe palce chłopaka w moich włosach. Sugerowało to, abym nie przerywał. Nie trzeba było długo czekać, a chłopak doszedł mi w ustach. Cały był przerażony z czerwienią na twarzy.
-Wy-Wybacz! J-Ja nie chciałem!- na to ja uśmiechnąłem się uroczo, połykając spermę Shuichi'ego.
-Mmmmm....! Podobało Ci się, Saihara-Chan...!- usiadłem znowu na biodrach Saihary- ...Też mnie podotykasz?- przystawiłem palec wskazujący do mojej dolnej szczęki, udawając rozpalenie.
Mocno zagryzłem wargę, gdy poczułem coś wchodzącego we mnie.
-Gh!- jęknąłem, przymykając jedno oko.
- Wszystko dobrze?- wzdrygnął się złotooki.
-T-Tak, Shu-Shu....Tylko muszę się przyzwyczaić...!- uśmiechnąłem się zakłopotany i zacząłem się ruszać.
Czułem niemiłosierny ból, ale starałem się to ukryć, jako kłamca. Zresztą bardzo dobrze mi to szło. W pewnym momencie zacząłem czuć tylko czystą przyjemność. Zacząłem chociaż trochę dławić swoje jęki, ale o dziwo mój kochany wielkolud zaczął bawić się moimi sutkami. Właśnie wtedy zrozumiałem, że zamieniliśmy się rolami. Teraz on dręczył mnie.
-A-ah.....Kurwa.....!- wyjęczałem cicho, gdy Detektyw przygryzł mi ucho.
Chwilę potem poczułem, jak trafia w mój czuły punkt, więc głośno krzylnąłem. Od tego momentu nie mogłem zdusić swego głosu. Kiedy zmęczyłem się wykonywaniem ruchów, Shuichi złapał mnie za tyłek i unosił mnie raz w górę, raz na dół. Mimo wszystko nie patrzył w moją stronę. Gdy się zorientowałem, odwróciłem jego głowę do siebie.
-No co? To za dużo?- mówiłem pomiędzy jękami.
Wtedy obiąłem Shuichi'ego z całej siły, krzycząc w niebogłosy.
-S-Shuichi! -Z-Zaaraaaz....!- wyjęczałem z rozkoszy, czując, jak zaraz będzie po wszystkim.
-J-Ja też...! Zaraz koniec...!- jedną ręką obiął mnie, a drugą zaczął dręczyć moją męskość, przez co jęczałem jeszcze bardziej.
Po dłuższej chwili doszliśmy w tym samym momencie. Nie mogłem oderwać się od mojego Detektywa. Moje ciało było bardzo gorące.
-A więc....- zacząłem, mocno sapiąc- ...Skąd go znasz?
- Ale kogo?- chłopak lekko przekręcił głowę.
-O tą chodzącą mumię!- lekko się on niego odsunąłem.
-Z pracy. Przyjechał na wymianę z agencji detektywistycznej. Poznałem to wcześniej i nie wiedziałem, że ma być na zastępstwie.
-Wierzę Ci....Mam dziwne przeczucia co do tego typa...- na chwilkę spowarzniałem-...Nihihi! Niezła pogadanka po seksie, prawda?- by po sekundzie znowu się uśmiechnąć.
-Kokichi....- zaczął złotooki, a ja zdjąłem uśmiech z twarzy.
-Tak?
-Ja.....J-Ja....
-Tyyyyyyyyy...?- przekręciłem główkę na bok, jak piesek.
- Ja.......Ja Cię chyba kocham.....!- powiedział to ledwo słyszalnie i z chyba największym stopniem czerwieni na mordce.
Gdy usłyszałem te słowa, moje serce przyspieszyło. Myślałem, że eksploduje! Zarumieniłem się.
-Shuichi...- przybliżyłem się ostrożnie i pocałowałem Saiharę w usta.
Był to delikatny i spokojny pocałunek. Chłopak obiął mnie za szyję, a ja zatrzymałem swoje dłonie na jego klatce piersiowej. Gdy się już uspokoiło, rozłączyłem nasze wargi i uśmiechnąłem się, pełny radości.
-...Też Cię kocham, Saihara-Chan!- poczułem, jak pojedyńcza łza spływa mi po policzku.
-Nie płacz, kochanie...!- złapał mnie za policzek.
-Dobra, ale nie nazywaj mnie "kochanie", czy coś w tym stylu, oki?- na co ten przytaknął.
-Wybacz...
-Nie przepraszaaaaaaj! Każdy popełnia błędy, zwłaszcza my! Musimy tylko pamiętać o tym, aby je naprawiać. Do brze, to ja idę się myć. Możesz iść po mnie- uśmiechnąłem się uroczo i zabrałem swoje rzeczy.
Udałem się do łazienki i wziąłem szybki przysznic.

Kłamstwo chwyta za Serce (SaiOuma)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz