Od zawsze byłam ciekawa co inni widzą w tej wielkiej, pięknej miłości, która według mnie była niczym szczególnym. Kiedy dojrzałam zaczęło mnie zastanawiać co się dzieje w naszym mózgu, że jesteśmy w stanie stwierdzić, że kogoś kochamy. Nie wierzyłam w bajeczki, że to serce wybiera. Za wszystko jest odpowiedzialny nasz umysł, nasza skarbnica wszystkich tajemnic i myśli. To właśnie jemu przypada rola miłości, bo to w niej ta miłość się kiełkuje. Myśli zaczynają krążyć wokół tego jednego słońca, tworzą się nowe neurony, które trafiają do różnych części naszego ciała tylko przy tej osobie, a my drążymy w to dalej. Bo kiedy w naszym umyśle stworzy się chociaż milionowy kawałek miłości, nie ma zmiłuj. Burza, tornado czy nędzny pożar nie będzie w stanie pokonać miłość. Żadne słowo, żadne czyny nie sprawią, że przestaniemy kochać od tak. Miłość jest zbyt skomplikowana, aby tak szybko poszło. Dlatego jej nienawidziłam. Nienawidziłam jej, bo była niszczącą, pożerającą trucizną, której pragnęłam z każdym dniem coraz bardziej, jak prawdziwa ćpunka.
Otworzyłam jedno oko, aby sekundę później go zamknąć, bo światło w pokoju znów intensywnie działało na moje nieprzebudzone oczy. Instynktownie chciałam się przewrócić na bok, ale zanim to zrobiłam zdałam sobie sprawę, że jakaś wielka łapa otula mój brzuch. W pierwszej chwili myślałam, że ktoś mnie porwał i zgwałcił, a teraz przytrzymuje, żebym nie uciekła z krzykiem. Jednak po kilku sekundach poczułam ten zapach. Kojący, przepiękny zapach, który zawsze wprawiał mnie w zachwycenie. I kiedy dotarło do mnie kto jest przy mnie poczułam się bezpiecznie. Odważnie uchyliłam jedno oko, aby dać chwilę na wyostrzenie wzroku, po czym otworzyłam drugie.
Jego blond włosy opadały mu na czoło tworząc artystyczny nieład. Uśmiechał się lekko przez sen, co wyglądało naprawdę uroczo. Jedynie leciutki, kilkudniowy zarost burzył ten widok sprawiając, że wyglądał nieco poważniej. Dotknęłam opuszkami palców jego nosa, a później przeciągnęłam ten dotyk do jego symetrycznych ust, tak, aby go przypadkiem nie rozbudzić. Nie chciałam przerywać tej chwili, zwłaszcza, że mogłabym trwać w takiej pozycji miesiące, a nawet lata. Czułam się jakbym właśnie śniła, ale ja doskonale wiedziałam, że to jest rzeczywistość i to sprawiało, ze cieszyłam się jeszcze bardziej.
Wspomnienia wczorajszego wieczoru napłynęły do mojego umysłu w trybie natychmiastowym co zdusiłam cichym uśmiechem. Wczorajsza rozmowa nie była łatwa. Ba! Ja byłam rozerwana psychicznie, ale kiedy wiem jak to się skończyło zapominam o zadanym mi bólu.
I tak było zawsze. Niekończące się koło ran i uśmiechów, które miotało mną jak chciało. Ale jeśli mam się budzić przy nim, jestem w stanie ścierpieć wszystko.
-Dzień dobry -kiedy jego głos dotarł do moich neuronów szybko oprzytomniałam i znów spojrzałam na moją perfekcję. Moją, osobistą perfekcję, którą podziwiałam jak najprawdziwszy znawca.
-Dzień doberek -odpowiedziałam z uśmiechem co chłopak odwzajemnił. Jednym ruchem jeszcze bardziej mnie do siebie przyciągnął, co zniwelowało przestrzeń między nami, co oczywiście mi nie przeszkadzało. Uwielbiałam jego bliskość.
-Jak się czujesz? -szepnął przy moim uchu, a jego oddech wywołał ciarki na moim ciele. Zagłębiłam się w jego szyję wchłaniając każdy skrawek delikatnej i aksamitnej skóry.
-Lepiej być nie mogło -odpowiedziałam zupełnie szczerze. Wiem, że to jeszcze nie koniec naszej drogi, wiem, że możemy jeszcze napotkać przeszkody, ale na tamtą chwilę nie chciałam o tym myśleć.
-Która właściwie godzina? -spytałam po chwili uświadamiając sobie, że za dwa dni stąd wylatujemy, a ja nie zabukowałam jeszcze biletów.
-Dochodzi dziesiąta -odpowiedział, a ja jęknęłam. Łukasz mnie rozszarpie jak nie załatwię tych biletów.
![](https://img.wattpad.com/cover/219511279-288-k451146.jpg)
CZYTASZ
Może i jestem głupkiem, ale Cię kocham/Patecki (POPRAWIANE)
Фанфик"-Najgorszym błędem w naszej znajomości był strach. Strach, który niekiedy zjadał nasze zmysły i racjonalizm. Zachłannie i poprzedzany potem na czole, bijącym sercem i jednym małym spojrzeniem. Strach sprawiał, że długo nie wiedzieliśmy jakie uczuci...