-29-

313 28 17
                                    

W tym czasie u BTS.........

POV V

Jungkook wypchnął Lily za próg i zatrzasnął jej drzwi przed nosem. 

-Jak mogłeś! To nasza przyjaciółka do cholery!

JK: Ta cała przyjaciółka okłamywała nas przez cały czas! Najpierw udawała, że z nikim z nas nie jest w jakiś sposób powiązana, a teraz się okazuje, że bzykała się z Luhanem!

-Odszczekaj to!- krzyknąłem łapiąc go za koszulę. 

RM: Jak możesz rzucać w jej stronę takie oszczerstwa! I do w dodatku bezpodstawnie!

J: Gdybyś umiał się zachować Lily wszystko by wyjaśniła i wiedzielibyśmy na czym stoimy. 

JK: Co mi z jej tłumaczeń? Nie uwierzę w ani jedno jej słowo. 

-Ale ona twoich tłumaczeń mogła wysłuchiwać i w nie wierzyć?!- spytałem ze złością odsuwając się na parę kroków. 

Chłopak popatrzył na mnie i zrozumiał, że wiem o całej sytuacji związanej z pobiciem dziewczyny. 

JK: Skąd wiesz!

-Nie twoja sprawa. 

Jungkook podszedł i chciał mnie uderzyć. 

-Śmiało. Bij, ale to i tak nie zmieni przeszłości. Wtedy ją straciłeś, bo myślałeś tylko o sobie. Teraz robisz to samo. Tyle, że w obecnej sytuacji ona może już nie wrócić. Nie wiem jak ty, ale mnie na niej cholernie zależy i mam zamiar walczyć o naszą przyjaźń, a ty nadal żyj sobie jak zjebany egoista, którym jesteś. - po czym udałem się na górę do pokoju. Nie miałem najmniejszej ochoty na dalszą dyskusję z tym palantem. 

POV JIMINA

Taehyung w złości poszedł na górę, a my staliśmy jak wmurowani. Co się stało z naszym maknae?

RM: Co ty wyrabiasz do cholery?! Zachowujesz się jak nie ty!

JK: Pewnie ta szmata wszystko mu wygadała! Mówiłem, żeby jej nie ufać. Nawet tajemnic nie potrafi dochować. 

W: To, że jesteś idolem nie oznacza, że możesz sobie bezkarnie obrażać czyjeś imię. Jeśli jeszcze raz usłyszę na temat Lily jakąkolwiek obelgę będę miał prawo cię zakuć i zamknąć w więzieniu.

JK: Co ty możesz? Jesteś tylko jakimś gówniarzem, który chronił jej dupę. Jesteś tak samo żałosny jak ona. 

-Jungkook przeginasz. Zmieniłeś się w chuja bez serca. O co chodzi?- spytałem zdziwiony. Nadal nie mogłem zrozumieć jak do tego doszło. Zmienił swoje zachowanie całkowicie w przeciągu paru godzin. 

JH: Wcale się nie dziwię, że Lily odeszła. Czy to kiedyś, czy teraz. Nie zasługujesz na to, żeby nazywać się jej przyjacielem. Dziewczyna oberwała przez ciebie w głowę, leżała w szpitalu, teraz uratowała życie Minowi, który leży teraz szpitalu. Zdemaskowała Yuri i przymknęła Chrisa, a ty nadal nie jesteś pewny czy jest po naszej stronie?! 

J: Zgadzam się z J-Hopem. Lily pokazała, że możemy jej ufać, a ty mimo to ją wyrzuciłeś, bo kiedyś coś ją łączyło z Luhanem. Rozumiem, że jesteś wkurzony, bo ci o tym nie powiedziała, ale czy ty też zawsze byłeś z nią szczery, bo coś mi mówi, że nie koniecznie. - rzekł ze spokojem kładąc dłoń na ramieniu młodszego. 

Jungkook nic nie odpowiedział. Wydawało się , że atak złości minął, ale chwilę później odepchnął Jina z całą siłą na półkę stojącą obok. Wszystko zdarzyło się w ułamku chwili. Hyung został odepchnięty, a Wonho wyciągnął pistolet i wymierzył w maknae. 

-Wonho? Chyba nie masz zamiaru strzelić?- zapytałem przerażony. 

Nagle chłopak padł na podłogę, a za nim stał Taehyung z jakimś wazonem. Wszyscy podbiegli sprawdzić czy nic mu się poważnego nie stało. Wszyscy oprócz V. 

V: Nic mu nie jest. Przynajmniej mamy chwilę spokoju, żeby obmyślić jakiś plan. Wonho? Pomożesz? Musimy go zanieść do pokoju. 

Ochroniarz tylko kiwnął głową i zaniesli nieprzytomnego chłopaka na górę. W tym samym czasie reszta sprawdzała czy z Jinem wszystko ok. 

J: Nic się nie stało. Poboli i przejdzie. 

RM: Póki ten narwaniec jest nieprzytomny musimy ogarnąć sprawy z trasą.

-I ustalić co dalej. 

2H PÓŹNIEJ 

Wszyscy zebrali się przy stole. Wszyscy oprócz Jungkooka oczywiście. On w chwili obecnej sprawiał by tylko problemy. 

JH: Mamy jakieś przypuszczenia gdzie ona teraz może być?

-Chyba nie wykorzystała propozycji Luhana, prawda?

W: Wykorzystała. 

Wszyscy spojrzeliśmy na niego zdziwieni. 

J: Skąd wiesz?

W: Skoro jeszcze nikt nie wybił okien i nie próbuję odstrzelić temu dupkowi głowy, musiała się zgodzić. Zależało jej, aby was chronić. 

V: Jakie mogą wiązać się z tym konsekwencję i czy jest jakaś możliwość, żeby ją odbić?- pytał z nadzieją w głosie. 

W: Nie chcę was martwić , ale szansę to my mamy zerowe. Jej szef to gruba ryba. Ma wielu wyszkolonych ludzi. Postaram się coś ustalić i powiem wam co i jak. - po czym odszedł od stołu, aby do kogoś zadzwonić. 

-Myślicie, że Lily da sobie radę?

RM: Poradzi sobie. W końcu to ona. Zawsze znajdzie jakieś rozwiązanie. 

W: Popytałem. Okazuje się, że firma do której należała Lily już nie istnieje. Bynajmniej nie pracuje w sferze bodyguardów.

JH: Jak to możliwe?

W: Firma, którą dowodzi ten tyran miała pod sobą parę mniejszych firm, w tym również moją. Zadzwoniłem do kolegi, który pracuje na miejscu. Mówi, że tamci zerwali umowę i wycofali się z rynku. 

V: I co  teraz? Skoro Lily nie ma w firmie to gdzie jest? - pytał coraz bardziej zaniepokojony. 

W: Wydaje mi się, że firma działa, ale obecnie trzymają się w ukryciu i zajmują się czymś innym. Zapytam na lotniskach czy nie startowały jakieś prywatne loty. Mam wtyki, ale muszę mieć pewność, że mi ufacie. 

Wszyscy spojrzeliśmy po sobie. Głos zabrał Jin.

J: Jeśli Lily ci ufała to my również. 

W: W takim razie musicie zachowywać się normalnie. Chodzicie na treningi, odwiedzacie Suge w szpitalu i przede wszystkim trzymacie się razem. Spotkam się dzisiaj z resztą waszej ochrony i ustalimy plan działania. 

JH: Jest jeden problem. Pewien czubek nie będzie chciał współpracować. - w tym momencie pokazał palcem do góry.

-No tak. Jungkook za wszelką cenę będzie chciał nam to wszystko utrudniać. 

W: Pogadam z nim. Teraz idźcie odpocząć. To był długi dzień. 

RM: Wonho? Myślisz, że jesteśmy bezpieczni. 

Chłopak słysząc to pytanie zastanowił się chwilę, by potem udzielić odpowiedzi.

W: Jeżeli przez najbliższy tydzień nic się nie wydarzy to wydaje mi się, że raczej tak i tamci frajerzy będą trzymać się umowy. Znam Lily. Będzie za wszelką cenę walczyła o to, że wszystko było tak jak trzeba. Ale jedno jest pewne..........-nastała grobowa cisza.

-Co takiego?- powiedziałem cicho. 

W: Na pewno jesteście bardziej bezpieczni niż Lily. 










Witajcie moje ciasteczka. Kolejna część, która może nie wywołuje burzy emocji, ale była potrzebna. Kolejny rozdział przeniesie nas ponownie do głównej bohaterki. Mam nadzieję, że weekend mija wam spokojnie i w miłej atmosferze. Do kolejnego <3  

BODYGUARD (ZAKOŃCZONE)/ KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz