„Powiedz, co mam teraz robić,
bo zrozumiałem jak mi ciebie potrzeba,
zrobiłbym wszystko, by cię teraz zobaczyć."
***
Wiatr z północy smagał jego kasztanowe, wilgotne włosy. Mróz odznaczył się rumieńcami na jego policzkach, które zazwyczaj były blade. Spoglądał przed siebie, obserwując swoją przyjaciółkę, która szykowała się do powrotu do domu.
Był wdzięczny za jej obecność przez ten miesiąc. Dni upływały mu spokojniej, gdy miał pewność, że ktoś zajmował się Wichurą, pomagał w Akademii i ogólnie był. Heathera nie mogła zostawić swoich najbliższych przyjaciół, gdy ci jej potrzebowali. Czkawka wiedział, że Heathera próbowała zbliżyć się do Astrid; porozmawiać z nią, albo chociaż ją zobaczyć.
Ta jednak nie pozwalała nikomu się odwiedzać.
Szczególnie jemu.
Odetchnął ciężko, wciągając przez nos mroźne powietrze. Był wczesny poranek, dzień dopiero się zaczynał. Czkawka miał dużo pracy – dziś mieli przypłynąć prawdopodobnie ostatni kupcy przed tym, gdy woda zamarznie i handel będzie niemożliwy. Miał do wypełnienia też kilka raportów, odpisanie na listy, sprawdzenie zapasów i zajęcia w Akademii.
Robił wszystko, by mieć zapełnioną każdą sekundę swojego dnia, tylko po to, by nadmiernie nie myśleć o Astrid. Ledwo mu się to udawało.
Czkawka codziennie od ponad miesiąca przesiadywał pod domem swojej narzeczonej. Siedział na schodach po kilka godzin, nie raz zasypiając w śniegu, mrozie i deszczu. Państwo Hofferson prosili go, by tego nie robił, martwili się o młodego wodza – w ich oczach zawsze była widoczna troska – jednak on nie odpuszczał. Pewnej nocy nawet zasnął, wykończony po całym dniu. Kulił się w sobie, otulał kocem i siedział na kamiennych schodkach, czekając na chociażby widok cienia Astrid.
Nigdy nie przyszła.
Nigdy jej nie usłyszał.
Ale on się nie poddawał.
Nie wpuszczali go tylko dlatego, że ona na to nie pozwalała. Przyjmował te ciosy dzielnie, z zaciśniętymi zębami, bez żadnego narzekania. Był w stanie dać jej tyle czasu, ile tylko potrzebowała. A przynajmniej tyle, ile on był w stanie wytrzymać. Nie znał swoich granic cierpliwości. Nigdy nie miał z czymś takim do czynienia.
Czkawka wiedział, że jego przyjaciele wiedzieli co się wydarzyło – wiedzieli, że Astrid poroniła. Jednak tylko nieliczni – w tym on i Heathera – znali prawdę. Na szczęście nikt nie pytał, nikt nie wnikał. Czasami Śledzikowi wymknęło się pytanie o Astrid, co było przejawem czystej troski. Czkawka zawsze odpowiadał mu, że sam by chciał wiedzieć.
– Jeżeli uda ci się z nią porozmawiać, proszę napisz do mnie. – Heathera spojrzała na niego błagalnie. Zarzuciła na ramię torbę i zerknęła za plecy Czkawki. Gdzieś w oddali, przy porcie stała Valka i Eret, którzy im się przyglądali. Kobieta pomachała brunetce na pożegnanie.
Heathera przytuliła go. Czkawka słabo odwzajemnił gest.
– Zrobię to – odparł cicho. – Dziękuję, Heathera. Za wszystko. Nawet nie wiem, co mam powiedzieć... – Pokręcił głową, nie mogąc zebrać swoich myśli.
– Nic nie mów. Będzie dobrze, rozumiesz? – Położyła mu dłonie na ramionach. Czkawka skulił się w sobie. – Wiem, że jest ciężko. Cholernie ciężko, na Thora. Ale to nie może trwać wiecznie. I nie będzie. Znam ją-
YOU ARE READING
𝐇𝐞𝐚𝐫 𝐦𝐞, 𝐡𝐞𝐚𝐫 𝐦𝐞 𝐧𝐨𝐰 |𝐇𝐢𝐜𝐜𝐬𝐭𝐫𝐢𝐝|
Fanfiction"Kolejne konsekwencje, kolejny dzień, a teraz utknąłem w wyścigu szczurów, bez pieniędzy, po prostu mnie złapali. Wracam myślami do czasu, gdy byłem wolny, wracam myślami do wspomnień, do całej przeszłości." ~ Walking On Cars - When We Were Kids ***...