Bo bez ciebie jestem trochę zagubiony

598 25 41
                                    

Powiedz, co mam teraz robić,
bo bez ciebie jestem trochę zagubiony,
trochę zagubiony.

***

Minęły dwa miesiące odkąd umarł Stoick. Od tego czasu na Berk nastała nowa era - taka, która należała do Czkawki.

Młody wódz powoli odnajdywał się w roli przywódcy Wandali. Oczywiście miewał takie dni, gdy nic mu nie wychodziło, a frustracja, złość i tęsknota za ojcem odbierała mu siły do życia nie raz. Jednak on się starał; wypełniał swoje obowiązki należycie, niekiedy zapominając o odpoczynku, Szczerbatku i swoich przyjaciołach. W takich momentach zawsze czuł się na słabego; przytłaczało go to, ile miał na głowie.

Na szczęście z dnia na dzień było coraz lepiej. Wioska wyglądała już tak jak przed atakiem; każdy z mieszkańców miał swoją chatę, a smoki własne stajnie i paśniki. Wszystko było uporządkowane, schludne i bezpieczne. Wikingowie świętowali i biesiadowali kilka dni, gdy zakończyli prace budowlane.

To był nowy początek.

Czkawka z czasem zaczął sobie radzić z żałobą po ukochanym ojcu; co wieczór z nim rozmawiał, dziękując mu za uratowanie życia. W myślach obiecywał mu, że zaopiekuje się wioską i ludźmi, co dodawało mu determinacji. Bardzo pomocne okazały się loty na Szczerbatku i stopniowe poznawanie niedawno odnalezionej matki, którą od pierwszego dnia bardzo pokochał. Czuł, że to ona go nosiła pod sercem. Między nimi utworzyła się mocna, nierozrywalna więź. 

Ten dzień zakończył się szybko, mimo tego, że w większości czas spędził nad planami i innymi papierami. Czkawka miał marzenie - stworzyć bezpieczne miejsce dla smoków; pokonać łowców i zrobić wszystko, by smoki i ludzie żyli w zgodzie i harmonii. Miał wiele do przemyślenia; musiał o tym porozmawiać z Astrid, która jeszcze o niczym nie wiedziała. Jedyną osobą, z którą podzielił się swoim pragnieniem była Valka; zrobił to co prawda nieświadomie, ale jednak zrobił.

Nim zasnął otulony kocami i futrami, przez chwilę pomyślał o swojej pięknej narzeczonej. Uśmiechnął się, gdy wyobraził sobie jej jasne błyszczące oczy i drobne usta, które delikatnie muskały jego policzek i szyję.

Tego jeszcze nie opanował - znajdywania czasu dla Astrid, za którą tak bardzo tęsknił. Widywali się na zebraniach, podczas lotów i posiłków, ale od dwóch miesięcy nie byli sam na sam. Czkawka nieco ograniczył ich nocne schadzki; nie chciał jej wykorzystywać, by zatopić w ciele ukochanej swoje smutki. Brakowało mu seksu, ale potrafił się powstrzymywać. Nie był gotowy, by znowu zbliżyć się do niej na tyle blisko. Wiedział, że jej nie przeszkadzało, gdy ją dotykał, jednak on odczuwał dziwny niepokój.

Nie potrafił go jednak zdefiniować, znaleźć źródła tego lęku. Miał nadzieję, że wkrótce się od niego uwolni i zacznie funkcjonować w pełni normalnie, ciesząc się życiem ze swoją narzeczoną.

***

Astrid Hofferson nie pamiętała kiedy ostatnio czuła się tak źle. Przewróciła się leniwie na drugi bok; bolał ją każdy mięsień i kość zupełnie tak, jakby jej ciało protestowało, by nie wstawać i nie zaczynać nowego dnia.

Wiedziała, że obudziła się później niż planowała; Saczysmark na pewno już na nią czekał, jednak to nie zmotywowało jej do wstania z ciepłego łóżka. Musiała się  zmobilizować. Im szybciej się zbierze i wykona swoją pracę, tym szybciej będzie mogła tu wrócić.

Naprawdę potrzebowała odpoczynku i chwili wytchnienia. Przemęczenie dawało o sobie znać niejednokrotnie; była osłabiona i bolało ją całe ciało, nie raz miała zawroty głowy i nic nie potrafiło przejść przez jej gardło. A to wszystko przez to, że miała na głowie dwa razy więcej obowiązków niż zazwyczaj.

𝐇𝐞𝐚𝐫 𝐦𝐞, 𝐡𝐞𝐚𝐫 𝐦𝐞 𝐧𝐨𝐰 |𝐇𝐢𝐜𝐜𝐬𝐭𝐫𝐢𝐝|Where stories live. Discover now